niedziela, 28 lutego 2016

Rozdział 5

*perspektywa Kamili*
Weszłam do sali z tatą.
-Babciu- wyszeptałam podchodząc do staruszki.
-Kamila, to już koniec- wyszeptała.
-Nie mów tak. Pomogą Ci i wrócisz ze mną do domu- powiedziałam, a pojedyncza łza spłynęła po moim policzku.
-Kamilko, posłuchaj. Przepraszam za wszystko. Za każdą krzywdę. Jestem pewna, że sobie poradzisz. A ty Mariusz, proszę zajmij się nią. W moim pokoju są wszystkie papiery, jakich będziecie potrzebować. Kocham cię wnusiu. Obiecaj mi, że się nie poddasz i będziesz silna- powiedziała.
-Babciu...- zaczęłam.
-Obiecaj.
-Obiecuję- powiedziałam. Ona się uśmiechnęła i nagle cała aparatura zaczęła piszczeć.
-Proszę wyjść- powiedziała pielęgniarka.
-Nie! Babciu!- krzyknęłam. Tata siłą wyprowadził mnie z sali. Byli w niej lekarze i pielęgniarki, którzy kręcili się przy babci. Usiadłam na jednym z krzesełek i ukryłam twarz w dłoniach. Tata usiadł obok i mnie przytulił. Po chwili, która wydawała mi się okropnie długa drzwi sali otworzyły się i stanęło w nich dwóch lekarzy. Podniosłam głowę z nadzieją, że usłyszę dobrą wiadomość.
-Bardzo nam przykro- powiedział jeden z nich, a ja po raz kolejny wybuchnęłam płaczem. Tata objął mnie jeszcze mocniej i próbował uspokoić. Cały czas płakałam. Słyszałam jak o czymś rozmawiali, ale nie skupiałam się na tym. Nic mnie w tamtym momencie nie interesowało. Po chwili poczułam jak tata bierze mnie na ręce i wychodzi ze szpitala. Wsiedliśmy do samochodu i już po chwili byliśmy pod domem taty. On znów wziął mnie na ręce i wniósł do środka. Posadził na kanapie i usiadł obok mocno mnie przytulając. Siedzieliśmy tak bardzo długo. Cały czas mnie przytulał i bujał w swoich ramionach starając się, abym usnęła.

*perspektywa Mariusza*

Siedziałem z Kamilą w salonie bardzo długo. Bałem się, że śmierć babci kompletnie zrujnuje jej psychikę. Po jakichś dwóch godzinach dziewczyna w końcu zasnęła. Paulina pościeliła jej w jednym z pokoi. Wziąłem ją na ręce i zaniosłem do łóżka. Położyłem ją i przykryłem kołdrą po same uszy. Posiedziałem z nią jeszcze chwilę i wyszedłem z pokoju. Zajrzałem do Arka. Nie spał, tylko siedział na łóżku i wyglądał jakby na mnie czekał.
-Idź już spać Arek. Późno jest- powiedziałem do syna.
-Możemy porozmawiać?- zapytał poważnie. Pokiwałem głową i usiadłem obok niego.
-Słucham. O czym chcesz porozmawiać?
-Dlaczego Kamila najpierw dzwoniła ze szpitala a potem płakała?
-Posłuchaj. Jak wróciła do domu to jej babcia straciła przytomność i Kamila zadzwoniła na pogotowie. Karetka zabrała jej babcię do szpitala i ona do mnie zadzwoniła. W szpitalu Kamila zdążyła chwilę porozmawiać z babcią a potem ta zmarła. Była ona dla niej bardzo ważna, więc płacze, bo za nią tęskni- wyjaśniłem najlepiej jak umiałem.
-A ona teraz będzie z nami mieszkać?- zadał mi kolejne pytanie.
-Tak. Będziemy musieli z nią jeszcze o tym porozmawiać.
-Ale nic się nie zmieni?- zapytał patrząc mi w oczy a po chwili spuścił głowę.
-Synku. Zawsze będziesz dla mnie bardzo ważny. Spójż na mnie- powiedziałem, a Arek niepewnie podniósł główkę.- Bez względu na to czy jesteś sam, czy jesteś ty i Kamila czy też ty, Kamila i twój brat, który się niedługo urodzi. Wszyscy jesteście dla mnie jednakowo ważni.
-Kocham Cię, tato- powiedział i się do mnie przytulił.
-Ja Ciebie też, synku- powiedziałem i mocno objąłem chłopca ramionami. Po chwili zasnął w moich ramionach. Położyłem go pod kołdrą i gasząc światło opuściłem pokój Arka. Zajrzałem do sypialni, szukając Pauliny. Tam na łóżku leżała moja ukochana. Usiadłem obok niej i położyłem głowę na jej kolanach. Zaczęła mnie głaskać i nic nie powiedziała.
-Słyszałam rozmowę twoją i Arka- oznajmiła po chwili.
-Dobrze mu to wyjaśniłem? Bo nie powiem, zaskoczył mnie.
-Myślę, że tak- powiedziała i zapadła cisza.
-Jesteś pewna?- zapytałem po chwili.
-Zgaduję, że pytasz o Kamilę- pokiwałem głową.- Tak. Jestem. Nawet nie myślałam, że tak szybko ją polubię i się do niej przywiążę. Pokochałam ją jak własną córkę.
-Naprawdę?- zapytałem i podniosłem głowę.
-Tak- uśmiechnęła się, co odwzajemniłem.
-Ja też. Nie myślałem, że przyjdzie mi to tak łatwo, szybko, ale to chyba przez to, że spędziliśmy razem tyle czasu, a ona jest taka otwarta.
-Też tak myślę- pokiwała głową moja żona.- To co dalej?
-Pani Krystyna mówiła o jakichś papierach w jej pokoju. Jutro pojadę tam z Kamilą. No i trzeba pojechać do adwokata, żeby dowiedzieć się jak wyglądać będzie cała rozprawa- powiedziałem.
Porozmawialiśmy jeszcze trochę, wziąłem prysznic i poszliśmy spać.

