poniedziałek, 31 października 2016

Rozdział 50

 Kierowałam się za końcową linię, kiedy Ala krzyknęła z kwadratu rezerwowych:
-Kurwa, Kama, weź przypierdol w tą piłkę i kończymy, bo głodna już jestem!- zaśmiałam się i spojrzałam na trenera. Kiwnął głową, dając mi tym samym informację, że mam wolną rękę.
Wykonałam mój 'rytuał', wzięłam głęboki oddech i wykonałam zagrywkę. Przez moją głowę przemknęły słowa Andrzeja, które powiedział na lotnisku "Twoim ojcem jest sam Mariusz Wlazły". Miałam wrażenie, że piłka leciała całą wieczność. Obserwowałam jej lot z zapartym tchem. Libero rzuciła się do obrony... Piłka uciekła po jej rękach! Sędzia zagwizdał, a my z dziewczynami zaczęłyśmy piszczeć, skakać, przytulać się i śpiewać. Nasza radość była nieopisana. Wygrałyśmy z Rosjankami! Po powrocie do hotelu, pierwszym, co zrobiłam, było wykonanie telefonu do taty.
-I co?- odebrał praktycznie od razu.
-Wygrałyśmy!- krzyknęłam szczęśliwa.
-Gratulacje! Nawet nie wiesz, jak się cieszę! Paula, dziewczyny wygrały!- krzyknął tata.
-Naprawdę?- usłyszałam po drugiej stronie, nagle w słuchawce wyraźniej było słychać głos mamy- Jejku, kochanie. Nawet nie wiesz, jak się cieszę. Gratulacje.
-Dziękuję, mamo- odpowiedziałam.
-Jak było?- zapytał nagle tata.
-Bardzo ciężko, ale dałam radę.
-Nie wątpię- odpowiedział.- Z kim jutro?
-Ostatni mecz fazy grupowej. Z Wielką Brytanią- powiedziałam.
-Czyli lajcik.
-Nie można lekceważyć żadnego przeciwnika- pouczyłam go.
-Nie ucz ojca dzieci robić- odpowiedział tata i zaczął się śmiać.
-Chyba nie muszę, prawda?- zapytałam ironicznie.
-Kamila- powiedział ostrzegawczym tonem.
-Daj spokój, Mariusz- ofuknęła go mama.- Dobrze kochanie. My nie zabieramy ci więcej czasu. Leć odpocząć i wracaj tu do nas szybko! Z medalem oczywiście.
-Nie ma innej opcji- odpowiedziałam.- Wyściskajcie chłopaków, pa.
-Pa- odpowiedzieli jednocześnie i zakończyli połączenie. Cicho westchnęłam i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. Na tapecie było nasze wspólne zdjęcie. Byłam na nim ja, Filip, mama, tata, Arek, Tymek, Olek, Antek i Michał. Zrobiła je Daga kilka dni przed moim wyjazdem. Jesteśmy na nim przytuleni i uśmiechnięci. Postanowiłam zadzwonić do Filipa. Wybrałam jego numer. Odebrał po kilku sygnałach.
-Halo?- zapytał.
-Hej Kochanie- powiedziałam uśmiechnięta. Tak, wiem, że tego nie widział!
-Kama?- zapytał.
-A kto inny?
-Racja. Głupie pytanie- stwierdził i się zaśmiał.
-Strasznie głupie- przyznałam mu rację.
-Co tam u ciebie?- zapytał.
-A nic ciekawego wiesz. Z Rosją wygrałam- powiedziałam obojętnym tonem.
-Możesz powtórzyć?- poprosił.
-No z Rosją wygrałam- odparłam.
-I dopiero teraz mi o tym mówisz?- zapytał.
-A kiedy miałam ci powiedzieć, geniuszu?- zaczęłam się śmiać. Po chwili Filip też. I tak się śmialiśmy. Kiedy się uspokoiliśmy Winiarski zapytał:
-Z kim jutro?
-Wielka Brytania- powiedziałam.
