wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 8

Weszłam razem z tatą na salę. Rozejrzałam się i na trybunach zobaczyłam....O matko, przecież to niemożliwe.....
-Emilka?!- zapytałam mocno podnosząc głos, bojąc się, że dziewczyna mnie nie usłyszy.
-Kamila?!- odpowiedział mi znajomy głos. TO ONA! Nie wierzę.
-Co ty tu robisz?!- zapytałyśmy jednocześnie. Wszyscy stali i patrzeli na nas zaskoczeni, a my... My po prostu stałyśmy. Przypomniałyśmy sobie wszystkie wspólne chwile. Nagle jednocześnie ruszyłyśmy w swoją stronę.
-Ty wredna małpo- pisnęłam rzucając się na szyję przyjaciółki.
-Też cię kocham wiedźmo- odpowiedziała mocno mnie obejmując. Stałyśmy tak... nie wiem ile.
-Dlaczego moja młodsza siostra i jak zgaduję twoja córka stoją na środku hali, ściskają się, piszczą, wyzywają i wyznają miłość- usłyszałam pytanie Kłosa skierowane do taty.
-Też się zastanawiam- powiedział tata. Razem z Emilką zaczęłyśmy się śmiać, bo usłyszałyśmy tą wymianę zdań.
-A może zamiast się śmiać to nam to wyjaśnicie- zaproponował błyskotliwie Karol.
-Bo widzisz braciszku. Ja i Kamila znamy się od czterech lat. Od naszego pierwszego zgrupowania w 2012, kiedy to zostałyśmy zapisane do jednego pokoju. Znamy się na wylot i przyjaźnimy właśnie od tamtego zgrupowania. Potrafimy przewidzieć swoje ruchy na boisku i w wielu innych sytuacjach- wyjaśniła Emilka.
-No dokładnie- potwierdziłam z uśmiechem.
-To może teraz trochę z innej beczki- zaczął tata.- To jest Kamila, moja córka a to Andrzej, Karol...- wymieniał, ale niższy środkowy mu przerwał:
-My się umiemy sami przedstawić!- jego słowa były pełne oburzenia.
-Ale wy mi się nie musicie przedstawiać. Ja was wszystkich znam- powiedziałam.
-Ale jednak wypada- powiedział Wrona i mi się przedstawił. Po nim zrobiła to reszta drużyny oraz trenerzy. W tym czasie Emi przywitała się z moim tatą.
-Dobrze panowie, wystarczy tego dobrego. Dziesięć kółek- krzyknął trener.
-Ile?- jęknął Kłos.
-Ja to bym dołożyła jeszcze z pięć, skoro narzekają- powiedziała Emilka.
-Macie rację. Piętnaście!- krzyknął na co tym razem odezwał się Wrona:
-Co??
-Chyba im jeszcze mało trenerze- powiedziałam.
-Może jeszcze pięć- zasugerowała Emila, a trener się zaśmiał.
-Wy to jednak diabły wcielone jesteście- powiedział.
-Tylko jak jesteśmy we dwie- powiedziałyśmy jednocześnie, co spowodowało, że całą trójką znowu się zaśmialiśmy.
-A może zagracie razem z chłopakami. Jestem ciekaw na co was stać na boisku- zaproponował.
-Przepraszamy, ale nie dzisiaj. Nie widziałyśmy się prawie rok. Musimy się nagadać- powiedziała Emila.
-Rozumiem. Ale mam nadzieję, że niedługo z nami zagracie.
-Oczywiście- potwierdziłam i usiadłam razem z Emilką na trybunach. Zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziałam jej o wszystkim, co się do tej pory zdarzyło. Uroniłam kilka łez.
-Przyjdę jutro na pogrzeb twojej babci. Bardzo ją polubiłam- powiedziała moja przyjaciółka, kiedy skończyłam.
-Dziękuję ci- powiedziałam i ją uściskałam.
-A brat Michała? Dobrze go znasz?- zapytała z cwaniackim uśmieszkiem.
-Rozmawialiśmy parę razy, ograłam go w Fifę..- zaczęłam.
-Żartujesz- krzyknęła tak głośno, że wszyscy się na nas spojrzeli. Zaczęłam się śmiać, więc wrócili do treningu.
-Kilka naszych trików i został rozgromiony- uśmiechnęłam się szeroko.
-Cwaniara- stwierdziła dziewczyna.
-O patrz, to on- powiedziałam zauważając chłopaka przy wejściu na salę.
-Przystojniak- stwierdziła rzucając okiem na chłopaka.
-Nienawidzę, gdy masz rację- powiedziałam i się zaśmiałyśmy. Filip miał na sobie białą koszulkę z krótkim rękawem, która opinała jego ramiona, jeansowe spodenki do kolan oraz czarne adidasy, a na ramię zarzucona była torba sportowa.
-Cześć dziewczyny- powiedział z uśmiechem.
-Cześć- odpowiedziałam. Filip podszedł do mnie i przytulił na powitanie, a do Emilki wystawił rękę na powitanie.
-Filip- powiedział.
-Emilia- dziewczyna uścisnęła rękę Winiarskiego.
-Kojarzę cię skądś- powiedział chłopak do mojej przyjaciółki.
-Bardzo możliwe. Jestem siostrą Karola Kłosa- uśmiechnęła się w stronę chłopaka.
-I wszystko jasne- powiedział Filip i całą trójką się zaśmialiśmy.
-A właściwie to co tu robisz?- zapytałam.
-Mam trening po skrzatach seniorach- odpowiedział.
-Ja swoje zaczynam pojutrze- uśmiechnęłam się szeroko na tą myśl.
-Właśnie! Zapomniałam ci powiedzieć! Będę grała z tobą w juniorkach tu w Skrze!- wyrwała się nagle Emilka.
-Żartujesz!- również krzyknęłam. Cała drużyna z trenerem na czele dziwnie się na nas patrzyła.
-A wyglądam?
-Jejku! To wspaniale!- pisnęłam i rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
-Ja też się bardzo cieszę, ale zaraz mnie udusisz!- wyjęczała dziewczyna spod mojego żelaznego uścisku.
-Oj, przesadzasz- powiedziałam, ale ją wypuściłam.
-Ale mam coś jeszcze lepszego- powiedziała.
-No dawaj, bo nie wytrzymam- mówię do przyjaciółki.
-Nie gorączkuj się, bo ci żyłka pęknie- mówi i się ze mnie śmieje.
-Emilka....
-No dobra, dobra. Będziemy razem w klasie. Sprawdzałam listę i obie na niej jesteśmy!- powiedziała z entuzjazmem. Zaczęłyśmy się śmiać, ściskać i piszczeć.
-To świetnie!- wykrzyknęłam.
-Co wprawiło was w taki świetny nastrój, co dziewczyny?- zapytał tata podchodząc razem z Karolem do trybun, gdzie siedziałyśmy.
-Będziemy w jednej klasie!- krzyknęłyśmy jednocześnie.
-No to świetnie- powiedział.
-A tak się bałaś, że będziesz tu sama- powiedział Karol obejmując siostrę ramieniem.
-No wiem, wiem- bąknęła.- Kami, a może skoczymy na jakiś spacer albo ciacho, co?- zapytała.
-Przepraszam cię, ale nie dzisiaj. Muszę jeszcze skoczyć do domu po kilka rzeczy. Jutro pogrzeb, a pojutrze zaczynamy treningi. Rozumiesz.
-Jasne, że tak. Jakbyś czegoś potrzebowała, to wiesz. Numer mam cały czas ten sam- powiedziała po czym podeszła i mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Trzymaj się, Mała.
-Ty też, Młoda- odpowiedziałam jej i lekko się uśmiechnęłam.
-Dobra dziewczynki, dajcie nam kwadrans. Idziemy się ogarnąć i jesteśmy- powiedział Karol.
-Filip na pewno z chęcią dotrzyma wam towarzystwa- zaśmiał się Michał.
-Przejrzałeś mnie, braciszku- zironizował z uśmiechem młodszy Winiarski.
-A widzisz. Te same geny w końcu- odpowiedział mu brat i zniknął razem z tatą i środkowym zniknął w szatni. My cały czas luźno rozmawiając wyszliśmy przed halę i usiedliśmy na schodach. Było nam dość wesoło.
-O której i gdzie odbędzie się pogrzeb?- zapytała Emilka, kiedy miałam już wsiadać z tatą do samochodu.
-O jedenastej w kościele na Drawskiej- poinformował tata.
-Dziękuję- powiedziała z uśmiechem po czym wszyscy się pożegnaliśmy i każdy wsiadł do swojego samochodu.
-Pojedziemy do mieszkania? Muszę wziąć parę rzeczy- zapytałam.
-Jasne. Już jedziemy- powiedział i wyjechał na drogę.
-Mieszkanie jest bardzo blisko hali- stwierdził po chwili tata.
-Jak zaczęłam treningi, to się tu przeniosłyśmy. Na początku mieszkałyśmy pod Bełkiem- mówię i z uśmiechem wspominam lata spędzone z babcią.
-Byłaś z nią bardzo związana, co?- zapytał.