*perspektywa Kamili*

Obudziłam się rano i strasznie bolała mnie głowa. Rozejrzałam się po pomieszczeniu, w którym leżałam i nie przypominał mi on mojego pokoju. Po chwili wszystko sobie przypominałam. Karetka. Szpital. Śmierć babci. Łzy. Powrót do domu. Na samo wspomnienie tych wszystkich chwil poczułam, że pod powiekami zbierają mi się łzy. Kilka słonych kropli spłynęło po moim policzku. Ale przypomniałam sobie daną babci obietnicę. Wytarłam policzki i wstałam. Zeszłam do kuchni, gdzie siedziała Paulina.
-Wstałaś już?- zapytała, gdy mnie zobaczyła.
-Tak. Która godzina?
-Dochodzi jedenasta- poinformowała mnie.- Zjesz coś.
-Nie. Dziękuję.
-Musisz coś jeść. Ja wiem, że jest ci ciężko, ale głodzenie się nic ci nie da. Może tylko pogorszyć sprawę.
-No dobrze- zgodziłam się, ponieważ miała rację.
-To co? Może musli?- zapytała z uśmiechem brunetka.
-Poproszę- powiedziałam i odwzajemniłam jej gest. Pewnie wyszedł z tego jakiś grymas, ale trudno. Po chwili przed moim nosem wylądowała miska z musli.
-Smacznego.
-Dziękuję- odpowiedziałam i zajęłam się jedzeniem. Po kwadransie talerz był już pusty. Odstawiłam go do zmywarki.
-Smakowało?- zapytała Paula.
-Nawet bardzo- uśmiechnęłam się.- A tak właściwie, to gdzie jest tata?
-Pojechał załatwić sprawy związane z pogrzebem- odpowiedziała. Pokiwałam tylko głową i odwróciłam się stając twarzą do okna. Łzy znowu zagościły na moich policzkach. Paulina wstała i objęła mnie ramieniem. Wtuliłam twarz w jej włosy. Nic nie mówiła, tylko głaskała mnie po głowie i plecach, czekając, aż się trochę uspokoję. Po chwili odsunęłam się od niej.
-Przepraszam i dziękuję- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Nie musisz robić ani jednego ani drugiego- odpowiedziała z uśmiechem.
-A jednak- powiedziałam.- A gdzie jest Arek?
-Na podwórku bawi się w coś.
-Okej. Idę usiąść na tarasie na świeżym powietrzu, bo strasznie mnie głowa boli- powiedziałam.
-Dobrze- odpowiedziała mi brunetka. Po chwili siedziałam już na wygodnym fotelu i w cieniu delektowałam się ładną pogodą.
-Kami- usłyszałam po chwili. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Arka.
-Co jest?- zapytałam z uśmiechem.
-Mogę cię o coś spytać?
-Jasne, chodź- powiedziałam i posadziłam go sobie na kolanach.- O co chodzi?
-Tęsknisz za twoją babcią?
-Tak. Widzisz, ona była dla mnie bardzo ważna. Nie mam mamy, ponieważ ona zmarła, jak mnie urodziła, a tata nic nie wiedział. I dlatego wychowywała mnie babcia. To normalne, że za nią tęsknię, zawsze będę, bo dużo dla mnie zrobiła.
-Nie masz mamy?- zapytał patrząc na mnie swoimi ślicznymi oczami.
-Nie. Kiedy moja mama była w ciąży i miała mnie urodzić, okazało się, że jest ona zagrożona. Mama bardzo chciała, żebym pojawiła się na świecie i nie udało się jej uratować- odpowiedziałam.
-Tęsknisz za nią?
-Nawet jej nie znałam. Bardziej, to babcia była dla mnie mamą- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Jak chcesz, to mogę się z tobą podzielić moją mamą. Tatę i tak mamy jednego. A oni oboje mają wielkie serduszka i mogą kochać nas oboje i jeszcze naszego braciszka- powiedział, uśmiechnął się i mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i znowu poczułam łzy na policzkach.
-Dziękuję ci. Jesteś świetnym chłopakiem.
-A ty jesteś najlepszą siostrą- wyszeptał mi do ucha.
-A ty najlepszym bratem- odpowiedziałam również szeptem.
-Kami, a jak już się będziesz lepiej czuła, to pograsz ze mną w siatkę?
-Pewnie, że tak smyku. Jeszcze nie raz i nie dwa zagramy- powiedziałam i dałam mu pstryczka w nos. Chłopiec się tylko zaśmiał.
-Idę się napić- powiedział i wszedł do domu. Posiedziałam chwilę w ciszy. Znowu zamknęłam oczy i wygodnie ułożyłam głowę na oparciu fotela.
-Cześć- usłyszałam po chwili głos taty.
-Hej tato- odpowiedziałam i wysiliłam się na uśmiech.
-Wyspałaś się?
-Nawet, nawet. Głowa mnie bolała, ale już jest lepiej. Paulina mówiła, że byłeś załatwić sprawy pogrzebu- powiedziałam.
-Tak. Będzie pojutrze, dobrze?
-Tak- odpowiedziałam i starłam łzę, która pojawiła się na wzmiankę o pogrzebie.
-Nie płacz- powiedział i podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Dziękuję. Za wszystko- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Nie dziękuj- powiedział i odwzajemnił mój gest.
-Kiedy pojedziemy do mieszkania?- zapytałam.
-Kiedy chcesz- stwierdził.
-W sumie, to możemy nawet zaraz, bo chciałabym się przebrać.
-Zaraz nie, bo za pół godziny będzie obiad- powiedziała Paulina, która weszła na taras.
-No dobrze, to po obiedzie- powiedział tata, a ja pokiwałam głową. Posiedzieliśmy jeszcze chwilę i faktycznie po pół godzinie obiad był gotowy i można było jeść. Paula zrobiła przepyszną zapiekankę makaronową.
-Pyszne to było- powiedziałam chowając talerz do zmywarki. Tata zaczął zbierać resztę naczyń i mi je podawać.
-Cieszę się, że ci smakowało- uśmiechnęła się brunetka. Po ogarnięciu kuchni razem z tatą wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do mojego dotychczasowego domu. Kiedy miałam otworzyć drzwi, ręka z kluczem zatrzymała się w połowie drogi.
-Wszystko dobrze?- zapytał tata.
-Tak, tak- powiedziałam, otworzyłam drzwi i weszłam do środka. Panował tam porządek. I gdybym nie wiedziała, co tu się wczoraj działo, to stwierdziłabym, że wszystko jest dobrze. Poszłam do pokoju babci.
-Nie powiedziała nam tylko, gdzie mamy szukać tych wszystkich papierów- powiedział tata, który wszedł za mną do pomieszczenia.
-Nie musiała. Wiem, gdzie ich szukać- powiedziałam i podeszłam do biurka. Otworzyłam szufladę, w której leżała biała teczka z podpisem 'Dokumenty'. Byłam pewna, że o tej teczce mówiła babcia. Otworzyłam teczkę, obok mnie stanął tata. Były tam różnego rodzaju dokumenty, na których kompletnie się nie znam.
-Zajmę się tym- powiedział tata.- Tu jest umowa, którą twoja babcia podpisała kupując mieszkanie. Pewnie wszystkie oszczędności i mieszkanie są przepisane na ciebie.
-Z tego, co słyszałam, to mieszkanie w prawie centrum Bełchatowa kosztuje niezłą sumkę.
-Nawet 150 tysięcy.
-Co robimy z mieszkaniem?- zapytałam.
-Zależy, co babcia napisała w testamencie. Nie znam się na tym. Chcę jechać dzisiaj do adwokata z tymi papierami, więc się wszystkiego dowiemy.
-Rozumiem- powiedziałam.
-Nic się nie martw. Wszystko załatwimy. A teraz weź trochę rzeczy. Wszystkich na razie nie będziemy brać- powiedział.
-No dobrze. Wezmę coś do ubrania i kilka drobiazgów- powiedziałam i poszłam do swojego pokoju. Wyjęłam torbę treningową, która jest dość pojemna i zapakowałam do niej trochę ubrań, ładowarkę i jeszcze kilka rzeczy. Wyszłam i zabrałam z salonu album. Były w nim zdjęcia z tych szesnastu lat.
-Gotowa?- zapytał tata.
-Tak, tak. Możemy jechać- powiedziałam. Wrzuciłam jeszcze kosmetyczkę z łazienki i razem z tatą wyszłam z mieszkania. Zamknęliśmy je, wsiedliśmy do samochodu i wróciliśmy do domu. 


