niedziela, 9 października 2016

Rozdział 49

-Co ja mam robić, Filip?- zapytałam łamiącym się głosem.
-Przede wszystkim się nie rozklejać. Pokaż, że jesteś twarda, wytrzymała. Podnieś głowę do góry i patrz przeciwniczką prosto w oczy. To zawsze dekoncentruje i zmniejsza pewność siebie.
-Filip- wyszeptałam.
-Co się dzieje, słoneczko?- zapytał spokojnym głosem.
-Tęsknię za tobą.
-Ja za tobą też. Ale niedługo się zobaczymy przecież- powiedział.
-Jak jutro przegramy, to za dwa dni- stwierdziłam.
-Kam, nawet o tym nie myśl. Rozwalicie Rosję w trzech setach, jestem tego pewien.
-Nie. Uwierz mi, że nie. Ja sobie nie poradzę. Jestem do niczego. Zwyczajnie się nie nadaję. Co ja tutaj robię w ogóle?- mówiłam, przez co coraz bardziej się nakręcałam.
-Mała, posłuchaj mnie. Jesteś najlepsza. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej, tak? Potrafisz wygrać z każdym. I pokażesz to jutro. I w każdym innym meczu, jasne?- zapytał, a ja czułam jak wraca do mnie cała moja pewność siebie.
-Jasne- odpowiedziałam.
-Ogracie Rosjanki bez problemu, a wiesz dlaczego?
-Olśnij mnie- poprosiłam.
-Bo wy gracie wkładając w to całe serducho, a one są tylko motorami- powiedział.- Kto wygra mecz?
-Polska- odpowiedziałam.
-Miśka, jesteś najlepsza. I nie daj sobie wmówić, że jest inaczej. Jasne?
-Jak słońce- stwierdziłam.- Dziękuję.
-Za co?
-Za motywację.
-Kochanie, nie masz za co dziękować. Chociaż na coś ci się przydałem- stwierdził.
-Nie denerwuj mnie- ostrzegłam.
-Przepraszam, już się zamykam!- zaczął się śmiać.
-Winiarski!
-Co?
-Nie pajacuj- westchnęłam.
-Oczywiście. Dobra Mała, ja kończę. Do usłyszenia.
-No pa- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Wróciłam do pokoju i sprawdziłam torbę. Były w niej wszystkie potrzebne rzeczy, więc zarzuciłam ją sobie na ramię i zeszłam do holu hotelu, w którym się zatrzymaliśmy. Usiadłam na kanapie i włożyłam słuchawki do uszu. Słuchając muzyki chciałam się w stu procentach skoncentrować na moim dzisiejszym celu. Na wygranej z Rosją. Po kilku minutach w holu zaczęły pojawiać się pozostałe dziewczyny. Wszystkie, tak jak ja miały słuchawki na uszach i skupione miny. Potem przyszli również trenerzy, więc zebrałyśmy swoje rzeczy i ruszyłyśmy do autokaru. Zajęłam swoje miejsce na samym tyle i skupiłam się na mijanym przez nas krajobrazie. Czterdzieści minut później wchodziłyśmy już do szatni. Była idealna cisza. Zaczęłyśmy się przebierać. Siedziałam przy samych drzwiach. Kiedy byłam już gotowa drugi trener szturchnął moje ramie i wzrokiem pokazał w stronę drzwi. Kiwnęłam głową i wstałam. Wyszłam i spojrzałam na trenera zaciekawionym wzrokiem.
-Gotowa?
-Tak.
-A one?
-Raczej na takie nie wyglądają- stwierdziłam.
-Dlaczego?- zaczynały mnie już irytować jego pytania.
-Bo to Rosja.
-I co z tego?- zapytał całkowicie niewzruszony.
-Wielka i niepokonana- prychnęłam.
-Tak mówią- odparł i spojrzał mi prosto w oczy.
-Do czego pan pije?- zapytałam zirytowana.
-Dlaczego się boisz?
-Bo to ważny mecz- odpowiedziałam.
-Poprzednie też były ważne.
-Ale nie tak trudne jak ten. To Rosjanki! Maszyny do gry!- powiedziałam dużo głośniej patrząc mu prosto w oczy.- Nie wiem, czy jest pan tego świadom, ale ja tak! I dziewczyny też!
-Jestem, ale dlatego też jestem spokojny- odparł z niezachwianym spokojem. Nie no, przysięgam, że mnie zaraz szlag jasny trafi przy tym człowieku!
-Jest pan spokojny, bo gramy z Rosją? Fajnie wiedzieć- prychnęłam.
-Co tutaj masz?- zapytał wskazując na moją klatkę piersiową. No proszę! Zmiana tematu!
-Serce.
-Wkładasz je w grę?- spytał.
-Oczywiście. Całe!
-Wiesz dlaczego tu jesteś?
-Bo jestem dobra- powiedziałam.
-Najlepsza. Nie ma w Polsce drugiej tak dobrej zawodniczki, jak ty. Bynajmniej w lidze. Dlatego tu jesteś. Dlatego zostałaś kapitanem- nie odpowiedziałam, tylko wlepiłam w niego zaskoczone spojrzenie.- No nie patrz tak na mnie! To prawda. Może ty nie jesteś tego świadoma, ale wszyscy wokół tak. Jak myślisz, dlaczego każda rozgrywająca z którą grasz posyła ci większość piłek? Szczególnie tych decydujących?- zapytał, a ja wzruszyłam ramionami.- Bo nie hamujesz ręki. Nie drży ci ona. Ładujesz ją w punkt atakiem czy kiwką.
