piątek, 26 sierpnia 2016

Rozdział 42


-Dziękuję- odezwał się i podał mi zeszyt.
-Nie ma sprawy- powiedziałam i schowałam przedmiot do torby. Wtedy Tymek zaczął płakać. Ruszyłam więc do pokoju małego i okazało się, że wypadł mu smoczek. Włożyłam mu go z powrotem i odwróciłam się w stronę drzwi. Filip opierał się o ich framugę, bacznie mi się przyglądając.
-Mam coś na twarzy?- zapytałam.
-Co? Nie, nie- odpowiedział chłopak.- Wiesz co, ja będę się zbierał. Muszę jeszcze zrobić lekcje.
-Jasne- uśmiechnęłam się i odprowadziłam chłopaka do drzwi. Pożegnaliśmy się, po czym Filip poszedł do siebie.

6 grudnia 2015
Wstałam rano w świetnym humorze. Zjedliśmy razem śniadanie i usiedliśmy w salonie. Tata razem z Arkiem kolejny raz męczyli fifę, mama trzymała Tymka na kolanach, a ja po prostu z nimi siedziałam. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Otworzysz?- zapytała mama. Pokiwałam tylko głową i ruszyłam do drzwi. Otworzyłam je i zobaczyłam Miśka z rodzinką.
-Witaj, moja ulubiona sąsiadko!- powiedział entuzjastycznie Winiar i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i odpowiedziałam:
-Witaj, mój niekoniecznie normalny sąsiedzie.
-O nie! Wracamy do domu! Nie pozwolę się obrażać!- oburzył się Winiarski.
-Oj, daj spokój tata- westchnął Olek, który przybił mi piątkę i wszedł do środka. Przesunęłam się, aby wpuścić resztę Winiarskich. Przywitałam się z Filipem i Dagą, od której przejęłam wózek z Antkiem. Wyjęłam go i zdjęłam kurtkę. Oddałam go Winiarskiej i razem z Filipem poszliśmy na górę do mojego pokoju. Usiadłam przy biurku, a Winiarski rozłożył się na moim łóżku.
-Mam nadzieję, że ci wygodnie- zaśmiałam się.
-No nawet, nawet- odpowiedział.
-Tęsknię za Kubusiem- powiedziałam po chwili ciszy.
-To ja ci już nie wystarczam?- zapytał Filip z oburzeniem, ale kiedy zobaczył moją minę, zmienił nastawienie.- Ej, Mała. Chodź tutaj- polecił i zrobił obok siebie miejsce na łóżku. Wstałam więc z krzesła i położyłam się obok niego.- Tak jest lepiej dla niego, prawda?- zaczął.- Nie jest narażony na kontakt z czymś, co przypominałoby mu o Emilii. Tam jest z całą swoją rodziną.
-Ale tutaj ma nas. I tak ogólnie, no- mruknęłam, i machnęłam ręką ukazując to ogólnie. Filip westchnął i powiedział:
-Nie możemy go tu mieć niestety, chociaż ja też bardzo bym chciał. Nic na to nie poradzimy. I nie roztrząsajmy już tego tematu.
-No dobra- odpowiedziałam mruknięciem.- A tak zmieniając temat, to gratuluję wygranego wczoraj meczu- dodałam weselszym już tonem.
-A dziękuję, dziękuję. Nie wiem, czy jesteś aż tak dobrze poinformowana, ale MVP dostałem.
-Teraz już jestem- zaśmiałam się.- W takim razie podwójne gratulacje.
-Dzięki- odpowiedział. Gadaliśmy tak przez dwie godziny, kiedy zawołała nas Dagmara. Zeszliśmy więc na dół i swoje kroki skierowaliśmy do kuchni.
-O co chodzi?- zapytał Filip.
-Skoczycie do sklepu?- zapytała mama, a Dagmara już robiła listę.
-No dobrze- odpowiedział chłopak, a ja poszłam się ubrać. Kiedy już oboje byliśmy gotowi, wzięliśmy listę, siatkę i portfel i ruszyliśmy do sklepu. Nagle Filip zsunął mi czapkę na oczy.
-Debil- mruknęłam pod nosem.
-Słucham?!
-To co słyszałeś- odpowiedziałam.
-I kto to mówi- prychnął.
-Zachowujesz się, jak twój brat- zaśmiałam się.
-O nie! Wypraszam sobie! Proszę nie porównywać mnie z tym pół mózgiem!
-Serio, aż tak ci się nudzi, że na środku chodnika robisz z siebie idiotę?- zapytałam głośno przy tym wzdychając.
-No. Okropnie mi się nudzi! Zróbmy coś szalonego!- rozentuzjazmował się.
-Co proponujesz?
-Podejdziemy do kogokolwiek i zapytamy który jest rok. Jak nam odpowie, to zaczniemy się cieszyć i powiemy, że się udało!
-Ty naprawdę jesteś debilem. Po pierwsze, to to jest z internetu. A po drugie- zaczęłam, ale nie mogłam wymyślić nic sensownego.
-A po drugie, to świetny pomysł, chodź- powiedział i pociągnął mnie za rękę do jakiegoś małego sklepu.- Przepraszam, który mamy rok?- zapytał jakąś sprzedawczynię.
-No 2015- odpowiedziała ze zdziwioną miną.
-Nie wierzę- westchnął teatralnie Filip.
-Udało się!- pisnęłam szczęśliwa, pokazując swoje aktorskie umiejętności. Zaczęliśmy się ściskać, skakać ze szczęścia, tańczyć, po czym wybiegliśmy ze sklepu i jak najszybciej oddaliliśmy się od niego i wybuchnęliśmy gromkim śmiechem. Następnie, na spokojnie już ruszyliśmy na zakupy, jednak cały czas śmialiśmy się z naszej przygody.
-Wiesz, że zawsze chciałem to zrobić?- powiedział nagle Filip.
-To dlaczego wcześniej tego nie zrobiłeś?- zapytałam.
-Nigdy nie miałem z kim. Jak raz zaproponowałem to kumplom, to stwierdzili, że nie będą robić z siebie idiotów. A przecież nimi są- stwierdził, na co się zaśmiałam.
-No to właśnie spełniłeś swoje marzenie- odparłam.
-Razem z tobą!
-Po pierwsze, to nie było moje marzenie. A po drugie, to ty mnie wciągnąłeś do tego sklepu.
-Ale było warto- powiedział.
-Nie mogę się nie zgodzić- odpowiedziałam, po czym weszliśmy do sklepu, aby zrobić zakupy. Krążyliśmy między półkami w poszukiwaniu makaronu. Ale nigdzie go nie było. Nigdzie! Kiedy wreszcie udało nam się znaleźć ten nieszczęsny makaron, zadzwonił telefon Filipa.
-Halo?- odebrał.
-...
-W sklepie.
-...
-Makaronu szukaliśmy.
-...
-Nie przesadzaj. Zaraz będziemy.
-...
-Cześć- powiedział i się rozłączył.- Misiek się zaczął martwić. Znowu.
-Nie dziwię mu się. Też bym nie chciała stracić takich dwóch wspaniałych osób- westchnęłam teatralnie, co wywołało, kolejny już tego dnia, wybuch śmiechu. Kiedy wróciliśmy do domu, wręczyliśmy mamie i Dagmarze zakupy i zdjęliśmy kurtki. Filip udał się do salonu, gdzie siedziała męska część towarzystwa, a ja zostałam w kuchni, aby pomóc przy przygotowywaniu obiadu. Po godzinie w wesołej atmosferze jedliśmy już posiłek. Po obiedzie panowie zaliczyli obowiązkową rundę w fifę, po czym żegnaliśmy się już z Winiarskimi.