-A, to nie powinno być większych problemów.
-No niby nie- westchnęłam.
-Mała, proszę mi się tam nie załamywać, jasne?
-Nie no, pewnie. Ale wiesz co...
-Co takiego?
-Chwilę temu rozmawiałam z rodzicami i dopiero uświadomiłam sobie, jak bardzo mi was wszystkich brakuje. Jak bardzo tęsknie. I jak bardzo chciałabym usiąść teraz razem z wami na tarasie, śmiać się z taty i Miśka, którzy znowu walczyliby z grillem. Pomóc mamie i Dadze w kuchni. Wygłupiać się z chłopakami. Przytulić się do ciebie- mówiłam, a z każdym wypowiedzianym słowem mój głos coraz bardziej się załamywał.
-Kochanie- westchnął Filip.- Błagam, tylko nie płacz. Nie zniosę tego. Mi też ciebie cholernie brakuje. Najchętniej zamknąłbym cię teraz w szczelnym uścisku i nie wypuszczał.
-Kocham cię- wyszeptałam.
-Ja ciebie też, malutka- odpowiedział chłopak szeptem. Rozmawialiśmy jeszcze dość długo, dopóki nie musiałam iść na rozmowę do trenera. Pożegnałam się z Winiarskim i ruszyłam do pokoju pana Mikołaja. Zapukałam i po usłyszeniu głośnego "Proszę!" weszłam do środka.
-O, Kama, wejdź- powiedział.
-Chciał się pan ze mną zobaczyć- odparłam.
-Tak, usiądź proszę- odpowiedział. Usiadłam więc w fotelu naprzeciwko niego i wbiłam w jego oczy wyczekujące, zaciekawione spojrzenie.- Wiesz o czym chcę z tobą porozmawiać?
-Nie mam pojęcia- odpowiedziałam. Miałam dziwne wrażenie, że to będzie ciężka rozmowa. Nie ułatwiała mi niczego pozycja w której się znajdowałam. Siedziałam centralnie naprzeciw pana Mikołaja.
-Zagrałaś świetny mecz- powiedział i czekał na moją reakcję.
-Wiem, dziękuję- odparłam. Słysząc to pan Mikołaj zaczął się śmiać. Spojrzałam na niego zaskoczona.
-Innej odpowiedzi się nie spodziewałem.
-To po co pan pyta?- spytałam zaskoczona.
-Sprawdzam. Czy twoja niezachwiana i skrupulatnie budowana przez trenera z Bełchatowa pewność siebie nadal trzyma się tak dobrze- odpowiedział z uśmiechem.
-I jakie wnioski?
-Nadal idealna- odparł, na co zaczęliśmy się śmiać. Porozmawiałam z panem Mikołajem jakąś godzinę. Rozmawialiśmy o głównie jutrzejszym przeciwniku. Nagle usłyszałam pytanie, które kompletnie zbiło mnie z tropu.- Co planujesz w przyszłości?
-Ale... W jakim sensie?- zapytałam.
-No za dziesięć lat powiedzmy- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Ja nie wiem, co będę robić do końca wakacji, a pan mnie pyta, co będę robić za dziesięć lat- odpowiedziałam, a trener zaczął się śmiać.- To nie jest zabawne!
-Twoja mina jest- stwierdził i zaczął się śmiać.
-A pan miał plany na przyszłość w wieku niespełna siedemnastu lat?- zapytałam.
-Chciałem skończyć AWF, co mi się udało. Potem zacząłem kursy trenerskie. Miała być piłka ręczna. Zabrakło miejsc. Postanowiłem spróbować w siatkówce. Okazała się ona strzałem w dziesiątkę. Szybko piąłem się po szczeblach mojej 'kariery'. I dotarłem aż tutaj.
-Największe marzenie?- zapytałam bardzo ciekawa odpowiedzi.
-Na tą chwilę, to zdobyć złoto z wami. I w sumie, to dobrze mi w tej juniorskiej kadrze- stwierdził i się zaśmiał.