-No i co? Bo nie rozumiem.
-Naprawdę?- westchnął trener.- Ani ja ani pan Mikołaj się nie denerwujemy, bo wiemy, że twoja pewność w ataku oraz opanowanie mogą doprowadzić drużynę do zwycięstwa- spojrzałam na niego zaskoczona.
-Pan tak serio?
-Oczywiście, że serio! Co to w ogóle za pytanie! Wygracie i ja to wiem. Wie to Mikołaj. Wiedzą to wszyscy. A wy musicie to tylko zrobić.
-Tylko wygrać- stwierdziłam z uśmiechem.
-Dokładnie. Tylko wygrać- odpowiedział i odwzajemnił uśmiech. Wróciliśmy do szatni. Trenerzy wymienili ze sobą porozumiewawcze spojrzenia, a mój towarzysz z uśmiechem na twarzy, nieznacznie kiwnął głową. Spojrzałam na dziewczyny. Były skupione, ale całkowicie pozbawione pewności siebie.
-Ej, laski! Co z wami?- zapytałam. Po szatni przeszedł pomruk niezadowolenia.
-Jak to co? Dziś żegnamy się z turniejem marzeń- powiedziała Patka.
-Że co proszę? Przegrałyście już mecz nawet go nie zaczynając?
-Sama chodziłaś od wczoraj podminowana- zauważyła jedna z dziewczyn.
-Bo się bałam. Ale nie stwierdziłam, że mecz jest przegrany- odpowiedziałam bez zawahania.
-Ale... To Rosja- wyszeptała Asia.
-I co z tego? Ogramy je choćbym miała sobie flaki wypruć na boisku!
-Zróbcie to co zawsze. Grajcie z pasją, sercem i pewnością. Pewności nie może wam zabraknąć. Nigdy- powiedział pan Mikołaj.
-Wygramy?!- zapytałam.
-Głupie pytanie! Wygrana to furtka do naszych marzeń!- odpowiedziała Dorota.
-Gotowe?- pan Mikołaj spojrzał na nas z uśmiechem.
-Tak jest!- odkrzyknęłyśmy i zaczęłyśmy wychodzić z szatni za trenerami. Weszłyśmy na salę i zaczęła się rozgrzewka. Potem poleciało. Nim się obejrzałam była druga przerwa techniczna. 8:7 dla nas. Nie jest źle.
-Dziewczyny, skupcie się!- krzyknął trener.
-A coś więcej?- zapytałam.
-Jedynie mogę ci na razie powiedzieć, że możesz robić nieco większy skos, bo wtedy łatwiej ominiesz ich blok.
-Zrozumiałam- odpowiedziałam i wróciłam na boisko. Pierwszego seta wygrałyśmy 25:22. Całkiem nieźle. W przerwie drugi trener powiedział do mnie:
-Więcej siły. Wiem, że potrafisz. Im mocniejsze uderzenie tym trudniej je podbić. A nawet jeśli je podbiją, to piłka albo ucieknie w trybuny albo niewiele wyciułają z takiej akcji.
-Rozumiem- odpowiedziałam.
-Plus zagrywki. Wybierz sobie jedną, najsłabszą twoim zdaniem strefę i to w nią serwuj. A najlepiej, to zmieniaj strefę co drugą, trzecią zagrywkę. Zdezorientujesz je- polecił mi.
-Okej- uśmiechnęłam się.
-Wracaj na boisko- dodał. Kiwnęłam głową i razem z dziewczynami ruszyłyśmy, gotowe na drugiego seta. Poszło dość szybko 25:20 dla nas. Rady trenera się sprawdziły. Większość moich ataków, albo nie została podbita, albo gdzieś uciekała w bok.
Trzeci set początkowo szedł dobrze. Nawet bardzo. Ale coś przestało grać. Przy stanie 24:24, pan Mikołaj wziął czas. Zeszłyśmy z boiska. Usiadłam na krzesełku i schowałam twarz w dłoniach. Zepsułam trzy ostatnie ataki. Porażka. Wzięłam do ręki butelkę z wodą i pociągnęłam dwa potężne łyki. Wytarłam twarz ręcznikiem, oparłam się o krzesło i zacisnęłam powieki.
-Kamila!- powiedział trener.
-Tak?
-Chodź ze mną- powiedział. Wstałam i odeszłam z nim na bok.- Ręka zaczyna ci drżeć. Opanuj ją. Więcej pewności. Wal śmiało w tą piłkę, to Rosjanki! Masz prawo!
-Dobrze. A jak mam wyminąć ich blok?
-Zapomnij o tym, co ci powiedziałem na temat uderzania pod kątem, to już się nie sprawdza. Jedziesz po prostej najwięcej jak to możliwe, jasne? Będą ci teraz zamykać trasę na ukos, więc możesz walić po prostej.
-Zrozumiałam wszystko.
-Świetnie- odpowiedział. Wróciłyśmy z dziewczynami na boisko.
-Gotowe?- zapytałam.
-Głupie pytanie- powiedziała Patrycja, a my zaczęłyśmy się śmiać. Zagrywka przeciwniczek. Przyjęcie, dobre, ale troszkę niedokładne, wymarzona wystawa, mój atak. Punkt! Udało się. Jeden punkt dzieli nas od wygranej. Moja zagrywka. Kierowałam się za końcową linię, kiedy Ala krzyknęła z kwadratu rezerwowych:
-Kurwa, Kama, weź przypierdol w tą piłkę i kończymy, bo głodna już jestem!- zaśmiałam się i spojrzałam na trenera. Kiwnął głową, dając mi tym samym informację, że mam wolną rękę.