-To ona mnie wychowała. Nie miałam przez te wszystkie lata nikogo oprócz niej. Nadal nie mogę uwierzyć, że już jej tu nie ma. Mam wrażenie, że za chwilę się pojawi, uśmiechnie i zjemy razem obiad. Ale... ale to się już nie stanie- skończyłam i otarłam policzki, bo kolejny raz łzy się na nich pojawiły.- Coś ostatnio za dużo płaczę- zaśmiałam się.
-Wcale ci się nie dziwię- powiedział tata i mnie przytulił, bo już byliśmy pod blokiem.
-Dziękuję ci. Za wszystko. W sumie Paulinie też powinnam podziękować. Nie zna mnie w końcu- mówię.
-Może dlatego, że ma syna i drugiego w drodze. Paulina zawsze chciała mieć córkę. Oczywiście jak urodził się Arek, czy jak teraz okazało się, że znowu będzie chłopiec, to bardzo się ucieszyła. Ale zawsze mi mówiła, że jej marzeniem jest mieć córkę- powiedział cały czas mnie obejmując. Osunęłam się od niego i spojrzałam w oczy zaskoczona.
-Myślisz, że traktuje mnie jak swoją córkę?- zapytałam zszokowana.
-Myślę, że tak- odpowiedział i się uśmiechnął. Odwzajemniłam to i wysiadłam z auta. Tata zrobił to samo. W mieszkaniu szybko zebrałam wszystkie rzeczy, które będą mi potrzebne w najbliższych dniach. Pakując buty sportowe uśmiechnęłam się pod nosem. Z torbą na ramieniu wyszłam ze swojego pokoju.
-Co teraz będzie z mieszkaniem?- zapytałam tatę, kiedy wyszliśmy przed blok.
-Jest zapisane na ciebie. Więc to będzie twoja decyzja- usłyszałam w odpowiedzi. Pokiwałam tylko głową i wsiadłam razem z tatą do samochodu, aby wrócić do domu. Reszta dnia zleciała bardzo spokojnie. Położyłam się spać po 22. Rano obudziło mnie stukanie w ramię.
-Kamila, wstawaj- usłyszałam szept koło ucha. Z lekkim ociąganiem podniosłam powieki i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Arka.
-Cześć smyku- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Cześć. Wstawaj i chodź na śniadanie- odpowiedział mi, szeroko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Wstałam i wiążąc włosy w coś, co miało przypominać koka weszłam do kuchni.
-Dzień dobry- powiedziałam. Wszyscy siedzieli już przy stole.
-Cześć, siadaj i jedz- powiedziała Paula.
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam na kanapki i herbatę i zrobiło mi się słabo. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.
-Kamila, wszystko w porządku?- zapytał tata siedzący naprzeciwko mnie.
-Co? Tak, tak. Wszystko okej- odpowiedziałam.
-Na pewno?- zapytał patrząc na mnie podejrzliwie.
-Tak- odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Szło mi to raczej opornie. Ale po kilku minutach odstawiałam już talerz do zlewu.
-Jest wpół do 10. Za godzinę musimy jechać. Jesteś gotowa?- zapytał tata.
-Nigdy nie można się przygotować na coś takiego- odpowiedziałam. - Idę się ubrać- dodałam i zniknęłam na schodach. Usłyszałam tylko głębokie westchnięcie taty. Zabrałam ze swojego pokoju ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Nie związywałam ich, bo chociaż częściowo zakrywały moją twarz. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Do małej torebki włożyłam telefon i chusteczki. Na ręku miałam gumkę do włosów. Wciągnęłam na nos okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół.
-Gotowa?- zapytał tata. Pokiwałam tylko głową. Objął mnie ramieniem i wyszliśmy z domu. Tam czekała już na nas Paulina.
-Arek jest już z Dagmarą- poinformowała nas. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kościoła. Dotarliśmy tam zbyt szybko. Byłam ja z tatą i Pauliną, Michał, Filip, Karol i Emilka. W kościele jakoś się trzymałam. Jakoś. Kiedy staliśmy na cmentarzu cały czas kurczowo trzymałam się ramienia taty. Ten mnie obejmował tak, żebym się nie przewróciła. Emilka stała obok mnie i mocno trzymała za drugą rękę. Kiedy trumna z babcią została przysypana rozpłakałam się. Nie mogłam na to patrzeć. Wyswobodziłam się z uścisku taty. Podeszłam do hałdy piachu i położyłam na niej dłoń.
-Dziękuję- wyszeptałam.- Za wszystko ci dziękuję. Za to, że byłaś. I mam nadzieję jesteś i będziesz- powiedziałam i się rozpłakałam. Wyglądałam okropnie. Klęczałam na ziemi, w sukience, zapłakana, włosy miałam potargane. Nie potrafiłam jej tu tak zostawić. Nie wiem ile tak klęczałam na ziemi, ale zaczęło padać. Na mnie nie zrobiło to większego wrażenia. Po nie mam pojęcia jak długim czasie poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Kamilko, chodź wracajmy. Jest już późno. Musisz odpocząć- tata mówił do mnie spokojnym, kojącym głosem.
-Ale wrócimy tu?- zapytałam nie wstając.
-Wrócimy- odpowiedział cały czas spokojnym głosem.
-Obiecujesz?- zadałam kolejne pytanie.
-Obiecuję- powiedział patrząc mi w oczy.- Chodź słoneczko- dodał i pomógł mi wstać. Kiedy stanęłam na nogach mocno się do niego przytuliłam. Objął mnie ramionami i mocno przytulił.
-Zabierz mnie do domu. Proszę- wyszeptałam.
-Chodź, wracamy- powiedział i cały czas mnie obejmując ruszył w stronę parkingu. Tam czekali na nas wszyscy. Emilka podeszła do mnie i mocno przytuliła. Ukryłam twarz w jej włosach.
-Tato, Emilka może jechać z nami?- zapytałam zachrypniętym głosem.
-Jeśli Karol nie ma nic przeciwko- powiedział tata.
-Jasne, że nie. Zadzwoń, jak będę miał po ciebie przyjechać, Em- powiedział środkowy i się z nami pożegnał. To samo zrobili bracia Winiarscy. My również wsiedliśmy do samochodu. Siedziałam z Emilką z tyłu i cały czas trzymałam głowę na jej kolanach i ściskałam mocno jej rękę. Po powrocie do domu poszłam od razu do swojego pokoju i zabrałam ze sobą przyjaciółkę. Długo siedziałyśmy w ciszy.
-Opowiedz, co ciekawego dzieje się w stolicy- poprosiłam.- Chcę czymś zająć myśli.
-Jasne, więc tak...- zaczęła i przez następną godzinę rozmawiałyśmy o różnych pierdołach. W pewnym momencie usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Tak?- zapytałam.
-Dziewczyny Paulina zrobiła wam kanapki i herbatę. Zjedzcie coś- poprosił tata.
-Dzięki tato- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co. Idę po Arka. Paulina ogląda w salonie telewizję. Jak by co, to wiecie- poprosił.
-Jasne. Zostaw uchylone drzwi- poprosiłam.
-Dobrze. Będę za kwadrans.
-Okej- odpowiedziałam i razem z Emilą zaczęłyśmy jeść kanapki.
-Cieszysz się, że masz tatę, nie?- zapytała dziewczyna w pewnej chwili.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Brakowało mi takiej osoby. Oboje traktują mnie jak swoją córkę. A przecież Paulina nie musi. Teoretycznie mogłaby mnie kompletnie ignorować, prawda? Ale jednak nie. I to mnie bardzo cieszy. Oboje wypełniają w moim sercu tą pustkę, która była tam przez całe życie.
-Rozumiem cię- powiedziała i lekko się uśmiechnęła.- Posłuchaj, teraz muszę zostawić cię samą, bo obiecałam rodzicom rozmowę na Skype, ale widzimy się jutro. Jeśli cokolwiek by się działo dzwoń. O każdej porze dnia i nocy. Zrozumiano?
-Tak jest!- odpowiedziałam i obie się zaśmiałyśmy.
-No to świetnie. Dzwonię po Karolka- powiedziała i wykonała krótki telefon do brata. Po kwadransie już się żegnałyśmy. Wieczorem dostałam sms'a o treści:


Gotowa na jutro? Znowu zaczynamy wszystkich miażdżyć?
Autorem tej wiadomości była Julka. Świetna libero i moja bardzo dobra koleżanka z drużyny. Odpisałam:

Jasne, że tak! Mamy zmiany w składzie niewielkie, ale wszystkiego dowiesz się jutro ;) Dobranoc.
Nie dostałam już odpowiedzi. Po chwili jednak ktoś do mnie zadzwonił. Na ekranie widniał numer Filipa.
-Cześć- odebrałam.
-No siemka. Jak się trzymasz?- zapytał.
-Całkiem nieźle. Długa rozmowa z Emilką bardzo mi pomogła.
-Miło jest mieć takich wspaniałych przyjaciół- stwierdził.
-O tak- potwierdziłam i się uśmiechnęłam.- Ale chyba nie dzwonisz, żeby mi to powiedzieć.
-No nie. Chciałem ci powiedzieć, że jesteś bardzo fotogeniczna- usłyszałam.
-Co?
-Właśnie przeglądam twoje zdjęcia na Facebooku.
-O matko- westchnęłam.
-Bez przesady- powiedział i oboje się zaśmialiśmy.- Ale zaproszenie to mogłabyś przyjąć.
-Zastanowię się- odpowiedziałam.
-No wiesz ty co?- oburzył się.
-Już, już. Uspokój się.
-Dobra, dobra. Chciałem ci jeszcze zakomunikować, że jesteśmy razem w klasie- powiedział.
-Aha, fajnie- odpowiedziałam.- Czekaj, co?
-No w klasie razem jesteśmy.
-Spoko. To będą bardzo ciekawe trzy lata- powiedziałam.
-Niewątpliwie. Dobra, ja kończę. Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam i odłożyłam telefon na szafkę. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.- Tak?
-Mogę?- zapytała Paulina.
-Jasne, wchodź- odpowiedziałam i zrobiłam jej miejsce na łóżku.
-Jak się czujesz?
-Całkiem nieźle. Właśnie się dowiedziałam, że jestem w jednej klasie z Filipem.
-Filip, Emilka. Nie będziesz się nudzić.
-Nie pozwolą mi na to- zaśmiałyśmy się obie.
-Kamila, posłuchaj chciałam z tobą porozmawiać....


****************
Cześć! Jestem ze spóźnionym rozdziałem. Lenistwo mną zawładnęło. Ale udało mi się z nim wygrać i napisać rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Pozdrawiam i do następnego, Dream.. ;)