-W końcu ma pan świetne zawodniczki- powiedziałam.
-Oj tak. Wszystkie jesteście zdolne. I jak sobie tak pomyślę, że za kilka lat będę musiał was oddać, bo wszystkie będziecie za stare, to już mi smutno.
-Wypraszam sobie! Ja nigdy nie będę stara- powiedziałam machając teatralnie dłonią. Pan Mikołaj zaczął się śmiać, w czym mu zawtórowałam. Porozmawiałam jeszcze chwilę z trenerem, po czym wróciłam do pokoju i poszłam spać.
Następnego dnia przed meczem, kiedy byłyśmy już w szatni pan Mikołaj powiedział:
-Dziewczyny, pokonałyście wczoraj Rosję i to w bardzo ładnym stylu. Dzisiaj czas na Wielką Brytanię- urwał.- W sumie, to nie wiem, co mam wam powiedzieć. Niby mecz jak każdy inny, ale jakże ważny. Pamiętajcie, że wygrana 3 do 0 daje wam pewny awans dalej. To chyba tyle. Dziękuję za uwagę- zakończył, a my zaczęłyśmy się śmiać. Po kilku minutach wyszłyśmy na boisko i zaczął się mecz. Zakończyłyśmy go szybko, po półtorej godzinie wynikiem 3:0 tak, jak było w planach. Wróciłyśmy do hotelu i bez większego świętowania rozeszłyśmy się do pokoi, aby odpocząć.
Przez drugą fazę turnieju przebrnęłyśmy prawie idealnie. Uległyśmy jedynie Bułgarkom, które zaliczyły tego dnia świetny występ, przegrały jednak dwa następne mecze, co skreśliło je z dalszej walki. W sumie, to było mi ich żal, bo grały naprawdę świetnie tego dnia.
W trzeciej fazie trafiłyśmy do grupy z Iranem i Włochami. Pierwszy mecz grałyśmy z gospodyniami. Wyszłyśmy na boisko bardzo zdeterminowane. Od razu uderzyłyśmy z całą mocą, co poskutkowało tym, że bezproblemowo wygrałyśmy dwa pierwsze sety i prowadziłyśmy w trzecim 17:10. Wtedy jednak zaczęło się coś psuć. Na zagrywkę weszła rozgrywająca przeciwniczek, która zaliczyła piękną serię zagrywek doprowadzając do stanu 15:17. Było to jednak jedyny moment, w którym Włoszki mogły się wykazać. Po tym jakże bolesnym ciosie w policzek spięłyśmy tyłki i wygrałyśmy seta 25:18, a cały mecz 3:0. Nasza radość była nieopisana. Następnego dnia grałyśmy z Iranem. Nasze przeciwniczki miały jeden dzień przerwy, więc można powiedzieć, były krok do przodu. Wychodziłyśmy z szatni, kiedy usłyszałam znajomy głos:
-Kama!- odwróciłam się gwałtownie wyrwana ze skupienia i zobaczyłam...



************************
Ekhem... cześć? Tak. Tak chyba powinnam zacząć.
Przepraszam. Za to, że mnie nie ma. Za to, że nawaliłam na całej linii. Powinnam więcej czasu poświęcić temu blogowi, ale... Kurwa nie potrafię.
Chcę Wam coś wyjaśnić: rozdziały pojawiają się tak rzadko z dwóch powodów. Pierwszy, o którym już wspomniałam, czyli nauka. Zabiera mi ona cały wolny czas, a jeżeli już mam go chociaż godzinę, to zazwyczaj odsypiam. Uczę się czasem do drugiej w nocy, co chwila przypominając sobie, jak długo nic tu nie dodawałam. A drugi powód... Pisanie stało się dla mnie ciężkie. Ten rozdział powyżej jest nie najgorszy. Nie mam już z samego pisania takiej frajdy jak wcześniej. Znaczy, może inaczej. Miałam teraz taki okres, w którym pisanie nie sprawiało mi frajdy. Teraz jest już dużo, dużo lepiej. Pisze mi się prawie tak łatwo i fajnie, jak na początku.