****************
Jestem. Witam. Udało się. Rozdział powstał w męczarniach, podczas pilnowania piątki kuzynostwa, ale... Udało się! Mam nadzieję, że się spodoba.
Pozdrawiam, Dream :)

sobota, 27 lutego 2016

Liebster Award

Witajcie :)

Dziękuję za nominację Black.. Znaczy ona dla mnie bardzo wiele. Na początku mojej przygody z pisaniem nawet nie liczyłam, że ktokolwiek będzie chciał to czytać. A tu takie zaskoczenie. Nigdy nie myślałam, że otrzymam nominację do Liebster Award, a przeżyłam bardzo miłe zaskoczenie... :)


Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za "dobrze wykonaną robotę". Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który cię nominował.



Pytania od Black.


1. Co Cię uszczęśliwia?
To zależy od dnia i nastroju. Czasem tabliczka czekolady, żelki. Czasem spotkanie z przyjaciółmi. A czasem ilość wyświetleń i komentarzy pod nowym rozdziałem.
2. Masz 24h życia, co robisz?
Spotykam się z najważniejszymi osobami. Dziękuję im za wszystko. I robię wszystko, żeby zdążyć pójść na mecz.
 3. Ulubiony gatunek filmu/książki?
Zdecydowanie fantastyczne.
4. Twój autorytet i dlaczego on?
Mam dwa autorytety. Dwóch siatkarzy, których podziwiam i którzy dzięki swojemu podejściu, swojej grze i zaangażowaniu 'zdobyli' moje serce. Mowa o Krzysztofie Ignaczaku, który dzięki swojemu poświęceniu na boisku moim zdaniem często ratował sytuację oraz Michale Kubiaku. Podziwiam go ze względu na silny i trudny charakter. Podziwiam go za wolę walki i postawę na boisku. 

5. Jaką masz pasję? Opisz ją w dwóch zdaniach.
Mam kilka pasji, ale zdecydowanie największą jest pisanie. Publikowanie sprawia mi ogromną radość, a każde wyświetlenie i komentarz malują na mojej twarzy uśmiech. Piszę wiele opowiadań tzw. 'do szuflady', które nigdy nie ujrzą światła dziennego i to właśnie one pozwalają mi się odstresować, wszystkie emocje przelać na papier.
 6. Skąd czerpiecie pomysły na bloga?
Większość pomysłów na rozdziały jest pisana najpierw ręcznie, w brudnopisie na lekcjach. Przede wszystkim na języku polskim. Ewentualnie wymyślam coś odpoczywając. W kryzysowych sytuacjach wymyślam na bieżąco.

7. Ulubiony klub i dlaczego?
Moim ulubionym klubem jest Skra. Dlaczego? Nie mam pojęcia. Zobaczyłam w internecie jeden mecz, drugi. Kilka udało mi się zobaczyć w telewizji. Nie potrafię podać powodu, dla którego jest moim ulubionym klubem.

8. Podaj trzy blogi, które Twoim zdaniem są najlepsze.
W ciągu ostatniego roku, kiedy zaczęłam czytać trafiłam na całe mnóstwo opowiadań i naprawdę ciężko jest wybrać trzy najlepsze.
1.http://polish-circus.blogspot.com/  Cyrk musi pojawić się na pierwszym miejscu, ponieważ autorka pisze genialnie i każdy rozdział, to dodatkowa porcja śmiechu. Mogłabym czytać je na okrągło i wcale mi się nie nudzi. 
2. http://siatkarskieemocjesiatkarskiedylematy.blogspot.com/ Ten blog był pierwszym, który przeczytałam. Od niego wszystko się zaczęło. Zaczęłam go czytać jakoś od piątego rozdziału i zostałam do końca. Autorka ma świetne pomysły.
3. http://help-me-carry-this-weight.blogspot.com/ Ten blog jest również genialny. Opowiadana historia jest naprawdę świetna i genialnie przedstawiona. Nie umiem powiedzieć więcej na jego temat, bo to po prosty trzeba przeczytać.

9. Ulubiony siatkarz?
I tu znowu problem, bo nie potrafię zdecydować się na jednego czy dwóch. Na pewno Krzysztof Ignaczak i Michał Kubiak, ale oprócz nich cała reprezentacja z 2014, która zdobyła mistrzostwo. 

10. Ostatnio obejrzany film?
Po raz kolejny obejrzałam "Drużyna".
11. Lubisz koty czy psy?
Psy.
Nominację otrzymują:
1. Czika_xXD http://dziwnaprzygodazsiatkowka.blogspot.com/
2. Selene http://memory-of-summer.blogspot.com/
3. Buu Lou http://help-me-carry-this-weight.blogspot.com/
4. Ju Te http://magicznemarzenia.blogspot.com/

5. Smerfetka http://milosny-narkotyk.blogspot.com/

6. Emma http://polish-circus.blogspot.com/

7. peaceloveandvolley http://gracnacalegoiwalczycdoupadlego.blogspot.com/

8. siatkarka kurkowa i Dzuzeppe http://siatkarska-moda-na-sukces.blogspot.com/

9. Aganiok http://orginalneszczescie.blogspot.com/

10. Siatkarka http://heroes-polish-volleyball.blogspot.com/

11.Panienka Nowaq http://ty-jedna-na-milion.blogspot.com/

Moje pytania:
1. Skąd wziął się pomysł na publikowanie blogów?
2. Jaki jest Twój największy autorytet?
3. Najciekawsze opowiadanie, jakie przeczytałaś?
4. Którego z siatkarzy cenisz najbardziej i za co?
5. Książka, którą ostatnio przeczytałaś?|
6. Lubisz jakiś sport po za siatkówką?
7. Ulubiony film?
8. Dlaczego właśnie siatkówka?
9. Masz jakąś pasję? Jeśli tak, to jaką?
10. Wolisz oglądać mecze ulubionego klubu czy reprezentacji?
11. Lato czy zima?

Jeszcze raz dziękuję Black. za nominację.
Pozdrawiam, Dream.. :)

niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 4

*perspektywa Kamili*

Siedzieliśmy w salonie pijąc kawę i rozmawiając, kiedy wpadli do środka Oliwier i Arek. Ten drugi zapytał:
-Pamiętasz, co mi obiecałaś?
-Jasne, że pamiętam- uśmiechnęłam się do niego.
-To chodź- uśmiechnął się i pociągnął mnie za rękę.
-Ty też- powiedział Oliwier do Filipa, który chcąc nie chcąc musiał również iść.
-Grasz?- zapytał mnie, kiedy chłopcy pobiegli szukać piłki.
-Tak. Jestem atakującą, a ty?
-Ja gram na przyjęciu- odpowiedział. Po chwili dodał- Już wiem.
-Co takiego?
-Skąd cię kojarzę. Grasz w juniorkach w Skrze, prawda?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam.
-Ty jesteś Mała?- zadał kolejne pytanie.
-No tak- znów potwierdziłam.
-Dużo o tobie słyszałem- oznajmił.
-Ja ciebie też skądś kojarzyłam, ale nie byłam pewna. Teraz już wiem- powiedziałam.
-Gramyyy!!!- krzyknął Arek biegnąc z piłką. Obok niego biegł Oliwier. Zaśmiałam się tylko i skinęłam w stronę Filipa.
-No chodź, bo nam żyć nie dadzą- powiedziałam.
-Masz rację- przytaknął mi. Poszliśmy z chłopcami. Nie zdziwiło mnie to, że na podwórku znalazło się miejsce do zawieszenia siatki. Ja byłam w drużynie z Arkiem, a Filip z Olkiem. Graliśmy 'na spokojnie'. Bez popisów. Było raczej dużo wygłupów i śmiechu. Po kilku minutach przyszli tata, Paulina, Michał, Dagmara i Antek, który leżał w wózku. Zaczęli się przyglądać naszym wygłupom. W pewnym momencie, kiedy miał zagrywać Filip, Arek pobiegł, zabrał mu piłkę i zaczął uciekać. Filip zaczął go gonić i wołał za nim:
-Wracaj. Ty mały oszuście!
-Kamila! Ratujuuuj!- krzyczał Arek. Podeszłam do Oliwiera i zapytałam:
-Skoro Filip jest większy, to chyba pomożemy Arkowi, co?- ten tylko się uśmiechnął i pokiwał główką. Ruszyliśmy więc za nimi. Olek skoczył Filipowi na plecy i zakrył mu oczy. Ten musiał się zatrzymać, a wtedy ja podbiegłam do Arka i kazałam mu się schować. Mały od razu gdzieś pobiegł.
-Czy to był podstęp?- zapytał Filip patrząc na mnie i na Olka, którego udało mu się ściągnąć z pleców.
-To był jej pomysł!- krzyknął Oli i pokazał na mnie palcem.
-Ty mały zdrajco!- powiedziałam z oburzeniem.
-Mam nadzieję, że umiesz szybko biegać- powiedział poważnie Filip i zaczął mnie gonić. Wzięłam nogi za pas i zaczęłam uciekać. Biegaliśmy wokół domu śmiejąc się.
-Ja już nie mogę!- krzyknęłam i padłam na trawę po chyba dziesiątym okrążeniu.
-Ja też- powiedział Filip i położył się obok mnie na trawie.- Ale kondycję i tak masz niezłą.
-Dzięki. Ty też- powiedziałam i oboje zaczęliśmy się śmiać.
-Czy wy się aby na pewno dobrze czujecie?- zapytała Dagmara.
-Wspaniale- powiedziałam. Uspokoiłam się i zamknęłam oczy. Nagle poczułam na sobie coś mokrego. Zaczęłam piszczeć i poderwałam się z ziemi. Obok mnie stał Filip z wiaderkiem w ręce, a za nim chowali się Arek i Olek. Spojrzałam na nich, jak na umysłowo niedorozwiniętych.
-Ja nie mam do was siły- powiedziałam i usiadłam na huśtawce na słońcu, aby się wysuszyć.
-To był prysznic po tym sprincie- powiedział Filip.
-Żeby ci za gorąco nie było- dodał Oli.
-Och, jak wy o mnie dbacie. Uwaga, bo przywyknę- powiedziałam i zaczęliśmy się śmiać.
-Pić mi się chce- powiedział Arek.
-Mi też- dodał Oliwier.
-Chodźcie do domu- powiedziała Paulina. Razem z chłopcami, Dagmarą oraz siatkarzami, którzy po tarasowych schodach wnosili wózek Antka weszli do domu. Ja dalej siedziałam na huśtawce. Wystawiłam twarz do Słońca i zamknęłam oczy. Po chwili poczułam, jak obok mnie ktoś siada. Odwróciłam głowę, by sprawdzić, kim jest mój towarzysz. Obok mnie siedział Filip.
-Przepraszam- powiedział nie patrząc mi w oczy.- Głupio mi.
-Nie łapię. Za co ty mnie przepraszasz?
-No za tą wodę- powiedział i spojrzał mi w oczy. Ten niebieski kolor jest rodzinny?
-Oj, daj spokój. To tylko zabawa- powiedziałam i się zaśmiałam.
-Ale mi jest na prawdę głupio.
-Dobrze. Wybaczam- powiedziałam.- Ale weź się rozchmurz.
-Okey, okey- powiedział i się zaśmiał. Zawtórowałam mu.
-O, zobacz. Wyschłam- powiedziałam i pokazałam moją bluzkę.
-To dobrze- powiedział i znowu zaczęliśmy się śmiać.- Mogę cię o coś spytać?
-Jasne.
-Jak się czuje twoja babcia?- zapytał niepewnie.
-Ona nie chce ze mną o tym rozmawiać- odpowiedziałam.
-Przepraszam, że w ogóle zapytałem.
-Nie ma sprawy.
-Idziemy się napić?- zapytał. Pokiwałam głową. Wstaliśmy i ramię w ramię ruszyliśmy w stronę domu.
-Chodźcie się napić- zawołała nas Paulina. Weszliśmy do kuchni i dostaliśmy po szklance z sokiem.
-Mamo, jestem głodny- powiedział Oli.
-Ja też- przytaknął mu Arek.
-Ja w sumie też- powiedział stojący obok mnie Filip.
-My też- powiedzieli jednocześnie tata i Michał. Ja, Paulina i Dagmara jednocześnie wybuchnęłyśmy śmiechem.
-To na co macie ochotę?- zapytała Paulina. Męska część towarzystwa spojrzała po sobie i jednocześnie, jakby trenowali to przez ostatni tydzień powiedzieli:
-Gofry!
-No dobrze- odpowiedziała i zaczęła wyciągać potrzebne składniki razem z Dagmarą. Panowie jak na zawołanie ulotnili się z kuchni.
-Może Wam pomogę- zaproponowałam.
-Nie trzeba. Poradzimy sobie- powiedziała Paula.
-Ale ja i tak nie mam co robić.
-No dobrze. To pokroisz ze mną owoce- powiedział Dagmara. Pokiwałam głową i wzięłam się do roboty. Po dwudziestu minutach na stole stała cała góra gofrów, a obok na talerzykach pokrojone owoce, bita śmietana w sprayu oraz Nutella. Wszyscy usiedli i zaczęliśmy jeść. Kiedy już panowie zjedli, odzyskali energię i pobiegli na podwórko. Zaczęłam zbierać naczynia, kiedy Paulina powiedziała:
-Zostaw to Kamila. Ja posprzątam.
-Odpocznij. Ja załaduję zmywarkę- powiedziałam.
-Ale...-zaczęła.
-Nie ma żadnego 'ale'. Kamila ma rację- powiedziała Dagmara i dodała- Poczekaj, pomogę ci.
-Dam sobie radę. Wyjdźcie sobie na taras weźcie Arka i porozmawiajcie- powiedziałam.
-Jesteś uparta, tak samo jak Mariusz- zaśmiała się Paulina.- Chodź. Nie ma co z nią walczyć. Jakbyś potrzebowała pomocy, to będziemy na tarasie.
-Dobrze- uśmiechnęłam się i zaczęłam sprzątać. Po kilku minutach wszystko było już w zmywarce.
-Skończyłaś już?- zapytała Dagmara, kiedy wyszłam na taras.
-No tak.
-Szybko- stwierdziła.
-Nie ma się co obijać- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Cały czas rozmawiałyśmy na luźne tematy. Po chwili na taras wszedł tata. Usiadł obok Pauliny i objął ją ramieniem. Uśmiechnęłam się na ten widok.
-O czym rozmawiacie?- zapytał.
-Tajemnica- odpowiedziała mu żona i pocałowała jego policzek.
-I tak się dowiem- powiedział i wszyscy się zaśmialiśmy.
-Tato, odwieziesz mnie do domu?- zapytałam.
-Teraz?
-Jeśli to nie problem. Obiecałam babci, że nie wrócę zbyt późno.
-Dobrze. Chodź zbieramy się- powiedział. Pożegnałam się ze wszystkimi i wsiadłam razem z tatą do samochodu. Odwiózł mnie pod blok. Pożegnałam się z nim i weszłam do środka. Przywitałam się z babcią przytulając ją i poszłam do toalety.

