Tydzień, który spędziłam w domu zleciał bardzo szybko. Dużo czasu spędziłam z Filipem, co chyba nikogo nie zdziwi. Po tygodniu przyszedł czas na turniej. Spakowałam się, zniosłam rzeczy do korytarza i usiadłam w salonie razem z rodzicami.
-Wierzymy, że dasz radę- powiedział tata.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się.- Tylko nie jestem pewna, czy ja w to wierzę.
-Nawet tak nie mów! Jestem pewna, że sobie poradzisz- stwierdziła mama.
-Mam taką nadzieję.
-To co, jedziemy?- zapytał tata.
-Czas najwyższy- odparłam. Pożegnałam się z mamą, Arkiem i Tymkiem i razem z tatą wsiadłam do samochodu. Kiedy zaparkowaliśmy pod Energią, wzięłam głęboki oddech i zacisnęłam powieki.
-Ej, słoneczko, co jest?- spytał tata.
-Boję się. Jestem kapitanem. Mam pociągnąć drużynę do zwycięstwa. Ale je nie umiem- szepnęłam.
-Kami, uwierz mi, że potrafisz. Rób to, co podpowiada ci serce.
-Dobrze- odpowiedziałam i delikatnie się uśmiechnęłam.
-Idziemy?
-Idziemy!- powiedziałam i wysiedliśmy z samochodu. Autokar podjechał po kilku minutach. Czekałam na Filipa, który miał przyjść się pożegnać, ale nigdzie go nie było. Zapakowałam moje rzeczy do bagażnika i podeszłam do taty, po czym się w niego wtuliłam.
-Będę trzymał kciuki- szepnął tata.
-Dziękuję- odpowiedziałam.
-Spójrz- dodał i podniósł głowę w stronę wejścia na teren hali. Odwróciłam głowę i zobaczyłam Filipa, który biegł w naszą stronę. Na mojej twarzy automatycznie pojawił się szeroki uśmiech. Przytuliłam się do chłopaka i powiedziałam:
-Bałam się, że nie przyjdziesz.
-Przecież obiecałem- stwierdził i pocałował mnie w czoło. Po pożegnaniu wsiadłam do autokaru i ruszyłam do Warszawy.
Po dotarciu na lotnisko przywitałam się z dziewczynami oraz całym sztabem i ulokowałam się na jednym z plastikowych krzesełek. Nagle poczułam jak ktoś sztura moje ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Andrzeja Wronę we własnej osobie.
-Cześć- powiedział i szeroko się uśmiechnął.
-Hej- odpowiedziałam i wstałam, aby przytulić go na powitanie.- Co tu robisz?
-Przyszedłem się pożegnać. Trafiłem kilka dni temu na stronie PZPS'u informację, że lecicie dzisiaj. Zadzwoniłem do Mariusza, no i jestem!- opowiedział.
-Miło, miło. Tym bardziej, że byłam nieobecna na twojej pożegnalnej imprezie- stwierdziłam.
-No właśnie! Dlaczego?
-Zgrupowanie- odpowiedziałam.
-Fakt. Nie pomyślałem. Ostatnio często mi się to zdarza.
-Zakochałeś się Wroniasty?- zapytałam z szokiem wymalowanym na twarzy.
-Co? Nie. Zwariowałaś- powiedział.
-Pożyjemy, zobaczymy- zaśmiałam się.
-Mogę cię o coś spytać?- zapytał patrząc mi prosto w oczy.
-Słucham.
-Masz kontakt z Emilą. Jakikolwiek?- zapytał i czekał na moją reakcję.
-Nie. I nie chcę mieć- stwierdziłam.- A ty? Albo Karol?
-Ja nie. A Karol... Cóż. Karol stwierdził, że już nie ma siostry. Jego rodzicom to się bardzo nie podoba i przez to też się kłócą. Nieciekawie.
-Szkoda, że przez jej głupotę wszyscy muszą się tak okropnie męczyć- westchnęłam.
-Nic na to nie poradzimy. Ale nie martw się. Karol na pewno dogada się z rodzicami.
-W to nie wątpię. Zastanawiam się tylko co z Emilą- powiedziałam.
-To niesamowite- stwierdził Andrzej.- Pomimo tego, jak okropnie ona cię potraktowała. Pomimo całego bólu, który ci zadała to ty nadal się o nią martwisz.
-Nie martwię się o nią tylko o Karola. Wiem jak zżyci oni są ze sobą i domyślam się, ile bólu musi kosztować go ta sytuacja.