Dziękuję za uwagę tym, co przeczytali.
Nie mam pojęcia dlaczego to napisałam. Chyba po prostu chcę być z Wami szczera.
Pozdrawiam, Wasza na zawsze, wkładająca w pisanie i blogi całe serducho, Dream <3 :*

niedziela, 9 października 2016

Rozdział 49

-Co ja mam robić, Filip?- zapytałam łamiącym się głosem.
-Przede wszystkim się nie rozklejać. Pokaż, że jesteś twarda, wytrzymała. Podnieś głowę do góry i patrz przeciwniczką prosto w oczy. To zawsze dekoncentruje i zmniejsza pewność siebie.
-Filip- wyszeptałam.
-Co się dzieje, słoneczko?- zapytał spokojnym głosem.
-Tęsknię za tobą.
-Ja za tobą też. Ale niedługo się zobaczymy przecież- powiedział.
-Jak jutro przegramy, to za dwa dni- stwierdziłam.
-Kam, nawet o tym nie myśl. Rozwalicie Rosję w trzech setach, jestem tego pewien.
-Nie. Uwierz mi, że nie. Ja sobie nie poradzę. Jestem do niczego. Zwyczajnie się nie nadaję. Co ja tutaj robię w ogóle?- mówiłam, przez co coraz bardziej się nakręcałam.
-Mała, posłuchaj mnie. Jesteś najlepsza. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, tak? Potrafisz wygrać z każdym. I pokażesz to jutro. I w każdym innym meczu, jasne?- zapytał, a ja czułam jak wraca do mnie cała moja pewność siebie.
-Jasne- odpowiedziałam.
-Ogracie Rosjanki bez problemu, a wiesz dlaczego?
-Olśnij mnie- poprosiłam.
-Bo wy gracie wkładając w to całe serducho, a one są tylko motorami- powiedział.- Kto wygra mecz?
-Polska- odpowiedziałam.
-Miśka, jesteś najlepsza. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Jasne?
-Jak słońce- stwierdziłam.- Dziękuję.
-Za co?
-Za motywację.
-Kochanie, nie masz za co dziękować. Chociaż na coś ci się przydałem- stwierdził.
-Nie denerwuj mnie- ostrzegłam.
-Przepraszam, już się zamykam!- zaczął się śmiać.
-Winiarski!
-Co?
-Nie pajacuj- westchnęłam.
-Oczywiście. Dobra Mała, ja kończę. Do usłyszenia.
-No pa- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Wróciłam do pokoju i sprawdziłam torbę. Były w niej wszystkie potrzebne rzeczy, więc zarzuciłam ją sobie na ramię i zeszłam do holu hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Usiadłam na kanapie i włożyłam słuchawki do uszu. Słuchając muzyki chciałam się w stu procentach skoncentrować na moim dzisiejszym celu. Na wygranej z Rosją. Po kilku minutach w holu zaczęły pojawiać się pozostałe dziewczyny. Wszystkie, tak jak ja miały słuchawki na uszach i skupione miny. Potem przyszli również trenerzy, więc zebrałyśmy swoje rzeczy i ruszyłyśmy do autokaru. Zajęłam swoje miejsce na samym tyle i skupiłam się na mijanym przez nas krajobrazie. Czterdzieści minut później wchodziłyśmy już do szatni. Była idealna cisza. Zaczęłyśmy się przebierać. Siedziałam przy samych drzwiach. Kiedy byłam już gotowa drugi trener szturchnął moje ramie i wzrokiem pokazał w stronę drzwi. Kiwnęłam głową i wstałam. Wyszłam i spojrzałam na trenera zaciekawionym wzrokiem.
-Gotowa?
-Tak.
-A one?
-Raczej na takie nie wyglądają- stwierdziłam.
-Dlaczego?- zaczynały mnie już irytować jego pytania.
