wtorek, 29 marca 2016

Rozdział 8

Weszłam razem z tatą na salę. Rozejrzałam się i na trybunach zobaczyłam....O matko, przecież to niemożliwe.....
-Emilka?!- zapytałam mocno podnosząc głos, bojąc się, że dziewczyna mnie nie usłyszy.
-Kamila?!- odpowiedział mi znajomy głos. TO ONA! Nie wierzę.
-Co ty tu robisz?!- zapytałyśmy jednocześnie. Wszyscy stali i patrzeli na nas zaskoczeni, a my... My po prostu stałyśmy. Przypomniałyśmy sobie wszystkie wspólne chwile. Nagle jednocześnie ruszyłyśmy w swoją stronę.
-Ty wredna małpo- pisnęłam rzucając się na szyję przyjaciółki.
-Też cię kocham wiedźmo- odpowiedziała mocno mnie obejmując. Stałyśmy tak... nie wiem ile.
-Dlaczego moja młodsza siostra i jak zgaduję twoja córka stoją na środku hali, ściskają się, piszczą, wyzywają i wyznają miłość- usłyszałam pytanie Kłosa skierowane do taty.
-Też się zastanawiam- powiedział tata. Razem z Emilką zaczęłyśmy się śmiać, bo usłyszałyśmy tą wymianę zdań.
-A może zamiast się śmiać to nam to wyjaśnicie- zaproponował błyskotliwie Karol.
-Bo widzisz braciszku. Ja i Kamila znamy się od czterech lat. Od naszego pierwszego zgrupowania w 2012, kiedy to zostałyśmy zapisane do jednego pokoju. Znamy się na wylot i przyjaźnimy właśnie od tamtego zgrupowania. Potrafimy przewidzieć swoje ruchy na boisku i w wielu innych sytuacjach- wyjaśniła Emilka.
-No dokładnie- potwierdziłam z uśmiechem.
-To może teraz trochę z innej beczki- zaczął tata.- To jest Kamila, moja córka a to Andrzej, Karol...- wymieniał, ale niższy środkowy mu przerwał:
-My się umiemy sami przedstawić!- jego słowa były pełne oburzenia.
-Ale wy mi się nie musicie przedstawiać. Ja was wszystkich znam- powiedziałam.
-Ale jednak wypada- powiedział Wrona i mi się przedstawił. Po nim zrobiła to reszta drużyny oraz trenerzy. W tym czasie Emi przywitała się z moim tatą.
-Dobrze panowie, wystarczy tego dobrego. Dziesięć kółek- krzyknął trener.
-Ile?- jęknął Kłos.
-Ja to bym dołożyła jeszcze z pięć, skoro narzekają- powiedziała Emilka.
-Macie rację. Piętnaście!- krzyknął na co tym razem odezwał się Wrona:
-Co??
-Chyba im jeszcze mało trenerze- powiedziałam.
-Może jeszcze pięć- zasugerowała Emila, a trener się zaśmiał.
-Wy to jednak diabły wcielone jesteście- powiedział.
-Tylko jak jesteśmy we dwie- powiedziałyśmy jednocześnie, co spowodowało, że całą trójką znowu się zaśmialiśmy.
-A może zagracie razem z chłopakami. Jestem ciekaw na co was stać na boisku- zaproponował.
-Przepraszamy, ale nie dzisiaj. Nie widziałyśmy się prawie rok. Musimy się nagadać- powiedziała Emila.
-Rozumiem. Ale mam nadzieję, że niedługo z nami zagracie.
-Oczywiście- potwierdziłam i usiadłam razem z Emilką na trybunach. Zaczęłyśmy rozmawiać. Opowiedziałam jej o wszystkim, co się do tej pory zdarzyło. Uroniłam kilka łez.
-Przyjdę jutro na pogrzeb twojej babci. Bardzo ją polubiłam- powiedziała moja przyjaciółka, kiedy skończyłam.
-Dziękuję ci- powiedziałam i ją uściskałam.
-A brat Michała? Dobrze go znasz?- zapytała z cwaniackim uśmieszkiem.
-Rozmawialiśmy parę razy, ograłam go w Fifę..- zaczęłam.
-Żartujesz- krzyknęła tak głośno, że wszyscy się na nas spojrzeli. Zaczęłam się śmiać, więc wrócili do treningu.
-Kilka naszych trików i został rozgromiony- uśmiechnęłam się szeroko.
-Cwaniara- stwierdziła dziewczyna.
-O patrz, to on- powiedziałam zauważając chłopaka przy wejściu na salę.
-Przystojniak- stwierdziła rzucając okiem na chłopaka.