sobota, 19 marca 2016

Rozdział 7

-Razem z Arkiem poszli do sklepu. Zaraz powinni wrócić- odpowiedziała.
-Paulina... Przepraszam. Jest mi okropnie głupio. To jak się zachowałam. To nie byłam ja. Wpadłam w jakiś szał, amok. Nie potrafię tego nazwać.
-Nic się nie stało. Rozumiem cię. Twoja babcia zmarła przedwczoraj, więc masz prawo być w szoku- odpowiedziała z uśmiechem, który odwzajemniłam.- Zjesz coś?
-Nie jestem głodna- odpowiedziałam.
-Musisz coś jeść. Inaczej wylądujesz w szpitalu.
-Wiem. Ale jak sobie pomyślę, że jutro pogrzeb, to wszystko się we mnie skręca- powiedziałam i otarłam samotną łzę.
-Doskonale cię rozumiem. Ale zjedz chociaż jedną kanapkę, dobrze?- zapytała, a ja pokiwałam głową. Weszłyśmy do kuchni, a Paulina postawiła przede mną talerz z dwoma kanapkami i herbatę.- Zjedz chociaż jedną- powiedziała i się uśmiechnęła. Odwzajemniłam to i zabrałam się za jedzenie. Udało mi się przełknąć obie kanapki. Kiedy Paulina weszła do kuchni, żeby odstawić kubek powiedziałam:
-Dziękuję ci za kanapki i herbatę. Były pyszne.
-Nie ma za co. Zjadłaś obie?
-Tak- odpowiedziałam z uśmiechem.
-No to jestem dumna.
-Jesteśmy!!- usłyszałyśmy krzyk z korytarza.
-Kamila, patrz co mam!- krzyknął Arek wpadając do kuchni.
-Co takiego?- zapytałam.
-Truskawki, kiwi, maliny, banany, arbuza, mandarynki, pomarańcze, granaty, mango i nie pamiętam co jeszcze. Możemy zrobić sałatki i koktajle!- mówił głosem pełnym entuzjazmu.- Zrobimy? Proszę mamooo- powiedział, a mi łezka się w oku zakręciła. Ja nigdy nie miałam okazji tak porozmawiać z mamą. Niestety. Szybko starłam słoną kroplę i ubrałam na twarz szeroki uśmiech.
-Tak zrobimy- odpowiedziała Arkowi Paulina.
-Huraaa!!!- krzyknął zadowolony.
-Ale dopiero po obiedzie- podkreśliła brunetka na co chłopiec odpowiedział tylko:
-No dobra.
-Tak w ogóle, to cześć Kamila- powiedział tata.
-Cześć- odpowiedziałam.
-Wyspana?- zapytał.
-W miarę- odpowiedziałam.
-Kamila, zagrasz ze mną w siatkę?- zapytał Arek.
-Jasne, chodź- powiedziałam i wyszłam razem z nim przed dom. Odbijaliśmy piłkę, a po chwili dołączył do nas tata. Arek pobiegł na chwilę do domu, a tata rzucił do mnie piłkę i powiedział:
-Chcę zobaczyć, co potrafisz.
-Zagrywka?- zapytałam. Pokiwał głową, a ja zabrałam piłkę i zrobiłam silną zagrywkę z wyskoku.
-No nieźle- powiedział tata z uznaniem.
-Dzięki- odpowiedziałam z uśmiechem. Zawsze chciałam coś takiego usłyszeć od człowieka, na którym się wzorowałam. Ale nigdy nie pomyślałabym, że on może być moim tatą.
-Co jest?- zapytał widząc moją minę.
-Zawsze chciałam coś takiego od ciebie usłyszeć. Byłeś, jesteś i będziesz moim wzorem do naśladowania. Podziwiałam twój styl gry. A słysząc od ciebie takie słowa, to dla mnie jedna z największych pochwał.
-Nikt nie myślał, że tak się to wszystko potoczy. Ja nie miałem pojęcia, że mam córkę. A tu okazuje się, że mam. I to prawie dorosłą- gdy skończył mówić, usiadłam na trawie i schowałam twarz w dłonie. Poczułam jak tata siada obok mnie i przytula.
-Brakuje mi babci- wyznałam.- Strasznie. Staram się być silna, bo jej to obiecałam, ale nie mam chwilami już siły.
-Cichutko- powiedział i mocno mnie przytulił, bo zaczęłam płakać. Po chwili się uspokoiłam i zapytałam:
-O której pogrzeb?
-O 12- usłyszałam w odpowiedzi. Pokiwałam tylko głową.
-Pójdę się położyć, jestem zmęczona- powiedziałam.
-Dobrze- odpowiedział, a ja zniknęłam w domu i położyłam się w swoim pokoju. Leżąc rozmyślałam nad wszystkim, co się wydarzyło do tej pory. Nie wierzę w to, co się dzieje. Nie myślałam długo, ponieważ zasnęłam.


*perspektywa Mariusza*

Kiedy Kamila poszła do domu, ja też wróciłem do środka.
-Zbieram się na trening- powiedziałem do Pauliny.
-Dobrze- odpowiedziała.- Mariusz?
-Tak?
-Powiesz chłopakom?
-Muszę pogadać z trenerem, a chłopakom pewnie też powiem. W końcu wszyscy jesteśmy praktycznie jak rodzina- odpowiedziałem, ponieważ też się nad tym zastanawiałem.
-No to pa- powiedziała całując mój policzek.
-Pa- odpowiedziałem i ruszyłem na trening. Po dwudziestu minutach dotarłem do Energii. Przekroczyłem próg szatni, w której było bardzo wesoło.
-A oto najlepszy atakujący na świecie. Panie i panowie. Lejdis end dżentelmen Mariusz Wlazły- zaanonsował mnie Kłos.
-Karolku, czy ty się dobrze się czujesz?- zapytałem z uśmiechem i przyłożyłem rękę do czoła środkowego.
-Ja się czuję wspaniale. Świat jest piękny. Zobacz- zaczął i objął mnie ramieniem- Ptaki śpiewają. Słoneczko świeci. Niebo bezchmurne. Motylki fruwają...
-Winiarski się przebiera- przerwałem mu, a cała szatnia ryknęła śmiechem.
-No wiesz!? Jak możesz?! I ty jesteś kapitanem?!
-Daj spokój- machnąłem ręką i postanowiłem się przebrać. Usiadłem obok Wrony.
-I co tam u ciebie?- zapytał.
-Ty lepiej powiedz, co się z Kłosem stało- poprosiłem widząc, że środkowy zaczął teraz witać jakimś oryginalnym powitaniem Kacpra.
-Pamiętasz jego siostrę Emilkę?- zapytał.
-No tak. Była tu kiedyś na meczu czy coś- potwierdziłem.
-No właśnie. A teraz Emilka przeniosła się do niego do Bełka i będzie się tu uczyć i trenować. Dopóki Karol nie wyjechał ze stolicy, potrafili być nierozłączni- wyjaśnił Andrzej.
-No okej- odpowiedziałem i zawiązałem drugiego buta kończąc tym samym przebieranie się.- Lecę, bo muszę pogadać z trenerem.
-O czym?- zapytał jednocześnie chór złożony ze wszystkich zawodników.
-Powiem wam po treningu- odpowiedziałem i wymieniłem z Michałem porozumiewawcze spojrzenia. Otworzyłem drzwi na salę, gdzie czekał już trener. Przywitaliśmy się, kiedy Falasca zapytał:
-Coś się stało?
-Potrzebuję juto wolnego- oznajmiłem.
-Ale dlaczego? Wiesz dobrze, że musimy się przygotować do sezonu.
-Wiem, ale chodzi o to- zacząłem i opowiedziałem mu całą historię. O Kamili, o jej babci, o pogrzebie.- I właśnie dlatego potrzebuję jutro wolnego. Kamila stara się być silna, ale muszę ją wesprzeć. Ona ma dopiero szesnaście lat i boję się o nią. Teraz musimy jeszcze czekać na wyznaczenie terminu rozprawy o przyznanie mi opieki nad nią. Tego jest okropnie dużo- zakończyłem.
-No w takim układzie dostaniesz wolne. I jeśli w najbliższym czasie będziesz go jeszcze potrzebował, to daj znać i wszystko załatwimy- powiedział.
-Dziękuję trenerze. To dużo dla mnie znaczy. Dopiero od kilku dni jestem ojcem szesnastolatki i muszę się jeszcze dużo nauczyć- wyznałem.
-Nie znam się na tym, bo mój syn jest jeszcze mały, ale jestem pewien, że sobie poradzisz.
-Mam nadzieję.
-A może jeśli będzie chciała, to zabierzesz ją na popołudniowy trening?
-Porozmawiam z nią. Chcę jeszcze dzisiaj wyjaśnić wszystko chłopakom, żeby potem nie było niedomówień- powiedziałem.
-No tak. Lepiej, żeby dowiedzieli się od ciebie- poparł mnie. Wtedy na salę weszła cała drużyna.
-Dziękuję trenerze- powiedziałem.
-Nie ma za co. W końcu ja też jestem człowiekiem- zaśmiał się i krzyknął.- No to panowie dwadzieścia kółeczek.
-Faktycznie- zaśmiałem się, za co zarobiłem gwizdkiem po głowie, ale Falasca też się zaśmiał. Razem z chłopakami zacząłem biegać. Po 1,5 godziny trening się skończył i wróciliśmy do szatni. Tam ja zwykle było wesoło.
-Miałeś nam coś powiedzieć- przypomniał Conte.
-Pamiętam Facu, pamiętam. Panowie macie teraz trochę czasu czy coś was goni?- zapytałem.
-Mamy czas- usłyszałem odpowiedź wszystkich, co oznacza, że są bardzo ciekawi.
-No dobrze. Ta jak już się wszyscy ogarniemy to wam powiem.
-Okey- odpowiedział Andrzej, a reszta pokiwała głowami. Po jakichś dwudziestu minutach siedzieliśmy wszyscy 'umyci i pachnący', jak to zawsze mówi Ignaczak po meczach reprezentacji.
-Zaczynaj- powiedział Karol.
-Ale ja cię bardzo proszę po angielsku, bo nie wszystko mogę zrozumieć- poprosił Conte, na co cała zagraniczna część ekipy pokiwała głowami.
-No dobrze, więc tak- powiedziałem i opowiedziałem im całą historię.- I może ją dzisiaj poznacie, bo Miguel zaproponował, żebym zabrał ją na popołudniowy trening, jeśli będzie chciała.
-No nieźle stary- powiedział Karol.
-Tego to bym się nie spodziewał- powiedział Wrona.
-Pewnie gdybyś mi powiedział, że wracasz do reprezentacji byłbym w mniejszym szoku- stwierdził Kłos, na co reszta pokiwała głową.
-Lubię zaskakiwać- powiedziałem a cała szatnia ryknęła śmiechem.
-Dobra panowie wystarczy tego posiedzenia. Idziemy do domów na obiad i widzimy się o szesnastej- powiedział Michał. Wszyscy zgodnie pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy przed halę. Każdy poszedł do swojego samochodu i wyjechał na drogę. Po nieco ponad kwadransie wróciłem do domu.