12 grudnia 2016, godzina 15:00
Za pół godziny rozpocznie się mecz. Jesteśmy już gotowe na walkę z zawodniczkami z Gdańska. Siedzimy w szatni, śmiejąc się i rozmawiając. Nagle Julka wyciągnęła przenośny głośnik i zaczęła puszczać muzykę. Oczywiście nie mogłyśmy odpuścić takiej okazji i wszystkie śpiewałyśmy. Kilka minut przed meczem do szatni wszedł trener.
-Gotowe?!- zapytał.
-Tak jest!- odkrzyknęłyśmy i zaczęłyśmy się śmiać.
-Świetnie! Idziemy!- powiedział i otworzył drzwi od szatni. Ruszyłyśmy więc na salę. Szybka rozgrzewka i zaczynamy. Pierwszy set był dość trudny. Przeciwniczki dużo lepiej radziły sobie w bloki i przyjęciu, przez co wynik był niezadowalający dla nas. 23:17. Nasz trener poprosił o czas.
-To jest bardzo ważny mecz!- tłumaczył.- Dziewczyny skupcie się, błagam was!
-Musimy to wygrać- stwierdziłam odkładając butelkę z piciem.- Laski, damy radę przecież! Wystarczy skończyć teraz kilka piłek i zremisować!
-Jeśli nie zauważyłaś, to nie kilka, tylko sześć!- fuknęła Agata.
-Co to jest sześć punktów! Przecież nie takie straty odrabiałyśmy!- krzyknęłam. Na twarzach dziewczyn zauważyłam trochę więcej pewności siebie. Przerwa się skończyła i wróciłyśmy na boisko. Zagrywka przeciwniczek. Delikatny flot, dobre przyjęcie Julki, wystawa przez plecy do mnie. Kiwam blok i jest punkt! Cieszymy się z dziewczynami. Następnie moja zagrywka. Idę ze końcową linię, łapię piłkę i zastanawiam się, jaką zagrywkę posłać. Wykonuję rytuał i zauważam znak, który pokazuje mi trener. Oznacza to jedno- mam ryzykować. Wyrzucam więc piłkę, robię dwa kroki doskakuję do niej i mocno uderzam. Piłka po rękach przyjmującej ucieka w trybuny. Ponownie ruszam na zagrywkę. Tym razem, dla zmyłki posyłam piłkę w zupełnie inną stronę boiska, z zupełnie inną siłą. Libero nie orientuje się i za późno rusza do piłki. Udaje się jej jednak ją podbić. Niestety, piłka jest kiepska i taka sama jest wystawa, więc dostajemy piłkę za darmo. Przyjmujemy na palce, Agata wystawia na środek i Marta ładuje piłkę w boisko. Udaje nam się wygrać tego seta na przewagi 28:26. Drugi i trzeci kończą się 25:23 i 25:18. Udaje nam się wygrać mecz, z czego niezmiernie się cieszymy. Jedna z niezadowolonych zawodniczek z Gdańska krzyknęła:
-Ej, ty!
-Ja?- zapytałam zaskoczona.
-Chodź tu, suko!- warknęła. Podeszłam do siatki, nie dając się jednak sprowokować i zapytałam:
-Aż tak nisko upadłaś, żeby wyzywać innych. Współczuję.
-Zamknij ryj, szmato! Ciekawe, ilu osobom dałaś, żeby sędziowie byli po waszej stronie!- prychnęła.
-Nie wiem jak ty, ale ja nie stosuję takich metod. Dziś byłyśmy lepsze, tyle. Może zamiast się poniżać i obrażać przy tym innych, uznasz naszą wyższość i dasz sobie spokój, co?- zapytałam i wystawiłam rękę. Jako kapitan nie mogę dać się sprowokować. Dziewczyny od razu podchwyciły mój gest i ustawiły się w rzędzie za moimi plecami, również wystawiając ręce. Jednak moja nowa koleżanka, która również jest kapitanem, tylko krzywo na mnie spojrzała i odeszła od siatki. Czekałam z wyciągniętą ręką, licząc, że chociaż któraś z zawodniczek zachowa się normalnie.