-Nienawidzę, gdy masz rację- powiedziałam i się zaśmiałyśmy. Filip miał na sobie białą koszulkę z krótkim rękawem, która opinała jego ramiona, jeansowe spodenki do kolan oraz czarne adidasy, a na ramię zarzucona była torba sportowa.
-Cześć dziewczyny- powiedział z uśmiechem.
-Cześć- odpowiedziałam. Filip podszedł do mnie i przytulił na powitanie, a do Emilki wystawił rękę na powitanie.
-Filip- powiedział.
-Emilia- dziewczyna uścisnęła rękę Winiarskiego.
-Kojarzę cię skądś- powiedział chłopak do mojej przyjaciółki.
-Bardzo możliwe. Jestem siostrą Karola Kłosa- uśmiechnęła się w stronę chłopaka.
-I wszystko jasne- powiedział Filip i całą trójką się zaśmialiśmy.
-A właściwie to co tu robisz?- zapytałam.
-Mam trening po skrzatach seniorach- odpowiedział.
-Ja swoje zaczynam pojutrze- uśmiechnęłam się szeroko na tą myśl.
-Właśnie! Zapomniałam ci powiedzieć! Będę grała z tobą w juniorkach tu w Skrze!- wyrwała się nagle Emilka.
-Żartujesz!- również krzyknęłam. Cała drużyna z trenerem na czele dziwnie się na nas patrzyła.
-A wyglądam?
-Jejku! To wspaniale!- pisnęłam i rzuciłam się przyjaciółce na szyję.
-Ja też się bardzo cieszę, ale zaraz mnie udusisz!- wyjęczała dziewczyna spod mojego żelaznego uścisku.
-Oj, przesadzasz- powiedziałam, ale ją wypuściłam.
-Ale mam coś jeszcze lepszego- powiedziała.
-No dawaj, bo nie wytrzymam- mówię do przyjaciółki.
-Nie gorączkuj się, bo ci żyłka pęknie- mówi i się ze mnie śmieje.
-Emilka....
-No dobra, dobra. Będziemy razem w klasie. Sprawdzałam listę i obie na niej jesteśmy!- powiedziała z entuzjazmem. Zaczęłyśmy się śmiać, ściskać i piszczeć.
-To świetnie!- wykrzyknęłam.
-Co wprawiło was w taki świetny nastrój, co dziewczyny?- zapytał tata podchodząc razem z Karolem do trybun, gdzie siedziałyśmy.
-Będziemy w jednej klasie!- krzyknęłyśmy jednocześnie.
-No to świetnie- powiedział.
-A tak się bałaś, że będziesz tu sama- powiedział Karol obejmując siostrę ramieniem.
-No wiem, wiem- bąknęła.- Kami, a może skoczymy na jakiś spacer albo ciacho, co?- zapytała.
-Przepraszam cię, ale nie dzisiaj. Muszę jeszcze skoczyć do domu po kilka rzeczy. Jutro pogrzeb, a pojutrze zaczynamy treningi. Rozumiesz.
-Jasne, że tak. Jakbyś czegoś potrzebowała, to wiesz. Numer mam cały czas ten sam- powiedziała po czym podeszła i mocno mnie przytuliła.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Trzymaj się, Mała.
-Ty też, Młoda- odpowiedziałam jej i lekko się uśmiechnęłam.
-Dobra dziewczynki, dajcie nam kwadrans. Idziemy się ogarnąć i jesteśmy- powiedział Karol.
-Filip na pewno z chęcią dotrzyma wam towarzystwa- zaśmiał się Michał.
-Przejrzałeś mnie, braciszku- zironizował z uśmiechem młodszy Winiarski.
-A widzisz. Te same geny w końcu- odpowiedział mu brat i zniknął razem z tatą i środkowym zniknął w szatni. My cały czas luźno rozmawiając wyszliśmy przed halę i usiedliśmy na schodach. Było nam dość wesoło.
-O której i gdzie odbędzie się pogrzeb?- zapytała Emilka, kiedy miałam już wsiadać z tatą do samochodu.
-O jedenastej w kościele na Drawskiej- poinformował tata.
-Dziękuję- powiedziała z uśmiechem po czym wszyscy się pożegnaliśmy i każdy wsiadł do swojego samochodu.
-Pojedziemy do mieszkania? Muszę wziąć parę rzeczy- zapytałam.
-Jasne. Już jedziemy- powiedział i wyjechał na drogę.
-Mieszkanie jest bardzo blisko hali- stwierdził po chwili tata.
-Jak zaczęłam treningi, to się tu przeniosłyśmy. Na początku mieszkałyśmy pod Bełkiem- mówię i z uśmiechem wspominam lata spędzone z babcią.