*perspektywa Kamili*


Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon. Minęło dopiero półtorej godziny. Po raz kolejny wzięłam do ręki ukochany album i zaczęłam przeglądać zdjęcia. Łzy znów pojawiły się na moich policzkach. Nie potrafiłam ich powstrzymać. I nawet nie chciałam. Może jeśli się teraz wypłaczę, to potem będzie mi lżej? Nie mam pojęcia. Po około kwadransie wstałam i poszłam do łazienki. Musiałam umyć twarz, żeby nie było widać, że płakałam. Potem zeszłam do salonu, gdzie Paulina siedziała z laptopem, a Arek się bawił.
-Wyspana?- zapytała z uśmiechem brunetka.
-Chyba tak- odpowiedziałam i odwzajemniłam uśmiech.
-Które ładniejsze?- zapytała Paulina. Podeszłam do niej i zobaczyłam na ekranie kilka par śpioszków.
-Chyba te- powiedziałam i wskazałam niebieskie śpioszki, które pod szyją miały nadrukowaną muszkę, a pod spodem napis 'Jestem przystojniakiem'.
-Też tak myślę. I te zamówię- powiedziała i zaczęła dalej coś przeglądać. Pokiwałam głową i poszłam do kuchni. Nalałam sobie soku do szklanki i wyjrzałam przez okno. Tata właśnie podjechał pod dom. Wysiadł z samochodu i wszedł do środka.
-Jestem!- krzyknął z korytarza.
-To idę zagrzać obiad- powiedziała Paula, weszła do kuchni i zaczęła kręcić się po niej. Postanowiłam nakryć do stołu. Wyciągnęłam talerze i sztućce i rozłożyłam je na stole. W radio leciała jakaś piosenka, którą i ja i Paulina nuciłyśmy pod nosem. Z salonu słychać było śmiech Arka, z którym tata się wygłupiał.
-Chodźcie na obiad!- krzyknęła Paulina i po chwili całą czwórką siedzieliśmy przy stole i jedliśmy obiad.
-Posprzątam- powiedziałam, kiedy wszystkie talerze były puste.
-Mamo a kiedy zrobimy koktajle i sałatki?- zapytał Arek.
-Dopiero zjadłeś obiad smyku- odpowiedziała mu.
-Ale mamoooo.
-Obiecałam, że dzisiaj będą, to będą. Nie martw się- powiedziała spokojnie.
-No dobrze. Idę się pobawić na górę- poinformował nas i zniknął na schodach.
-Kamila chcesz ze mną jechać na popołudniowy trening i poznać chłopaków?- zapytał tata, kiedy wstawiałam talerze do zmywarki.
-A twój trener nie będzie zły, że przeszkadzam?
-Sam to zaproponował, kiedy go prosiłem o wolne na jutro.
-W sumie, to czemu nie- powiedziałam, na co tata się uśmiechnął. Odwzajemniłam to, a on powiedział:
-To o szesnastej jedziemy.
-Dobrze- pokiwałam głową i wyszłam na taras. Usiadłam na wygodnym fotelu i wystawiłam twarz do słońca. Siedziałam tak nie wiem ile, ale w pewnym momencie poczułam, że ktoś mnie szturcha. Otworzyłam oczy i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Arka.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Myślałem, że śpisz. Nie chciałem, żebyś się spaliła.
-Masz rację, chodź, schowamy się przed słońcem.
-Zagramy w Fifę?- zapytał.
-Jasne- uśmiechnęłam się i już po chwili siedziałam obok blondynka na kanapie i śmiejąc się grałam z nim mecz.
-Jak to się dzieje, że ty zawsze wygrywasz?- zapytał, kiedy znowu go pokonałam.
-Poczekaj, jak przyjedzie wujek Bartek, wujek Piotrek albo wujek Krzysiek, to przegra- powiedział tata, który razem z Pauliną z fotela śledził nasze zmagania.
-Wątpię- powiedziała Paula.- Ona uczyła się od kogoś, kto naprawdę dobrze umiał grać i nauczył ją kilku sztuczek.
-A może po prostu jestem dobra w tą grę, co?- zapytałam z uśmiechem.
-Może- powiedział tata.- Zbieramy się?
-Chyba już czas- powiedziałam.
-A my pójdziemy zrobić koktajle i sałatki- powiedziała Paulina, na co Arek krzyknął:
-Hurrraaa!!!
-Tylko spokojnie- zaśmiał się tata.
-Dobrze- odpowiedział i poszedł z Paulą do kuchni, a my wyszliśmy z domu i wsiedliśmy do samochodu. Po kwadransie byliśmy na hali.
-Poczekaj tu na mnie. Szybko się przebiorę i razem wejdziemy na salę.
-Nie musisz się martwić. Znam to miejsce jak własną kieszeń. Trenuję tu prawie dziesięć lat. Jest dla mnie jak drugi dom- zaśmiałam się.
-Dobra, dobra- powiedział i wszedł do szatni. Oparłam się o ścianę i czekałam jakieś dziesięć minut, kiedy tata znów pojawił się w drzwiach szatni. Zwarty i gotowy do treningu. Uśmiechnął się i zapytał- Idziemy?
-Jasne- odwzajemniłam jego uśmiech. Weszliśmy razem na salę. Rozejrzałam się i na trybunach zobaczyłam....O matko, przecież to niemożliwe.....


***************
Jestem. Udało się. Na początku chciałabym Was przeprosić, że w zeszłym tygodniu nie było rozdziału, ale zwyczajnie nie miałam ani czasu ani weny. Ale teraz jestem. Mam nadzieję, że Wam się spodoba.
Do następnego Dream.. :)

niedziela, 6 marca 2016

Rozdział 6

Po powrocie do domu zabrałam z torby ubrania i poszłam wziąć prysznic. Paulina powiedziała mi, gdzie mam szukać ręczników i już po kilku minutach gorąca woda spływała po moim ciele. Obrazy ostatnich dni krążyły w mojej głowie, a łzy znów pojawiły się na moich policzkach. Starłam je i wyszłam spod prysznica. ogarnęłam się i kwadrans później chowałam do szafy rzeczy, które zabrałam z mieszkania. Tata i Paulina stwierdzili, że to teraz będzie mój pokój, z czego jestem zadowolona, bo bardzo mi się podoba. Na końcu wyciągnęłam album. Usiadłam na łóżku i chciałam przeglądać zdjęcia, gdy drzwi pokoju się uchyliły i zobaczyłam głowę Arka.
-Co robisz?- spytał.
-Chciałam obejrzeć zdjęcia- odpowiedziałam z delikatnym uśmiechem.
-Mogę z tobą?
-Jasne, chodź- powiedziałam i zrobiłam mu miejsce na łóżku. Chłopiec usadowił się obok mnie i otworzyłam album. Oglądaliśmy zdjęcia przez jakąś godzinę. Opowiadałam mu historię związaną z każdym zdjęciem. Pierwszy trening. Pierwszy turniej. Pierwsza wygrana. Pierwsze MVP. Pierwsze zgrupowanie. I wiele, wiele innych. Za każdym razem, gdy na zdjęciu była babcia, w moich oczach gromadziły się łzy. Nie powstrzymywałam ich. Kiedy zamknęłam album Arek powiedział:
-Nie płacz. Twoja babcia na pewno jest w niebie. A tam każdy jest szczęśliwy.
-Wiem, ale bardzo za nią tęsknię. Kiedy przez całe życie ma się tylko babcię, to jest ciężko. Bardzo się z nią związujesz. A kiedy tracisz, pozostaje ból, smutek i rozpacz- powiedziałam. Wtedy ktoś zapukał do drzwi- Proszę- powiedziałam i zobaczyłam Filipa.
-Cześć- powiedział.
-Cześć- odpowiedzieliśmy z Arkiem jednocześnie.
-Arek, Oliwier czeka na ciebie w salonie, bo chce zagrać na konsoli- poinformował chłopca.
-Już lecę- powiedział i wybiegł z mojego pokoju.
-Mogę?- zapytał Filip.
-Jasne, wchodź- powiedziałam.
-Jak się czujesz?- zapytał.- Wiem, że to banalne, ale wczoraj w szpitalu nie wyglądałaś najlepiej.
-Dziękuję ci bardzo- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy.- A tak poważnie, to strasznie za nią tęsknię. Nie wiem, jak teraz sobie poradzę.
-Przecież nie jesteś sama- powiedział i objął mnie ramieniem.
-Tak, wiem- powiedziałam i oparłam głowę na jego ranieniu.- Ale do tej pory zawsze miałam ją blisko siebie. Mogłam z nią zawsze porozmawiać, a teraz jej nie ma. I jest mi jakoś tak pusto w środku.
-Wiem, co czujesz. Jakiś czas temu też straciłem bardzo ważną osobę. Ale kiedy masz wokół siebie ludzi, którzy są gotowi ci pomóc, to w końcu się podniesiesz- powiedział, a ja starłam wierzchem dłoni łzy, które znowu pojawiły się na moich policzkach.
-Obiecałam jej, że się nie poddam i będę silna. Staram się dotrzymać słowa, ale jest mi strasznie ciężko- powiedziałam i wytarłam kolejne łzy.
-Hej, ale nie płacz już- powiedział i mnie przytulił. Wtuliłam się w niego i starałam uspokoić.
-Przepraszam- powiedziałam po chwili i się od niego oderwałam.
-Nie ma sprawy- powiedział i się uśmiechnął. Odwzajemniłam ten gest.- Wiesz, czasem lepiej jest wygadać się komuś obcemu. Dobra, prawie obcemu.
-Zrozumiałam- powiedziałam i oboje się zaśmialiśmy. Czułam się już dużo lepiej.
-Dobra, ja się zbieram- powiedział chłopak i wstał z mojego łóżka. Zrobiłam to samo i zeszłam razem z nim na dół.- Paula, jeśli nie masz nic przeciwko, to tak za godzinkę wpadnę po Olka- powiedział.
-Nie ma sprawy- usłyszał w odpowiedzi. Pożegnaliśmy się i Filip wyszedł. Ja weszłam do salonu i usiadłam na kanapie obok taty i Pauli.
-Jedziesz ze mną do adwokata? Czy mam to sam załatwić?- zapytał mnie.
-A będę tam potrzebna?- zapytałam, kompletnie nie mając ochoty na wizytę u prawnika.
-Wątpię- usłyszałam w odpowiedzi.
-To wolałabym zostać- odpowiedziałam.
-Nie ma problemu- powiedział tata z uśmiechem.
-Kamila zagrasz z nami?- zapytał Arek.
-Mogę spróbować- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Chłopcy wyjaśnili mi zasady, chociaż dobrze je znałam. Wolałam zrobić im niespodziankę.
-Jak to zrobiłaś- zapytał po pół godzinie Oliwier, kiedy ograłam go w Fifę.
-Widać mam talent- odpowiedziałam.
-Grałaś kiedyś- zawyrokował jednocześnie z Arkiem.
-No wiecie...- zaczęłam.
-Czemu nam nie powiedziałaś?- zapytał Arek.
-Niespodzianka!- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Wybaczymy ci pod jednym warunkiem- zaczął Olek.
-No dobra. Jakim?
-Że zagrasz z Filipem. Z nim dotychczas niewielu wygrało.
-Dobra- powiedziałam z uśmiechem.  Chłopcy grali jeszcze kwadrans, kiedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Poszłam otworzyć, ponieważ Paulina odpoczywała na górze, bo była zmęczona. Za drzwiami tak jak podejrzewałam stał Filip.
-Wejdź- zaprosiłam go do środka gestem ręki.
-Dzięki- powiedział i razem weszliśmy do salonu.
-Filip mamy dla ciebie wyzwanie- powiedział poważnie Oliwier.
-Jakie?- zapytał wyraźnie zainteresowany.
-Zagrasz w Fifę...- zaczął Oli, a na twarzy  Filipa wymalował się cwany uśmieszek.
-Z Kamilą- dokończył Arek. Tym razem Filip wyglądał na zaskoczonego.
-Umiesz grać?- zapytał.
-Zagraj ze mną, to się przekonasz- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Pół godziny później mina Filipa była nie do opisania. Szok wymalowany na jego twarzy był wręcz... nie mam pojęcia, jak to nazwać.
-Jak ty to?- zapytał.
-Widać mam talent.
-Widzisz, mówiliśmy ci, że znajdziemy kogoś, kto cię ogra. Ale żeby dziewczyna- zaśmiał się Oliwier, a Arek mu zawtórował.
-Dotychczas więcej niż raz czy dwa wygrał ze mną tylko Igła, Piter i Bartek.
-I Kamila- dodali Arek i Olek jednocześnie.
-Zobaczymy. Poczekajcie. Jak tylko będzie możliwość, to Kamila zagra z Krzyśkiem, Bartkiem albo Piotrkiem, wtedy zobaczymy- powiedział z cwaniackim uśmiechem.
-Zobaczymy- przytaknęłam, a mój uśmiech był jeszcze bardziej cwany.
-A co to za miny?- zapytał tata, który właśnie wszedł do domu.
-Co wam tak długo ten powrót schodzi, co?- to pytanie zadał z kolei Michał, który wszedł za tatą.
-A, nic takiego- powiedziałam.
-Nic ciekawego, po za tym, że Kamila ograła Filipa w Fifę- powiedział Arek.
-Co zrobiłaś?!- zapytali jednocześnie, a ich miny były wręcz genialne.
-Wygrałam z nim- powiedziałam wskazując palcem na Filipa.
-Moje gratulacje- powiedział Michał i zaczął ściskać moją rękę.- Jestem z ciebie taki dumny. Nareszcie przestanie się tak puszyć. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy- nawijał starszy Winiarski.
-Dla mnie to sama przyjemność- powiedziałam.
-Nie wątpię- stwierdził Michał i dodał- dobra panowie, zbieramy się. Raz, dwa!- Pożegnaliśmy się z Winiarskimi i postanowiliśmy zrobić kanapki na kolację. Zawołaliśmy Paulinę i w czwórkę zjedliśmy kolację. Arek cały czas opowiadał, jak pokonałam Filipa. Śmialiśmy się z jego niektórych komentarzy. Po kolacji Arek poszedł się umyć, a potem tata czytał mu bajkę. Ja posprzątałam po posiłku i poszłam wziąć szybki prysznic, bo byłam zmęczona. Kiedy wróciłam wzięłam do ręki telefon. Okazało się, że mam jedną nieprzeczytaną wiadomość od nieznanego numeru. Otworzyłam ją:

Nawet Ci nie pogratulowałem, więc robię to teraz: Gratulacje.
Jeśli by Cię to zastanawiało, to numer mam od Mariusza :)
Śpij dobrze. Dobranoc ;)

Filip
Odpisałam:
Dziękuję bardzo:) Wygrana z Tobą, to przyjemność.
Dobranoc:)
Kamila

Nie pamiętam, czy dostałam odpowiedź, bo szybko zasnęłam.

*perspektywa Mariusza*

Kamila nie chciała jechać ze mną do adwokata, czemu wcale się nie dziwię. Też bym nie chciał. Pojechałem do mecenas Karoliny Kwiatkowskiej. Po przekroczeniu progu jej kancelarii przywitałem się z jej sekretarką:
-Dzień dobry.
-Dzień dobry.
-Ja byłem umówiony- powiedziałem.
-Tak, już.  Proszę chwilę poczekać. Pani Karolina za chwilę skończy spotkanie- usłyszałem w odpowiedzi.
-Dobrze- odpowiedziałem i usiadłem na kanapie. W ręku miałem teczkę z dokumentami znalezionymi w biurku pani Krystyny oraz testy na ojcostwo. Analizowałem ostatnie dni. Mam córkę. Pokochałem ją. Mieszka ze mną, Pauliną i Arkiem. Najbliższe mi osoby ją zaakceptowały. Pani Krystyna nie żyje.
-Pan Mariusz Wlazły?- zapytała wysoka, szczupła blondynka przerywając moje rozmyślenia.
-Tak- odpowiedziałem.
-Zapraszam- powiedziała i wskazała ręką drzwi do gabinetu. Weszliśmy do środka i zajęliśmy miejsca po dwóch stronach biurka.- Co pana do mnie sprowadza?
-Na początku chciałbym prosić o pełną dyskrecję- powiedziałem.
-To oczywiste. Jestem profesjonalistką- odpowiedziała.
-Nie mam wątpliwości. Aczkolwiek jako osoba publiczna wolę o tym przypomnieć.
-Oczywiście. To zrozumiałe- stwierdziła.
-Cała sytuacja przedstawia się tak- powiedziałem i opowiedziałem całą historię.- I tutaj mam całą tą dokumentację.
-Rozumiem- powiedziała i wzięła teczkę do ręki. Po przejrzeniu wszystkich papierów powiedziała- Chce się pan razem z małżonką zająć córką?
-Tak. Żona również bardzo polubiła Kamilę i oboje chcemy się nią zająć.
-A czy ona tego chce?- zapytała.
-Tak. Już teraz z nami mieszka. Wczoraj po śmierci jej babci w szpitalu zabrałem ją do siebie. Rozmawiałem z nią i się zgodziła.
-Rozumiem. A co z mieszkaniem. Wszystkie oszczędności pani Krystyny Jareckiej zostały przepisane na wnuczkę. Mieszkanie również.
-Dobrze. A czy w sądzie będą jakieś problemy podczas rozprawy?- zapytałem.
-Ze względu na pana zawód sąd może mieć wątpliwości, jeśli jednak pańska żona zobowiąże się, że panu pomoże, to sąd nie będzie mieć żadnych wątpliwości.
-Rozumiem. Mogłaby pani przygotować cały wniosek do sądu i to wszystko?- zapytałem.
-Oczywiście. Testament powinien zostać odczytany przez notariusza. Tu obok jest biuro notarialne. Wszystko można załatwić z panem Mateuszem Wierzbowskim.
-Dobrze. Rozumiem. Czyli z nim również pani wszystko załatwi?- zapytałem.
-Tak. Wniosek do sądu będzie gotowy na jutro. Wyślemy go do sądu. W takich sytuacjach rozprawa odbywa się zazwyczaj dość szybko. Prawdopodobnie już za tydzień będziemy na sali sądowej. Dobrze by było, jeśli zeznawałaby pańska żona, córka oczywiście, oboje rodziców lub jedno i ktoś z rodzeństwa lub przyjaciół. Aby mogli zagwarantować, że będą się państwo dobrze zajmowali córką- poinformowała mnie.
-Dobrze. Coś jeszcze?
-Nie. To wszystko. Oczywiście jesteśmy w stałym kontakcie telefonicznym i o wszystkim będę pana informować.
-Dobrze. Dziękuję. Do widzenia.
-Do widzenia- odpowiedziała, a ja opuściłem jej gabinet. Wsiadłem do samochodu i wróciłem do domu. Przed furtką spotkałem Winiarskiego.
-Co ty tu robisz Michał?- zapytałem.
-Po brata i syna przyszedłem. Filip miał go zabrać do domu, a nie ma ich ponad pół godziny.
-No to zapraszam- powiedziałem i wskazałem ręką na drzwi. W środku usłyszeliśmy końcówkę rozmowy i śmiechy:
-Zobaczymy- powiedziała Kamila
-A co to za miny?- zapytałem.
-Co wam tak długo ten powrót schodzi, co?- to pytanie zadał z kolei Michał, który wszedł za mną.
-A, nic takiego- powiedziała moja córka.
-Nic ciekawego, po za tym, że Kamila ograła Filipa w Fifę- powiedział Arek.
-Co zrobiłaś?!- zapytaliśmy z Michałem jednocześnie.
-Wygrałam z nim- powiedziała wskazując palcem na Filipa.
-Moje gratulacje- powiedział Michał i zaczął ściskać jej rękę.- Jestem z ciebie taki dumny. Nareszcie przestanie się tak puszyć. Nawet nie wiesz jak mnie to cieszy- nawijał starszy Winiarski.
-Dla mnie to sama przyjemność- powiedziała.
-Nie wątpię- stwierdził Michał i dodał- dobra panowie, zbieramy się. Raz, dwa!- Pożegnaliśmy się z Winiarskimi i postanowiliśmy zrobić kanapki na kolację. Zawołaliśmy Paulinę i w czwórkę zjedliśmy kolację. Po kolacji, kiedy Arek już spał, a Kamila również zaszyła się w swoim pokoju czekałem w sypialni na Paulinę chcąc z nią porozmawiać o wszystkim, co dowiedziałem się od adwokata. Wtedy dostałem sms'a od Filipa z prośbą o numer Kamili. Napisał, że zapomniał je pogratulować. Wysłałem mu numer i po chwili otrzymałem podziękowanie. Kilka minut później do pokoju weszła Paulina. Położyła się obok mnie, a ja mocno ją przytuliłem. Zgasiliśmy światło i leżeliśmy przytuleni. Powiedziałem jej wszystko, czego dowiedziałem się od mecenas Kwiatkowskiej i zgodnie stwierdziliśmy, że o zeznania poprosimy moich rodziców i Michała, a Arka podrzucimy Dagmarze. A co do mieszkania decyzję zostawimy Kamili. To jej mieszkanie.