*perspektywa Mariusza*

Odwiozłem Kamilę i wróciłem do domu. Usiadłem z Michałem, Dagmarą i Pauliną na tarasie. Antek spał w wózku, a chłopaki dręczyli Filipa.
-Co o niej myślicie?- zapytałem Winiarskich.
-Jest miła, dobrze wychowana...- zaczęła Dagmara, ale Michał jej przerwał.
-Kocha siatkówkę, gra w siatkówkę, ogląda siatkówkę- zaczął wymieniać. Zaczęliśmy się śmiać. Siedzieliśmy tak jeszcze jakiś czas, kiedy zadzwonił mój telefon. Na ekranie zobaczyłem numer Kamili.
-Hej, zapomniałaś czegoś?- zapytałem, po odebraniu połączenia.
-Tato....- usłyszałem w słuchawce załamany głos dziewczyny.
-Kamila, stało się coś?- zapytałem. Wszyscy zamilkli. Nawet chłopcy na dźwięk jej imienia się zatrzymali...

*perspektywa Kamili*

Kiedy wyszłam z łazienki założyłam bluzę, ponieważ zrobiło mi się zimno. Weszłam do kuchni w celu zrobienia sobie herbaty.
-Babciu, chcesz herbaty?!- zapytałam krzycząc z kuchni, ponieważ babcia siedziała w salonie i oglądała telewizję. Nie odpowiedziała, więc odstawiłam kubki na blat i weszłam do salonu. Tam babcia leżała na kanapie w nienaturalnej pozycji.
-Babciu?!- powiedziałam.- Wszystko dobrze?! Babciu?!!- starałam się ją ocucić. W moich oczach zaczęły zbierać się łzy. Złapałam za telefon i zadzwoniłam na pogotowie. Nasze mieszkanie znajduje się blisko szpitala, więc po pięciu minutach w mieszkaniu byli już ratownicy. Łzy płynęły mi po policzkach. Nie potrafiłam się uspokoić.
-Pani babcia na coś choruje?- zapytał lekarz. Pokiwałam głową. Nie byłam w stanie wydusić z siebie ani jednego słowa. Mężczyzna około trzydziestki wstał, złapał mnie za ramiona i patrząc mi w oczy powiedział- Uspokój się. Jak masz na imię?
-Kamila.
-Powiedz nam, czy babcia na coś choruje, to postaramy się jej pomóc.
-Babcia ma raka płuc z przerzutami. To jest nawrót choroby- wydukałam.
-Kiedy wcześniej babcia była chora?- zadał kolejne pytanie.
-Dwa lata temu. Ale nic więcej nie wiem, bo to przede mną ukrywała- odpowiedziałam.
-Bierze jakieś leki?
-Tak- powiedziałam. Otworzyłam jedną z szafek, ponieważ wczoraj babcia mi pokazała, gdzie trzyma leki. Lekarz zaczął je oglądać i pokiwał głową.
-Dobrze- powiedział.- Zabieramy panią do szpitala.
-Panie doktorze, czy ja mogę jechać z wami?- zapytałam.
-No dobrze. Ale czy możesz potem powiadomić kogoś dorosłego?
-Dobrze- przytaknęłam. Wyszłam razem z nimi i zamknęłam mieszkanie. Cały czas płakałam. Po kilku minutach byliśmy już w szpitalu. Babcię gdzieś zabrali, a lekarz, który rozmawiał ze mną w mieszkaniu zapytał:
-Dzwoniłaś już?
-Jeszcze nie.
-To zadzwoń teraz.
-Dobrze- powiedziałam i wyciągnęłam telefon. Wybrałam numer taty.
-Hej, zapomniałaś czegoś?- zapytał, po odebraniu połączenia.
-Tato....- powiedziałam i poczułam kolejną falę łez, która zalała moją twarz.
-Kamila, stało się coś?- zapytał. Milczałam. Nie mogłam nic z siebie wykrztusić.- Kamila? Jesteś tam?
-Tato.. Babcia jest w szpitalu...- wydukałam.
-Co? Co się stało?- zapytał.
-Możesz przyjechać?
-W którym szpitalu jesteś?- zapytał od razu.
-Na Dębowej1- powiedziałam.
-Zaraz będę. Trzymaj się- usłyszałam. Schowałam telefon do kieszeni i pozwoliłam łzą płynąć. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam na podłogę.
-Proszę pani. Wszystko w porządku- zapytała jakaś pielęgniarka. Pokiwałam tylko głową. Odeszła, bo zawołała ją jakaś inna pielęgniarka. Po upływie kilku minut, które dla mnie były wiecznością usłyszałam, jak ktoś mnie woła.
-Kamila!- podniosłam głowę. Obraz miałam rozmazany przez łzy, ale zauważyłam tatę razem z Michałem i Filipem.
-Tato- wydukałam i znowu wybuchnęłam płaczem. Przytulił mnie i o nic nie pytał.
-Pójdę i spróbuję się czegoś dowiedzieć- powiedział Michał i poszedł rozmawiać z recepcjonistką. Razem z nim poszedł Filip. Wrócili po chwili, kiedy byłam spokojniejsza.
-I co?- zapytał tata. Ja byłam jak sparaliżowana. Nic nie potrafiłam zrobić.
-Lekarz powiedział, że babcia chce się z tobą zobaczyć- poinformował Michał patrząc na mnie. Pokiwałam głową i poszliśmy do sali 23, którą wskazał lekarz. Weszłam do środka z tatą.
-Babciu- wyszeptałam podchodząc do staruszki.....



*******************
Jestem z czwórką. Powiem szczerze, że jestem zadowolona. Co będzie dalej z babcią Kamili? Już niedługo wszystko się wyjaśni. Za wszystkie błędy przepraszam. Liczę na Wasze komentarze.
Pozdrawiam Dream :)

sobota, 13 lutego 2016

Rozdział 3

Tym razem notka na początku....
Witajcie po krótkiej przerwie. Przybywam do Was z trójeczką. Na końcu tekstu będzie opis nowego bohatera. Jego wizerunek wpadł mi do głowy przez przypadek, ale pasuje on do mojej wizji tego opowiadania. Z rozdziału jestem w miarę zadowolona. Miał być on jutro, ale obiecałam przyjaciółce pojawić się na jej urodzinach, a obietnic się dotrzymuje. :) Nie zanudzam więcej. Zapraszam do czytania. Za wszelkie błędy przepraszam.