*****************
Akuku! Pojawiam się później niż przewidziałam i już się tłumaczę!
Wczoraj miałam bardzo dużo pracy. Zaczęłam o 9 rano, a skończyłam koło 22. Nie miałam już sił na dokończenie rozdziału. Liczę na Wasze zrozumienie.
To tyle. Wiem, że mnie zlinczujecie bo miało być, że Filip ją "pocałuje w: usta, policzek, kącik ust" lub "przytuli", a tu takie o!
Pozdrawiam, Dream :* <3
P.S. Next w niedzielę.
P.S.2 U Zuzy i Bartka next wieczorem.

12 komentarzy:

  1. Pierwsza! Nie mogę się doczekać kiedy wreszcie Filip pocałuje Kamile. Rozdział super i nie dziwię ci się że nie dodałaś rozdziału.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w swoim czasie.
      Bardzo się cieszę, że rozdział się podoba i dziękuję za zrozumienie :D
      P.S. Ja czekam na ciąg dalszy u Jagi, Karola i Oli.

      Usuń
  2. Dzień Dobry! Wiedziałam, że zrobisz tak, że jej nie pocałuje
    :( Moja ulubiona rodzina Winiarskich! A Michała to normalnie kocham :'D (Filipa zostawię Kamili) I jeszcze ten pomysł, jaki mamy rok. No normalnie świetne. No i mecz. To było pewne, że drużyna Kamy wygra, a tą małpę zabiję! Albo nie, bo lubię kłótnie pod siatką (jestem dziwna)
    Jest świetne *-*
    Czekam na kolejne :*
    Pozdrawiam i weny życzę :*
    P.S dzisiaj mam wytłumaczenie, dlaczego nie jestem pierwsza! Po prostu zachorowałam, a jak jestem chora to dłużej śpię.
    Przepraszam :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że rozdział się spodobał.
      Nie przejmuj się, ja też lubię kłótnie pod siatką :D
      Zdrowiej kochana <3

      Usuń
  3. I tak było słodko. I zabawnie. A jak podeszli do kobity i o rok zapytali to już całkiem 😁
    No co za zadufane krowy z tych zawodniczek! To ja zapytam ilu tamta panienka nie dała skoro przegrały 😑
    Nie mogę się doczekać!
    Pozdrawiam! 😙

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Ilu nie dała, skoro przegrały" Przysięgam, że wygrałaś tym tekstem. No po prostu....
      Pozdrowionka! <3

      Usuń
  4. Słodko. *_*
    Uwielbiam Kame, jako kapitana. Jest odpowiednią osobą na to stanowisko.
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Spodziewałam się wszystkiego, ale nie tego, że on tak po prostu odda zeszyt, jesteś niemożliwa 😂. Rozdział genialny ❤

    OdpowiedzUsuń