-Bo to Rosja.
-I co z tego?- zapytał całkowicie niewzruszony.
-Wielka i niepokonana- prychnęłam.
-Tak mówią- odparł i spojrzał mi prosto w oczy.
-Do czego pan pije?- zapytałam zirytowana.
-Dlaczego się boisz?
-Bo to ważny mecz- odpowiedziałam.
-Poprzednie też były ważne.
-Ale nie tak trudne jak ten. To Rosjanki! Maszyny do gry!- powiedziałam dużo głośniej patrząc mu prosto w oczy.- Nie wiem, czy jest pan tego świadom, ale ja tak! I dziewczyny też!
-Jestem, ale dlatego też jestem spokojny- odparł z niezachwianym spokojem. Nie no, przysięgam, że mnie zaraz szlag jasny trafi przy tym człowieku!
-Jest pan spokojny, bo gramy z Rosją? Fajnie wiedzieć- prychnęłam.
-Co tutaj masz?- zapytał wskazując na moją klatkę piersiową. No proszę! Zmiana tematu!
-Serce.
-Wkładasz je w grę?- spytał.
-Oczywiście. Całe!
-Wiesz dlaczego tu jesteś?
-Bo jestem dobra- powiedziałam.
-Najlepsza. Nie ma w Polsce drugiej tak dobrej zawodniczki, jak ty. Bynajmniej w lidze. Dlatego tu jesteś. Dlatego zostałaś kapitanem- nie odpowiedziałam, tylko wlepiłam w niego zaskoczone spojrzenie.- No nie patrz tak na mnie! To prawda. Może ty nie jesteś tego świadoma, ale wszyscy wokół tak. Jak myślisz, dlaczego każda rozgrywająca z którą grasz posyła ci większość piłek? Szczególnie tych decydujących?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.- Bo nie hamujesz ręki. Nie drży ci ona. Ładujesz ją w punkt atakiem czy kiwką.
-No i co? Bo nie rozumiem.
-Naprawdę?- westchnął trener.- Ani ja ani pan Mikołaj się nie denerwujemy, bo wiemy, że twoja pewność w ataku oraz opanowanie mogą doprowadzić drużynę do zwycięstwa- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Pan tak serio?
-Oczywiście, że serio! Co to w ogóle za pytanie! Wygracie i ja to wiem. Wie to Mikołaj. Wiedzą to wszyscy. A wy musicie to tylko zrobić.
-Tylko wygrać- stwierdziłam z uśmiechem.
-Dokładnie. Tylko wygrać- odpowiedział i odwzajemnił uśmiech. Wróciliśmy do szatni. Trenerzy wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, a mój towarzysz z uśmiechem na twarzy, nieznacznie kiwnął głową. Spojrzałam na dziewczyny. Były skupione, ale całkowicie pozbawione pewności siebie.
-Ej, laski! Co z wami?- zapytałam. Po szatni przeszedł pomruk niezadowolenia.
-Jak to co? Dziś żegnamy się z turniejem marzeń- powiedziała Patka.
-Że co proszę? Przegrałyście już mecz nawet go nie zaczynając?
-Sama chodziłaś od wczoraj podminowana- zauważyła jedna z dziewczyn.
-Bo się bałam. Ale nie stwierdziłam, że mecz jest przegrany- odpowiedziałam bez zawahania.
-Ale... To Rosja- wyszeptała Asia.
-I co z tego? Ogramy je choćbym miała sobie flaki wypruć na boisku!
-Zróbcie to co zawsze. Grajcie z pasją, sercem i pewnością. Pewności nie może wam zabraknąć. Nigdy- powiedział pan Mikołaj.
-Wygramy?!- zapytałam.
-Głupie pytanie! Wygrana to furtka do naszych marzeń!- odpowiedziała Dorota.
-Gotowe?- pan Mikołaj spojrzał na nas z uśmiechem.