-Byłaś z nią bardzo związana, co?- zapytał.
-To ona mnie wychowała. Nie miałam przez te wszystkie lata nikogo oprócz niej. Nadal nie mogę uwierzyć, że już jej tu nie ma. Mam wrażenie, że za chwilę się pojawi, uśmiechnie i zjemy razem obiad. Ale... ale to się już nie stanie- skończyłam i otarłam policzki, bo kolejny raz łzy się na nich pojawiły.- Coś ostatnio za dużo płaczę- zaśmiałam się.
-Wcale ci się nie dziwię- powiedział tata i mnie przytulił, bo już byliśmy pod blokiem.
-Dziękuję ci. Za wszystko. W sumie Paulinie też powinnam podziękować. Nie zna mnie w końcu- mówię.
-Może dlatego, że ma syna i drugiego w drodze. Paulina zawsze chciała mieć córkę. Oczywiście jak urodził się Arek, czy jak teraz okazało się, że znowu będzie chłopiec, to bardzo się ucieszyła. Ale zawsze mi mówiła, że jej marzeniem jest mieć córkę- powiedział cały czas mnie obejmując. Osunęłam się od niego i spojrzałam w oczy zaskoczona.
-Myślisz, że traktuje mnie jak swoją córkę?- zapytałam zszokowana.
-Myślę, że tak- odpowiedział i się uśmiechnął. Odwzajemniłam to i wysiadłam z auta. Tata zrobił to samo. W mieszkaniu szybko zebrałam wszystkie rzeczy, które będą mi potrzebne w najbliższych dniach. Pakując buty sportowe uśmiechnęłam się pod nosem. Z torbą na ramieniu wyszłam ze swojego pokoju.
-Co teraz będzie z mieszkaniem?- zapytałam tatę, kiedy wyszliśmy przed blok.
-Jest zapisane na ciebie. Więc to będzie twoja decyzja- usłyszałam w odpowiedzi. Pokiwałam tylko głową i wsiadłam razem z tatą do samochodu, aby wrócić do domu. Reszta dnia zleciała bardzo spokojnie. Położyłam się spać po 22. Rano obudziło mnie stukanie w ramię.
-Kamila, wstawaj- usłyszałam szept koło ucha. Z lekkim ociąganiem podniosłam powieki i zobaczyłam uśmiechniętą twarz Arka.
-Cześć smyku- powiedziałam z lekkim uśmiechem.
-Cześć. Wstawaj i chodź na śniadanie- odpowiedział mi, szeroko się uśmiechnął i wyszedł z pokoju. Wstałam i wiążąc włosy w coś, co miało przypominać koka weszłam do kuchni.
-Dzień dobry- powiedziałam. Wszyscy siedzieli już przy stole.
-Cześć, siadaj i jedz- powiedziała Paula.
-Dzięki- uśmiechnęłam się do niej. Spojrzałam na kanapki i herbatę i zrobiło mi się słabo. Wzięłam głęboki oddech i zamknęłam oczy.
-Kamila, wszystko w porządku?- zapytał tata siedzący naprzeciwko mnie.
-Co? Tak, tak. Wszystko okej- odpowiedziałam.
-Na pewno?- zapytał patrząc na mnie podejrzliwie.
-Tak- odpowiedziałam i zaczęłam jeść. Szło mi to raczej opornie. Ale po kilku minutach odstawiałam już talerz do zlewu.
-Jest wpół do 10. Za godzinę musimy jechać. Jesteś gotowa?- zapytał tata.
-Nigdy nie można się przygotować na coś takiego- odpowiedziałam. - Idę się ubrać- dodałam i zniknęłam na schodach. Usłyszałam tylko głębokie westchnięcie taty. Zabrałam ze swojego pokoju ubrania i poszłam do łazienki. Wzięłam szybki prysznic, ubrałam się i wysuszyłam włosy. Nie związywałam ich, bo chociaż częściowo zakrywały moją twarz. Wyszłam z łazienki i wróciłam do pokoju. Do małej torebki włożyłam telefon i chusteczki. Na ręku miałam gumkę do włosów. Wciągnęłam na nos okulary przeciwsłoneczne i zeszłam na dół.
-Gotowa?- zapytał tata. Pokiwałam tylko głową. Objął mnie ramieniem i wyszliśmy z domu. Tam czekała już na nas Paulina.
-Arek jest już z Dagmarą- poinformowała nas. Wsiedliśmy do samochodu i pojechaliśmy do kościoła. Dotarliśmy tam zbyt szybko. Byłam ja z tatą i Pauliną, Michał, Filip, Karol i Emilka. W kościele jakoś się trzymałam. Jakoś. Kiedy staliśmy na cmentarzu cały czas kurczowo trzymałam się ramienia taty. Ten mnie obejmował tak, żebym się nie przewróciła. Emilka stała obok mnie i mocno trzymała za drugą rękę. Kiedy trumna z babcią została przysypana rozpłakałam się. Nie mogłam na to patrzeć. Wyswobodziłam się z uścisku taty. Podeszłam do hałdy piachu i położyłam na niej dłoń.
-Dziękuję- wyszeptałam.- Za wszystko ci dziękuję. Za to, że byłaś. I mam nadzieję jesteś i będziesz- powiedziałam i się rozpłakałam. Wyglądałam okropnie. Klęczałam na ziemi, w sukience, zapłakana, włosy miałam potargane. Nie potrafiłam jej tu tak zostawić. Nie wiem ile tak klęczałam na ziemi, ale zaczęło padać. Na mnie nie zrobiło to większego wrażenia. Po nie mam pojęcia jak długim czasie poczułam czyjąś rękę na ramieniu.
-Kamilko, chodź wracajmy. Jest już późno. Musisz odpocząć- tata mówił do mnie spokojnym, kojącym głosem.
-Ale wrócimy tu?- zapytałam nie wstając.
-Wrócimy- odpowiedział cały czas spokojnym głosem.
-Obiecujesz?- zadałam kolejne pytanie.
-Obiecuję- powiedział patrząc mi w oczy.- Chodź słoneczko- dodał i pomógł mi wstać. Kiedy stanęłam na nogach mocno się do niego przytuliłam. Objął mnie ramionami i mocno przytulił.
-Zabierz mnie do domu. Proszę- wyszeptałam.
-Chodź, wracamy- powiedział i cały czas mnie obejmując ruszył w stronę parkingu. Tam czekali na nas wszyscy. Emilka podeszła do mnie i mocno przytuliła. Ukryłam twarz w jej włosach.
-Tato, Emilka może jechać z nami?- zapytałam zachrypniętym głosem.
-Jeśli Karol nie ma nic przeciwko- powiedział tata.
-Jasne, że nie. Zadzwoń, jak będę miał po ciebie przyjechać, Em- powiedział środkowy i się z nami pożegnał. To samo zrobili bracia Winiarscy. My również wsiedliśmy do samochodu. Siedziałam z Emilką z tyłu i cały czas trzymałam głowę na jej kolanach i ściskałam mocno jej rękę. Po powrocie do domu poszłam od razu do swojego pokoju i zabrałam ze sobą przyjaciółkę. Długo siedziałyśmy w ciszy.
-Opowiedz, co ciekawego dzieje się w stolicy- poprosiłam.- Chcę czymś zająć myśli.
-Jasne, więc tak...- zaczęła i przez następną godzinę rozmawiałyśmy o różnych pierdołach. W pewnym momencie usłyszałyśmy pukanie do drzwi.
-Tak?- zapytałam.
-Dziewczyny Paulina zrobiła wam kanapki i herbatę. Zjedzcie coś- poprosił tata.
-Dzięki tato- powiedziałam i lekko się uśmiechnęłam.
-Nie ma za co. Idę po Arka. Paulina ogląda w salonie telewizję. Jak by co, to wiecie- poprosił.
-Jasne. Zostaw uchylone drzwi- poprosiłam.
-Dobrze. Będę za kwadrans.
-Okej- odpowiedziałam i razem z Emilą zaczęłyśmy jeść kanapki.
-Cieszysz się, że masz tatę, nie?- zapytała dziewczyna w pewnej chwili.
-Nawet nie wiesz jak bardzo. Brakowało mi takiej osoby. Oboje traktują mnie jak swoją córkę. A przecież Paulina nie musi. Teoretycznie mogłaby mnie kompletnie ignorować, prawda? Ale jednak nie. I to mnie bardzo cieszy. Oboje wypełniają w moim sercu tą pustkę, która była tam przez całe życie.
-Rozumiem cię- powiedziała i lekko się uśmiechnęła.- Posłuchaj, teraz muszę zostawić cię samą, bo obiecałam rodzicom rozmowę na Skype, ale widzimy się jutro. Jeśli cokolwiek by się działo dzwoń. O każdej porze dnia i nocy. Zrozumiano?
-Tak jest!- odpowiedziałam i obie się zaśmiałyśmy.
-No to świetnie. Dzwonię po Karolka- powiedziała i wykonała krótki telefon do brata. Po kwadransie już się żegnałyśmy. Wieczorem dostałam sms'a o treści:


Gotowa na jutro? Znowu zaczynamy wszystkich miażdżyć?
Autorem tej wiadomości była Julka. Świetna libero i moja bardzo dobra koleżanka z drużyny. Odpisałam:

Jasne, że tak! Mamy zmiany w składzie niewielkie, ale wszystkiego dowiesz się jutro ;) Dobranoc.
Nie dostałam już odpowiedzi. Po chwili jednak ktoś do mnie zadzwonił. Na ekranie widniał numer Filipa.
-Cześć- odebrałam.
-No siemka. Jak się trzymasz?- zapytał.
-Całkiem nieźle. Długa rozmowa z Emilką bardzo mi pomogła.
-Miło jest mieć takich wspaniałych przyjaciół- stwierdził.
-O tak- potwierdziłam i się uśmiechnęłam.- Ale chyba nie dzwonisz, żeby mi to powiedzieć.
-No nie. Chciałem ci powiedzieć, że jesteś bardzo fotogeniczna- usłyszałam.
-Co?
-Właśnie przeglądam twoje zdjęcia na Facebooku.
-O matko- westchnęłam.
-Bez przesady- powiedział i oboje się zaśmialiśmy.- Ale zaproszenie to mogłabyś przyjąć.
-Zastanowię się- odpowiedziałam.
-No wiesz ty co?- oburzył się.
-Już, już. Uspokój się.
-Dobra, dobra. Chciałem ci jeszcze zakomunikować, że jesteśmy razem w klasie- powiedział.
-Aha, fajnie- odpowiedziałam.- Czekaj, co?
-No w klasie razem jesteśmy.
-Spoko. To będą bardzo ciekawe trzy lata- powiedziałam.
-Niewątpliwie. Dobra, ja kończę. Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam i odłożyłam telefon na szafkę. Wtedy usłyszałam pukanie do drzwi.- Tak?
-Mogę?- zapytała Paulina.
-Jasne, wchodź- odpowiedziałam i zrobiłam jej miejsce na łóżku.
-Jak się czujesz?
-Całkiem nieźle. Właśnie się dowiedziałam, że jestem w jednej klasie z Filipem.
-Filip, Emilka. Nie będziesz się nudzić.
-Nie pozwolą mi na to- zaśmiałyśmy się obie.
-Kamila, posłuchaj chciałam z tobą porozmawiać....


****************
Cześć! Jestem ze spóźnionym rozdziałem. Lenistwo mną zawładnęło. Ale udało mi się z nim wygrać i napisać rozdział. Mam nadzieję, że się Wam spodoba.
Pozdrawiam i do następnego, Dream.. ;)


6 komentarzy:

  1. Jak zwykle zajebisty rozdział.
    Oby następny był szybciej.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję, cieszę się, że znowu się spodobało.. :)

      Usuń
  3. Ciekawe o czym...
    Fajnie się czyta, będę odwiedzać i sprawdzać co z Filipem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko w następnym rozdziale. Cieszę się, że opowiadanie się spodobało. :)

      Usuń