*perspektywa Kamili*
Do domu odwiózł mnie i babcię Mariusz... znaczy tata. Odwiózł nas tata. Wszyscy milczeliśmy. Musieliśmy przecież to wszystko dokładnie przemyśleć. Kiedy zatrzymał się przed naszym blokiem odezwał się:
-Kamila, daj mi proszę swój numer telefonu. Chciałbym, żebyś poznała Arka- mówiąc to cały czas się uśmiechał.
-Dobrze- odpowiedziałam i podyktowałam mu ciąg cyfr. Wysiadłyśmy z babcią i weszłyśmy do naszego mieszkania. Poszłam prosto do mojego pokoju. Położyłam się i momentalnie zasnęłam. Obudziło mnie pukanie do drzwi. Otworzyłam oczy i w progu zobaczyłam babcię.
-Mogę?- zapytała.
-Wejdź- powiedziałam. Usiadła na łóżku i wbiła w podłogę smutne spojrzenie. Przez dłuższą chwilę milczałyśmy. W końcu nie wytrzymałam. Podniosłam się i przytuliłam babcię. Odwzajemniła mój uścisk.
-Przepraszam- wyszeptała. Po jej głosie poznałam, że płacze. Po moich policzkach również popłynęły łzy.
-Dlaczego nie powiedziałaś mi o chorobie?- zapytałam odrywając się od niej i patrząc w jej oczy. Westchnęła głęboko i patrząc mi w oczy powiedziała:
-Bałam się. Cały czas byłam silna. Ale kiedy tydzień temu zrobiłam badania... To było straszne. Nie ma już dla mnie szansy. Przepraszam Kamilko. Przepraszam. Nie chciałam, żeby to tak wyszło. Myślałam, że choroba nie wróci, ale się pomyliłam. Niestety.
-Nie chcę cię stracić- powiedziałam przytulając się do niej. Mocno objęła mnie swoimi ramionami i trzymała długo. Obie płakałyśmy. Po jakichś dziesięciu minutach babcia powiedziała:
-To co, może zjemy śniadanie?
-Świetny pomysł- poparłam ją i poszłyśmy do kuchni. Przygotowałyśmy sobie kanapki, które zniknęły dość szybko. Potem siedziałyśmy w salonie i wspominałyśmy moje dzieciństwo oglądając zdjęcia w albumie. Potem przygotowałyśmy obiad. Z racji tego, że mamy sierpień, mam wakacje i cały dzień mogę się lenić. Około godziny piętnastej zadzwonił mój telefon. Na ekranie wyświetlił mi się nieznany numer.
-Halo?- odebrałam.
-Cześć Kamila. Tu Mar... Znaczy tata- uśmiechnęłam się, słysząc jak plącze mu się język.
-Hejka- odpowiedziałam.
-Słuchaj. Może wpadłabyś do nas, co? Razem z Pauliną rozmawialiśmy już z Arkiem i on bardzo chce cię poznać- zaskoczył mnie.
-Eee... A to nie za szybko?- wydukałam.
-A po co czekać- zaśmiał się.- Oczywiście jeśli nie chcesz, to możemy przełożyć to spotkanie na inny termin...- powiedział. Miałam wrażenie, że był lekko zawiedziony.
-Nie ma takiej potrzeby- powiedziałam, kiedy już się ogarnęłam.- Będę u Was za nieco ponad godzinę.
-Świetnie. Czekamy. Pa- powiedział.
-Cześć- powiedziałam i zakończyłam połączenie. Zapisałam sobie jego numer. Tata. Zawsze chciałam mieć to jedno słowo w kontaktach. Wiedziałam, że na Mama nie mam co liczyć. Ale to było możliwe. Weszłam do salonu, gdzie babcia oglądała M jak Miłość.
-Kto dzwonił?- zapytała.
-Tata. Zaproponował mi, żebym go odwiedziła. Powiedzieli Arkowi, że ma siostrę i on koniecznie chce ją poznać- powiedziałam i uśmiechnęłam się.
-Jedź kochanie, tylko nie wracaj za późno, dobrze?- poprosiła.
-Jasne. Poproszę tatę, żeby mnie odwiózł- powiedziałam. Kiwnęła tylko głową z uśmiechem, a ja pobiegłam do swojego pokoju, przebrałam się i uczesałam. Wyszłam po kwadransie i byłam gotowa. Złapałam jeszcze torbę, w której był portfel, telefon, klucze oraz notes i długopis, które musiałam mieć praktycznie zawsze przy sobie. Oprócz tego butelka wody, gumy do życia, jakieś cukierki, kilka gumek do włosów, wsuwek, grzebień i jeszcze kilka niesamowicie potrzebnych rzeczy. Wyszłam z mieszkania rzucając babci szybkie "Cześć". Niby się denerwowałam, ale z drugiej strony strasznie cieszyłam. Mam teraz tatę i brata i Paulinę. Szłam przez miasto z uśmiechem na ustach. Po około dwóch kwadransach dotarłam do domu siatkarza i zapukałam.
-Cześć Kamila- powiedziała mi Paulina, kiedy otworzyła drzwi- Wejdź.
-Cześć- odpowiedziałam jej wchodząc do domu.
-Miło cię widzieć- powiedziała i mnie przytuliła.
-Ciebie też- odpowiedziałam i odwzajemniłam uścisk.
-Cześć Kamila- powiedział tata, kiedy wszedł do korytarza.
-Cześć- odpowiedziałam i już po chwili tonęłam w jego uścisku.
-Chodź, Arek czeka w salonie- powiedział i gestem ręki zaprosił mnie do środka.
-Napijesz się herbaty?- zapytała Paulina.
-Chętnie- odpowiedziałam. Siatkarz patrzył na mnie wyczekującym wzrokiem. Stałam w miejscu. Dopiero teraz dotarło do mnie, co się za chwilę stanie.
-Nie bój się- powiedział tata i złapał mnie za rękę prowadząc do salonu. Tam na kanapie siedział śliczny blondynek. Jego oczy były praktycznie takie same jak moje. Miał na sobie czarne spodnie i koszulę w kratę. Wyglądał uroczo.
-Młody stwierdził, że musi wyglądać poważnie i dojrzale- szepnął mi na ucho tata. Uśmiechnęłam się i chrząknęłam, czym zwróciłam uwagę chłopca.
-Cześć- powiedziałam- Jestem Kamila- blondynek wstał, poprawił koszulę i podszedł do mnie.
-Arkadiusz Wlazły- powiedział i wystawił w moją stronę swoją rękę.
-Kamila Jarecka- powiedziałam i uścisnęłam dłoń chłopca.
-Znam cię- powiedział, kiedy puścił moją rękę.
-Naprawdę? Skąd?- zapytałam zaskoczona.
-To na ciebie cała drużyna razem z trenerem woła Mała?- zapytał.
-No tak- odpowiedziałam nadal nie bardzo rozumiejąc.
-Chodź- powiedział i złapał mnie za rękę prowadząc na kanapę.- Usiądź- powiedział. Zrobiłam to, o co poprosił.
-Skąd wiesz jakie mam przezwisko?- zapytałam.
-Kiedyś byłem na waszym treningu. Tata musiał przyjechać wcześniej, a ja bardzo chciałem jechać z nim i w ten sposób trafiłem na wasz trening- wytłumaczył.
-Pamiętam- powiedziałam.- Dałam ci wtedy cukierki- uśmiechnęłam cię, co zrobił również chłopiec.
-Dlaczego mówią na ciebie Mała. Przecież jesteś duża- zapytał.
-Wiesz. Mam 1,90 cm wzrostu. Jestem najwyższą zawodniczką w drużynie. Kiedyś ktoś dla żartów palnął, że jestem mała i tak zostało- odpowiedziałam.
-Ale grasz naprawdę dobrze. Masz bardzo mocną zagrywkę- powiedział chłopiec.
-Wiesz, długo trenowałam. Starałam się grać najlepiej, jak tylko potrafię.
-Też kiedyś będę grał- powiedział chłopiec. Wtedy zorientowałam się, że w drzwiach do salonu Paulina i tata stoją i z uśmiechem nam się przyglądają.
-Na pewno- uśmiechnęłam się do blondyna.
-A wy czemu tam tak stoicie, co? Chodźcie tu- zawołał swoich rodziców. Przez następne dwie godziny siedzieliśmy i rozmawialiśmy.
-Długo trenujesz?- zapytała mnie Paulina.
-Bardzo. Prawie dziesięć lat. Na pierwsze zajęcia poszłam jak miałam nieco ponad sześć lat. I to była najlepsza decyzja mojego życia- uśmiechnęłam się.- Im byłam starsza tym na hali spędzałam coraz więcej czasu. Nie lubiłam opuszczać treningów, pomimo tego, że były zazwyczaj dość ciężkie. Kocham siatkówkę i nie potrafiłabym jej zostawić.
-Wiem, co masz na myśli- powiedział tata.
-A może zagramy?- zapytał nagle Arek.- Zadzwonisz po wujka Michała i Oliwiera i Antka i ciocię Dagmarę i Filipa, bo wczoraj wieczorem przyjechał.
-Nie wiem, czy to dobry pomysł- powiedział Mariusz. Spojrzał na mnie. Znów uderzyła we mnie fala strachu. Dlaczego Arek musiał wyskoczyć z tą propozycją?
-Tak!- krzyknął chłopiec.- Proszę!!!- jęknął gramoląc się na kolana taty.
-Arek...
-Zgódź się! Zgódź się! Zgódź się!- prosił chłopiec.
-Jutro- palnęłam. Cała trójka spojrzała na mnie. Ehh... Trzeba teraz jakoś wybrnąć.
-Ale czemu jutro?- zapytał Arek.
-Bo ja nie mam dobrych ciuchów do gry- wybrnęłam.- Możemy się umówić, że jutro przyjdę i wezmę ze sobą jakieś sportowe rzeczy i wtedy zagramy, dobrze?- zapytałam chłopca.
-Ale obiecujesz?- zapytał schodząc z kolan taty i wskakując na moje.
-Obiecuję- powiedziałam.
-Lubię cię. Fajna jesteś- powiedział i mnie przytulił. Lekko zaskoczona odwzajemniłam uścisk. Po upływie jakiś 30 minut żegnałam się już z Arkiem i Pauliną i razem z tatą wsiadałam do samochodu, ponieważ miał mnie odwieźć.
-Polubił cię- stwierdził tata z uśmiechem.
-Ja jego też- uśmiechnęłam się.- Mogę cię o coś spytać?
-Jasne.
-Mówiłeś już komuś?
-Dziś wieczorem razem z Pauliną będę rozmawiał z Michałem i Dagmarą. Pewnie będzie też Filip, Oliwier i Antek- powiedział.
-Dobrze. Mam jeszcze jedno pytanie- powiedziałam.
-No dalej- zachęcił mnie.
-Kim jest Filip? Arek o nim wspominał, ale jakoś nie kojarzę go z meczy.
-Filip jest młodszym bratem Michała. Mieszka z nimi w Bełchatowie drugi rok. Kiedy mieszkał w Bydgoszczy zdarzył się pewien powiedzmy wypadek i on nie chciał tam dłużej mieszkać. Michał zabrał go do siebie. A tak po za tym, to jesteście w jednym wieku. On też niedawno skończył szesnaście lat- otrzymałam wyczerpującą odpowiedź. Po kilku minutach byliśmy już pod moim blokiem.
-Dziękuję- powiedziałam do taty.
-Nie ma sprawy- Uśmiechnął się. Przytulił mnie po czym się z nim pożegnałam i wysiadłam z samochodu. Weszłam do mieszkania i przywitałam się z babcią. Oglądałyśmy razem telewizję rozmawiając. Około 22 położyłam się spać.

*perspektywa Mariusza*
Kiedy odwiozłem Kamilę do domu, pojechałem na zakupy, a potem wróciłem do siebie. Wiedziałem, że czeka mnie ciężka rozmowa. Po przekroczeniu progu udałem się do salonu, skąd słyszałem rozmowy. Przywitałem się ze wszystkimi, a następnie swoje kroki skierowałem do kuchni, gdzie zająłem się rozpakowywaniem zakupów.
-Coś cię gryzie- bardziej stwierdził niż zapytał Michał.
-To nie będzie łatwa rozmowa- powiedziałem chowając mleko do lodówki.
-Jesteś dziwnie nieobecny. Paulina też się inaczej zachowuje. Nawet Arek zachowuje się inaczej. Milczy prawie cały czas, a to do niego nie podobne. Dopiero, kiedy Filip zabrał jego i Olka na podwórko, żeby pograć, to nieco się ożywił.
-Chodźmy do salonu. Zaraz wszystkiego się dowiesz- powiedziałem i razem z Michałem weszliśmy do wspomnianego pomieszczenia. Siedzieliśmy w piątkę Ja, Paulina, Dagmara, Michał i półroczny Antoś, który spał w wózku.
-Posłuchajcie- niekoniecznie wiedziałem, jak zakomunikować to przyjaciołom.- Mam dziecko...
-No wiemy- zaśmiał się Michał.- Twój syn jest nawet moim chrześniakiem. A za dwa miesiące będziesz miał kolejne dziecko.
-Nie o to chodzi. Ja mam córkę. Szesnastoletnią- powiedziałem. To totalnie zatkało Winiarskich.
-Ale...jak? Przecież ty miałeś wtedy... Szesnaście lat- powiedział zaskoczony Winiar.
-Wiem. Opowiadałem ci kiedyś o Dominice Jareckiej, pamiętasz?- zacząłem. Michał tylko pokiwał głową.- Jak mieliśmy po szesnaście lat spędziliśmy razem noc. Po alkoholu. Lekko niesportowe, ale nie ważne. Wtedy widziałem ją ostatni raz. Wczoraj. Kamila, bo tak ma na imię. Więc wczoraj przyjechała tu z moimi rodzicami, którzy o wszystkim wiedzieli i ze swoją babcią, która ją przez te wszystkie lata wychowywała, ponieważ Dominika zmarła przy porodzie- opowiedziałem im całą historię, wczorajszy wieczór. Powiedziałem o chorobie babci Kamili. Nie wiedzieli, co powiedzieć.
-Tak się przedstawia cała sytuacja. Dlatego wszyscy byliśmy tacy dziwni. Arek poznał dzisiaj swoją siostrę i chciał wszystkim o tym opowiedzieć, ale poprosiliśmy go, aby poczekał- zakończyła Paulina.
-Powiedzcie coś- odezwałem się po chwili milczenia.
-Mam ci pogratulować?- zapytał Michał.
-Misiek! To nie jest sytuacja, w której można żartować- powiedziała Dagmara.
-Ja nie żartuję. Pytam całkowicie poważnie- powiedział patrząc mi prosto w oczy, a po chwili parsknął śmiechem. Zawtórowaliśmy mu.
-No dobrze. A co planujecie?- zapytała Dagmara.
-Rozmawialiśmy na ten temat. Kiedy jej babci zabraknie, to my się nią zajmiemy- odpowiedziała Paulina.
-Wiecie, że to nie będzie proste?- zapytała Dagmara.- Nastolatki w takim wieku są dość...
-...wybuchowe- przerwał jej Filip.
-Podsłuchujesz?- zapytał Michał.
-Nie. Przyszedłem się napić. Chłopaki mają niesamowicie dużo energii- powiedział.- A o kim właściwie rozmawiacie?
-O Kamili- odpowiedziałem.
-Kim jest Kamila?- dociekał chłopak.
-Moją siostrą- krzyknął Arek wbiegając do domu.
-Nie biegaj- powiedziała Paulina. Mina Filipa była bezcenna.
-Mamo mogę już opowiedzieć Olkowi o Kamili?- zapytał Arek. Paulina tylko kiwnęła głową.
-To wy macie córkę?- zapytał wyraźnie zaskoczony Filip.
-Ja mam- powiedziałem, a następnie opowiedzieliśmy mu całą historię. Nie powiem. Był zaskoczony. Potem razem z Michałem, Filipem, Arkiem i Olkiem graliśmy w makao, a Paulina i Dagmara poszły naszykować kolację. Po kolacji Winiarscy poszli do siebie, a my z Pauliną ułożyliśmy Arka spać, po czym sami zasnęliśmy.