-Tak jest!- odkrzyknęłyśmy i zaczęłyśmy wychodzić z szatni za trenerami. Weszłyśmy na salę i zaczęła się rozgrzewka. Potem poleciało. Nim się obejrzałam była druga przerwa techniczna. 8:7 dla nas. Nie jest źle.
-Dziewczyny, skupcie się!- krzyknął trener.
-A coś więcej?- zapytałam.
-Jedynie mogę ci na razie powiedzieć, że możesz robić nieco większy skos, bo wtedy łatwiej ominiesz ich blok.
-Zrozumiałam- odpowiedziałam i wróciłam na boisko. Pierwszego seta wygrałyśmy 25:22. Całkiem nieźle. W przerwie drugi trener powiedział do mnie:
-Więcej siły. Wiem, że potrafisz. Im mocniejsze uderzenie tym trudniej je podbić. A nawet jeśli je podbiją, to piłka albo ucieknie w trybuny albo niewiele wyciułają z takiej akcji.
-Rozumiem- odpowiedziałam.
-Plus zagrywki. Wybierz sobie jedną, najsłabszą twoim zdaniem strefę i to w nią serwuj. A najlepiej, to zmieniaj strefę co drugą, trzecią zagrywkę. Zdezorientujesz je- polecił mi.
-Okej- uśmiechnęłam się.
-Wracaj na boisko- dodał. Kiwnęłam głową i razem z dziewczynami ruszyłyśmy, gotowe na drugiego seta. Poszło dość szybko 25:20 dla nas. Rady trenera się sprawdziły. Większość moich ataków, albo nie została podbita, albo gdzieś uciekała w bok.
Trzeci set początkowo szedł dobrze. Nawet bardzo. Ale coś przestało grać. Przy stanie 24:24, pan Mikołaj wziął czas. Zeszłyśmy z boiska. Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w dłoniach. Zepsułam trzy ostatnie ataki. Porażka. Wzięłam do ręki butelkę z wodą i pociągnęłam dwa potężne łyki. Wytarłam twarz ręcznikiem, oparłam się o krzesło i zacisnęłam powieki.
-Kamila!- powiedział trener.
-Tak?
-Chodź ze mną- powiedział. Wstałam i odeszłam z nim na bok.- Ręka zaczyna ci drżeć. Opanuj ją. Więcej pewności. Wal śmiało w tą piłkę, to Rosjanki! Masz prawo!
-Dobrze. A jak mam wyminąć ich blok?
-Zapomnij o tym, co ci powiedziałem na temat uderzania pod kątem, to już się nie sprawdza. Jedziesz po prostej najwięcej jak to możliwe, jasne? Będą ci teraz zamykać trasę na ukos, więc możesz walić po prostej.
-Zrozumiałam wszystko.
-Świetnie- odpowiedział. Wróciłyśmy z dziewczynami na boisko.
-Gotowe?- zapytałam.
-Głupie pytanie- powiedziała Patrycja, a my zaczęłyśmy się śmiać. Zagrywka przeciwniczek. Przyjęcie, dobre, ale troszkę niedokładne, wymarzona wystawa, mój atak. Punkt! Udało się. Jeden punkt dzieli nas od wygranej. Moja zagrywka. Kierowałam się za końcową linię, kiedy Ala krzyknęła z kwadratu rezerwowych:
-Kurwa, Kama, weź przypierdol w tą piłkę i kończymy, bo głodna już jestem!- zaśmiałam się i spojrzałam na trenera. Kiwnął głową, dając mi tym samym informację, że mam wolną rękę.


******************
Dawno mnie tu nie było.... Przepraszam!
Nowa szkoła.... Ugh. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby iść akurat tam.
Nie ważne.
Rozdział jest, po sporej przerwie, ale jej potrzebowałam.
Mam nadzieję, że rozumiecie.
Nie wiem, kiedy następny. Może za tydzień, może za miesiąc. Nie wiem. Ale obiecuję, że doprowadzę tego bloga do końca <3
Pozdrawiam, Dream <3 :*