-To prawda. Ale nie martw się o niego. Masz teraz przed sobą coś dużo lepszego, ważniejszego. Mistrzostwo Świata- powiedział z delikatnym uśmiechem na twarzy.
-Zgadza się. Coś... Niesamowitego- odpowiedziałam i również się uśmiechnęłam.
-Dziewczyny zbieramy się!- krzyknął drugi trener.
-Czas na mnie- powiedziałam.
-Powodzenia. Będę trzymał kciuki- uśmiechnął się do mnie środkowy.
-Dziękuję- odpowiedziałam. Andrzej mnie przytulił i wyszeptał na ucho:
-Nie patrz na to, że to dziewczyny, w dodatku niepełnoletnie. Wal z całej siły, kiwaj. Pokaż, że jesteś najlepsza. W końcu twój ojciec to sam Mariusz Wlazły.
-Dobrze- odpowiedziałam i cicho się zaśmiałam. Zebrałam swoje rzeczy i ruszyłam z drużyną do samolotu.
Kiedy dotarłyśmy do Włoch* rozpakowałyśmy się, zjadłyśmy kolację i poszłyśmy spać.
Pierwszy mecz zagrałyśmy dwa dni po przyjeździe z Francją. Pomimo problemów w pierwszym secie, który przegrałyśmy 25:19, udało nam się wygrać cały mecz 3:1.
Następnego dnia grałyśmy z Argentyną. Ten mecz również udało nam się wygrać, tym razem 3:0. Argentynki nie stanowiły dla nas większej przeszkody, co bardzo nas cieszyło. Następnie miałyśmy dzień przerwy, po którym musiałyśmy się zmierzyć z Rosją. Wielką i niepokonaną Rosją. Wieczorem gdy moja współlokatorka, Patrycja, wyszła z pokoju, szybko chwyciłam telefon i zadzwoniłam do taty.
-Halo?- odebrał zaspanym głosem.
-Nie dam rady- powiedziałam.
-Kamila? Co się dzieje?- zapytał zaskoczony.
-Zabierz mnie stąd. Nie poradzę sobie jutro. Nigdy nie uda nam się pokonać Rosji- wyszeptałam łamiącym się głosem.
-Uspokój się!- polecił mi twardym tonem.- Niby dlaczego masz nie dać rady? Błagam cię, ile lat trenujesz?
-Dziesięć- odpowiedziałam bez zawahania.
-Jak długo marzyłaś o zdobyciu Mistrzostwa Świata?- zadał kolejne pytanie.
-Całe życie.
-Jakiego trofeum brakuje w twojej dotychczasowej kolekcji?
-Złota Mistrzostw Świata Juniorek.
-Co zrobisz, żeby je zdobyć?
-Wszystko- odpowiedziałam pewnym głosem.
-I właśnie takie podejście mi się podoba. Nikt nie jest lepszy od ciebie, jeśli jesteś pewna siebie i swoich umiejętności.
-Masz rację tato, ale...
-Nie ma ale.
-Ale to Rosja!- powiedziałam.
-I co z tego? Im bardziej wymagający przeciwnik, tym trudniej z nim wygrać. Im trudniej z nim wygrać, tym więcej serca wkładasz w grę. Im więcej serca wkładasz w grę, tym bliżej wygranej jesteś- wyliczył. Uśmiechnęłam się, analizując słowa, któe właśnie usłyszałam.
-Masz rację- powiedziałam wreszcie.
-Wiem. I wiem też, że jesteście w stanie to wygrać.
-Dziękuję tato. Kocham cię- wyszeptałam.
-Ja ciebie też córeczko, pa.
-Pa- powiedziałam i zakończyłam połączenie. Chciałam już odłożyć telefon, ale postanowiłam wykonać jeszcze jedno połączenie.
-Cześć Kamila- odebrał Winiar.
-Hej, mam pytanie.
-Tak myślałem, że nie dzwonisz bez powodu- zaśmiał się.- No, słucham.
-Ja graliście na Mistrzostwach z Rosją, to co powiedziałeś chłopakom przed meczem?- zapytałam.
-Dlaczego o to pytasz?
-Bo jutro z nimi gramy, a ja nie mam pojęcia, co mogłabym im powiedzieć i je zmotywować- wyznałam.
-Najlepiej będzie, jeśli przypomnisz im, że jesteście najlepsze i możecie wygrać z każdym. Przecież to prawda. Ja jeszcze dodałem, że to jest najlepszy moment, żeby zemścić się za Igrzyska w 2012.
-Dobra, niewiele mi pomogłeś, Winiarski- westchnęłam. Mój rozmówca również.