*perspektywa Kamili*
Wstałam około 10. Wzięłam prysznic, ubrałam się, uczesałam i razem z babcią zjadłam śniadanie. Później wzięłam się za czytanie książki, która strasznie mnie wciągnęła. Około 13 babcia zawołała mnie na obiad. Zjadłyśmy cały czas rozmawiając. Chciałam z nią spędzić jak najwięcej czasu, ponieważ żyłam ze świadomością, że może jej zabraknąć. Bardzo mnie to bolało. Nie bardzo wiedziałam, jak mam się teraz wobec niej zachowywać. Kiedy moje myśli nawiedzała wizja życia bez niej moje oczy automatycznie wypełniały się łzami. Razem z babcią postanowiłyśmy wybrać się na spacer. Szłyśmy przez park cały czas rozmawiając. Babcia opowiadała mi swoje historie z dzieciństwa, które doprowadzały mnie do płaczu, ze śmiechu oczywiście. Po godzinie postanowiłyśmy zrobić zakupy i wrócić do domu. Około 16 byłyśmy na miejscu. Wtedy zadzwonił mój telefon.
-Cześć Kamila- powiedział tata.
-Hej- odpowiedziałam.
-Arek od rana pyta, kiedy przyjdziesz- poinformował mnie.
-Zaczekaj moment- powiedziałam i poszłam do babci. Przyłożyłam rękę do telefonu i zapytałam ją szeptem- Mogę jechać do taty?
-Jasne- odpowiedziała.
-Dzięki- uśmiechnęłam się i przyłożyłam telefon do ucha.- Już jestem. Mógłbyś po mnie przyjechać?
-Jasne. Kiedy?
-Nawet zaraz. Tylko się przebiorę w wygodne ciuchy. W końcu obiecałam Arkowi grę- zaśmiałam się.
-Dobrze. Jak będę pod twoim blokiem, to puszczę ci strzałkę.
-Okej, pa- powiedziałam i się rozłączyłam. Przebrałam się w wygodne ciuchy i zabrałam torbę. Pożegnałam się z babcią i wtedy zadzwonił mój telefon. Nie patrząc na ekran zbiegłam na dół i wsiadłam do samochodu taty.
-Cześć- powiedział i mnie przytulił.
-Hej- odpowiedziałam odwzajemniając uścisk. Ruszyliśmy w drogę.
-Winiarscy też będą- powiedział.
-Mówiłeś im?
-Tak. Michał, Dagmara i Filip znają całą historię. Olek wie tyle, ile mu Arek opowiedział. A Antek niewiele rozumie.
-No dobrze- odpowiedziałam. Byłam lekko zestresowana.
-Ej, Mała. Nie denerwuj się- zaśmiał się tata.
-Łatwo ci mówić.
-Uśmiechnij się- poprosił. Spełniłam jego prośbę.- Od razu lepiej.
-Dzięki- zaśmialiśmy się oboje i zatrzymaliśmy przed domem siatkarza. Wysiedliśmy i weszliśmy do środka.
-Cześć Kamila- powiedziała Paulina przytulając mnie.
-Cześć- odpowiedziałam odwzajemniając uścisk.
-Kamilaaa!- usłyszałam krzyk z salonu, z którego po chwili wybiegł Arek.
-Cześć- przykucnęłam.
-Hej- odpowiedział i rzucił mi się na szyję mocno ją ściskając. Odwzajemniłam ten nagły przypływ czułości.
-Kamila chodź, poznasz całą familię Winiarskich- powiedział tata, kiedy Arek wypuścił mnie ze swoich objęć. Uśmiechnęłam się do niego i weszłam za nim do salonu. Tam na kanapie siedział Michał Winiarski. Genialny przyjmujący, bynajmniej dla mnie. Obok niego jego żona Dagmara. Dalej mały blondynek, posiadacz jednych z najpiękniejszych oczu pod Słońcem. A na kanapie siedział dobrze zbudowany chłopak, zapewne Filip. Tata zaczął prezentację- Kamila, to jest Michał Winiarski, siatkarz, przyjmujący, prywatnie mój przyjaciel.
-Michał- wystawił rękę w moją stronę brunet.
-Kamila- odpowiedziałam i uścisnęłam moją dłoń. Na mojej twarzy cały czas gościł uśmiech.
-Mam coś na twarzy, że się tak śmiejesz?- zapytał po puszczeniu mojej dłoni.
-Ja się nie śmieję, tylko uśmiecham. To po pierwsze. A po drugie. Przypomniało mi się, jak pół roku temu cieszyłam się, że udało mi się zdobyć pana autograf- odpowiedziałam.
-Tylko nie pana, błagam! Nie jestem aż taki stary! Mów mi Michał, Misiek, Winiar. Tylko nie pan- zastrzegł Winiarski.
-Dobrze- odpowiedziałam.
-To jest Dagmara, żona Michała- powiedział tata.
-Dagmara- przedstawiła się kobieta.
-Kamila- uścisnęłam jej dłoń.
-Mi też mów po imieniu, nie pani- poprosiła.
-Dobrze- odpowiedziałam.
-To jest Oliwier- kontynuował prezentację tata.
-Cześć, jestem Kamila- powiedziałam kucając, ponieważ jestem dość wysoka, a chłopiec ma jakieś dziewięć lat.
-Oliwier- odpowiedział i uścisnął moją dłoń.
-A to jest Filip, młodszy brat Michała- powiedział tata, kiedy się wyprostowałam.
-Filip- wystawił rękę chłopak.
-Kamila- odpowiedziałam i ją uścisnęłam. Nagle ktoś zaczął płakać.
-A to jest mój młodszy syn, Antek- powiedział Michał biorąc Małego chłopca na ręce.
-Cześć przystojniaku- powiedziałam podchodząc do malca. Ten złapał moją rękę i nie chciał puścić.
-Ze mną się tak nie witałaś- powiedział Filip.
-Widać nie dorównujesz temu malcowi urodą- odgryzłam się. Chłopak nic nie odpowiedział, a dorosła część towarzystwa zaczęła się śmiać.












*****************

Tak jak zapowiedziałam, oto nowy bohater:
Filip Winiarski- ma 16 lat. Młodszy brat Michała Winiarskiego. Drugi rok mieszka z bratem. Pewne wydarzenia sprawiły, że nie chciał dłużej mieszkać w rodzinnej Bydgoszczy. Młody siatkarz grający na pozycji przyjmującego.

Więcej zdradzać nie będę. Dowiecie się wkrótce. :) :) :)