*perspektywa Kamili*

Obudziłam się i wzięłam do ręki telefon w celu sprawdzenia godziny. Była 9:05. Idealnie. Wstałam i zabierając rzeczy z szafki poszłam do łazienki. Ubrałam się i postanowiłam uczesać włosy w warkocza. Kiedy tak stałam przed lustrem i zaplatałam włosy, w mojej głowie pojawiło się wspomnienie. Przecież to babcia zawsze robiła mi warkocze. Poczułam, jak łzy spływają po moich policzkach. Rozplotłam warkocza i związałam włosy w coś przypominającego koka. Zbiegłam ze schodów i cały czas płacząc wpadłam do kuchni.
-Kamila, coś się stało?- zapytała Paulina.
-Chcę obciąć włosy!
-Ale dlaczego, kochanie?- zapytała i podeszła do mnie. Cały czas płakałam i szarpałam włosy.- Kamilko, słoneczko. Uspokój się.
-Nie chcę ich- piszczałam. Paulina objęła mnie ramionami i zaprowadziła na kanapę do salonu. Usiadłyśmy tam. Cały czas wtulałam się w ranię brunetki. Nie mogłam się uspokoić. Po kilkunastu minutach, kiedy przestałam płakać Paulina zapytała:
-Dlaczego chcesz obciąć włosy?
-Babcia zawsze mi mówiła, że mam takie piękne, długie włosy. A teraz jej nie ma. I włosów też nie będzie.
-Myślę, że babci byłoby przykro, gdybyś obcięła włosy.
-Masz rację- powiedziałam. Zrozumiałam, że to co się przed chwilą stało... To byłam ja?- Paulina przepraszam. Ja nie wiem, co się ze mną stało.
-Ale ja wiem. Tęsknisz za babcią i takie zachowanie jest zrozumiałe, słoneczko. Ale nie ścinaj włosów- powiedziała z uśmiechem.
-Nie mam zamiaru. A tak właściwie, to gdzie tata?

****************
Jestem. Pojawiam się z szóstką. To wyżej jest takie średnie. Ale takie przejściowe rozdziały też muszą być.
Pozdrawiam i liczę na komentarze Dream :)

sobota, 5 marca 2016

Liebster Award 2

Tym razem za nominację dziękuję Wiki:*Siata. Bardzo cieszy mnie to, że dostałam kolejną nominację.


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.

Pytania:

1. Byłaś kiedyś na jakimś meczu, jeśli tak to kto grał na pierwszym?
 Niestety, ale nigdy nie miałam okazji. Ale jeżeli tylko mam okazję oglądam mecze na ekranie.

 2.Kto był najlepszym kapitanem reprezentacji Polski?
Raczej nie mnie to oceniać. Bez względu na to, czy kapitanem był Marcin Możdżonek, czy Michał Winiarski, czy Karol Kłos, czy Michał Kubiak, to byli świetni na tym miejscu. Każdy z nich wnosił do reprezentacji 'coś swojego'.

 3. Oglądasz pierwszy mecz w twoim życiu, który z siatkarzy jako pierwszy zdobywa twoją sympatię?
Oj, trudno to ocenić, jeśli się już trochę w tym siedzi, więc nie potrafię wyrazić bezstronnej opinii. Ale myślę, że byłby to ten, który najbardziej by się wykazał. Tutaj liczą się umiejętności.

4.Ulubiona piosenka?
Ostatnio Dawid Podsiadło "W Dobrą Stronę". Ale tak naprawdę, to słucham wszystkiego, co wpadnie mi w ucho :)

5.Ulubiona pozycja siatkarska?
Każda z pozycji czymś się wyróżnia. Ale chyba najbardziej podziwiam przyjmujących. Serwują, bronią, atakują, blokują. To jest naprawdę niesamowite. Muszą mieć bardzo podzielną uwagę.

 6.Najlepszy film?
Nie mam..

7. Komedia czy horror?
Zdecydowanie komedia.

 8.Największe marzenie?
Nie mogę powiedzieć, bo się nie spełni :)

 9. Najlepszy siatkarz?
Krzysztof Ignaczak i Michał Kubiak. Podziwiam ich za waleczne charaktery i gotowość do gry w każdej chwili. Ich poświęcenie... To jest po prostu niesamowite. A łzy Kubiaka po ostatnim meczu w Berlinie sprawiły, że ja ryczałam jak głupia jeszcze bardziej. A Igła? To, jakim jest człowiekiem i ile poświęcił, nie do opisania po prostu.

 10. Co wywołuje u Ciebie wzruszenie?
Bardzo różnie. Ale jestem raczej twardą osobą, która nie poddaje się tak łatwo. Raczej się nie wzruszam. Musi być coś naprawdę dobitnego, żeby mnie ruszyło.

11. Czego nie lubisz?
Osób pustych, myślących tylko o sobie, dążących do celu po trupach. Kiepskich książek. I mogłabym tak jeszcze długo wymieniać.

Ja nie nominuję nikogo. Nominowałam już osoby pod ostatnim postem.


Pozdrawiam, Dream :) :)