-Kam, bo ty powinnaś powiedzieć coś takiego swojego, od siebie. Takiego prosto z serca- poradził mi.
-Masz rację. Dziękuję, Misiek- uśmiechnęłam się.
-Nie ma za co. Do zobaczenia. I powodzenia oczywiście.
-Dzięki, pa- powiedziałam i zakończyłam połączenie. Winiarski ma rację. Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale Winiarski ma rację.
Przed meczem z Rosją chodziłam cała poddenerwowana. Wszyscy omijali mnie szerokim łukiem, wiedząc, że jeśli zrobią coś nie tak, to wybuchnę. Dwie godziny przed meczem usiadłam na balkonie swojego pokoju i wybrałam numer Filipa.
-Cześć Słońce- odebrał.
-Nikt tu ze mną nie wytrzymuje- wypaliłam na powitanie.
-Co jest?
-Tak cholernie denerwuję się przed meczem z Rosją, że na wszystkich warczę, przez co zaczęli omijać mnie szerokim łukiem- wyjaśniłam.
-Wcale im się nie dziwię- usłyszałam w odpowiedzi.- Kiedy się bardzo denerwujesz, to potrafisz być okropna- stwierdził.
-No dzięki, wiesz? Dzwonię do ciebie, żeby się wygadać i zapytać, co mam robić, a ty się jeszcze ze mnie nabijasz! Dzięki Winiarski, dzięki- powiedziałam i miałam się rozłączyć, ale chłopak w ostatniej chwili się odezwał:
-Ej, Mała, czekaj. Nie miałem nic złego na myśli. To miał być żart.
-Nie śmieszny.
-Zauważyłem- stwierdził.
-Co ja mam robić, Filip?- zapytałam łamiącym się głosem.
*nie jestem pewna, czy wcześniej podałam kraj, gdzie będą grały dziewczyny. Jeśli obecna informacja różni się od poprzedniej, to przepraszam. Szukałam, czy było coś określone wcześniej, ale nie znalazłam. Przez to też jest poślizg czasowy :/ Zostańmy więc przy tym, że Mistrzostwa są we Włoszech :)
*******************
To znowu ja! Albo dopiero ja...
Przedstawiam Wam 48 rozdział.
Nigdy chyba tego nie robiłam, ale proszę o Wasze komentarze :D
Buziaki, Dream <3
"Nie sądziłam, że kiedyś to powiem, ale Winiarski ma rację" nie wiem czemu, ale rozbawił mnie ten fragment. Ogólnie rozdział świetny i chcę się odnieść do jednej rzeczy. Rok temu miałam zawody i normalnie zachowywałam się tak jak Kama :')
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i weny życzę
Buziak:*
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Buziaczki. ;*
Świetny rozdział.
OdpowiedzUsuńJuż czekam na następny :)
świetny :) Oby dziewczyną udało się wygrać z Rosją :)
OdpowiedzUsuńSuper i trzymam kciuki za dziewczyny.
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle świetny ! Fajnie, że dodajesz je regularnie xd No i byle do następnego :)
OdpowiedzUsuńPRZEPRASZAM!!!! <3 początek roku szkolnego a już tyle nauki... Od yyy trzech tygodni? Chyba tak.. Nie czytałam żadnego bloga! Teraz dopiero weszłam.. Twój jest tym pierwszym... <3 Fajnie że Kamili się tsk układa.. Mam nadzieję że ten facet się więcej nie pojawi, takjak do tej pory to robił. I cały czas mnie zastanawia ten Bartek.. Namiesza tu..? Co cuż, przekonam się puźniej. Fajnie że układa jej się tak z tym Filipem. Ale tak sobie myśle... Długo to będzie jeszcze trwać..? Muszą rozwalić te Rosjanki! Bo jak nie Kamila to kto..?!?Postaram się czytać regularnie rozdziały.. I już teraz przepraszam jak zdarzą się jakieś któtkie...Jeszcze raz przepraszam i czekam na kolejny cudowny rozdział ;* KOCHAM <3
OdpowiedzUsuńP.S. Mam nadzieję, że odpiszesz^^ <3
Kiedy kolejny..? Pisze już z góry żeby wiedzieć kiedy zajrzeć...
OdpowiedzUsuńBuźka! ;* <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńRozbroiło mnie to, że Winiarski ma rację. Jest wspaniały! Trzymam kciuki za dziewczyny!
OdpowiedzUsuńDo następnego! I jezeli masz ochotę to zapraszam do mnie na coś z siatka:)
twojaimojadlon.blogspot.com