******************
Dawno mnie tu nie było.... Przepraszam!
Nowa szkoła.... Ugh. Nie wiem, co mnie podkusiło, żeby iść akurat tam.
Nie ważne.
Rozdział jest, po sporej przerwie, ale jej potrzebowałam.
Mam nadzieję, że rozumiecie.
Nie wiem, kiedy następny. Może za tydzień, może za miesiąc. Nie wiem. Ale obiecuję, że doprowadzę tego bloga do końca <3
Pozdrawiam, Dream <3 :*

10 komentarzy:

  1. Doskonale rozumiem, szkoła to szkoła i trzeba tam chodzić. Rozdział jak zwykle miodzio, ale czemu tak to zakończyłaś? A Filip jaki motywator *-* Szczerze to też mam takiego motywatora ;)
    Jak zwykle świetnie
    Czekam na kolejne
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo <3
      Co do końcówki... Znasz mnie :*
      Nie mogło być inaczej :D
      Bużka :* <3

      Usuń
  2. Doskonale rozumiem, szkoła to szkoła i trzeba tam chodzić. Rozdział jak zwykle miodzio, ale czemu tak to zakończyłaś? A Filip jaki motywator *-* Szczerze to też mam takiego motywatora ;)
    Jak zwykle świetnie
    Czekam na kolejne
    Buziak ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Supeeeeeer! ���� jaka szkoła tak wgl? I co powiesz na powrót Kurka do Skry? Buziole!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję<3
      Szkoła, to technikum geodezyjne, w najlepszej szkole w okolicy. Mam czasami wrażenie, że przegięłam i sobie tam nie poradzę. Ale wtedy przypominam sobie, że to było moje marzenie i zaczynam się znowu uczyć :D
      A co do Kurka... Nie wiem, w sumie. Uwielbiam Skrę i bardzo się cieszę, ale współczuję mu, że musiał odpuścić tak dobry kontrakt.

      Usuń
    2. Dasz radę :) ja w tym roku zaczęłam liceum (z warszawskiej czołówki) na biolchemmacie więc znam twój ból. Trzymaj się cieplutko i czekam na kolejny :)

      Usuń
  4. Szkoła ważna. ;)
    Świetny rozdział. <3
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń