Kiedy Karol zaparkował pod ich blokiem, wyskoczyłam z samochodu. Środkowi pobiegli za mną. Zatrzymałam się przed drzwiami. Próbowałam je otworzyć, ale były zamknięte. Karol wyciągnął klucze i wpuścił nas do środka.
-Emilka!- krzyknął Karol, gdy otworzył drzwi. Poszłam w stronę jej pokoju, a chłopaki sprawdzali inne pomieszczenia.
-Em, o mój boże- powiedziałam, gdy znalazłam ją w jej pokoju.-Karol, mam ją! Dzwoń po karetkę!- krzyknęłam.
-Co?!
-Szybko!- powiedziałam klęcząc przy dziewczynie. Leżała na łóżku obok którego leżały puste opakowania po środkach nasennych i butelki po alkoholu.
-O matko- wyszeptał Andrzej, kiedy wszedł do pomieszczenia i zobaczył tą scenę.
-Emi, dlaczego?- wyszeptałam. Dziewczyna żyła, bo wyczułam jej puls.- Andrzej, zbierz te opakowania i dasz je lekarzowi. Będą mięli ułatwioną sprawę- poleciłam środkowemu. Ten szybko wykonał moje polecenie, a kilkanaście sekund później pojawili się sanitariusze i lekarz.
-Kiedy mogła je zażyć?- zapytał.
-Rozmawiałam z nią niecałe dwie godziny temu- odpowiedziałam.
-Ja godzinę- rzucił Karol.
-To dobrze- stwierdził lekarz i zaczął wydawać swoim współpracownikom polecenia. Trzy minuty później wywozili Emilkę na noszach.
-Gdzie ją zabieracie?- zapytał Karol.
-Na Dębową- odpowiedział lekarz.
-Jadę tam- stwierdził Kłos.
-Zaczekaj!- powiedziałam i złapałam środkowego za ramię.- Jadę z tobą. A ty Andrzej jedź do Winiarskich i wszystko wytłumacz, dobrze? Proszę.
-Nie ma sprawy- odpowiedział. Wyszliśmy z bloku. Andrzej podbiegł do swojego samochodu i odjechał. Za nim pojechałam ja z Kłosem. W szpitalu byliśmy kilka minut później. Na miejscu okazało się, że Emilce robią płukanie żołądka, a następnie będą musieli przeczyścić jej cały organizm. Usiedliśmy na krzesełkach pod wskazaną salą i wtedy nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Siedzący obok mnie Karol również płakał. Ukrył twarz w swoich wielkich dłoniach. Nagle na korytarzu pojawili się Andrzej, Ola, która od razu podeszła do Karola i go przytuliła, Michał, tata i Filip. Ten ostatni usiadł obok mnie i zapytał:
-Co z nią?
-Ona...- zaczęłam szeptem, ale nic więcej nie potrafiłam powiedzieć. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i przytuliłam do młodszego Winiarskiego. Ten mocno mnie objął i próbował uspokoić. Kiedy Karol częściowo się opanował, odezwał się:
-Chciała się zabić. Wzięła dwa opakowania leków nasennych i popiła je wódką. Teraz płuczą jej żołądek, a potem muszą przeczyścić cały organizm- zakończył całkowicie załamanym głosem. Ja siedziałam wtulona w Filipa i cała czas płakałam. Po raz kolejny tego wieczoru zapytałam chłopaka szeptem:
-Dlaczego?- nie odpowiedział. Pewnie dlatego, że nie miał pojęcia, co ma mi powiedzieć. Po kwadransie częściowo się uspokoiłam. Siedziałam z głową opartą na ramieniu Filipa i z zamkniętymi oczami. Nie rozumiałam postępowania Emilki. Przecież... Przez nadmiar kłębiących się w głowie myśli w moich oczach znów pojawiły się łzy.
-Nie płacz- wyszeptał mi do ucha Filip i starł łzy z moich policzków. Wzięłam głęboki oddech i starałam się opanować. Nagle z sali Emilki wyszedł lekarz. Wszyscy poderwaliśmy się ze swoich miejsc. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale Filip w odpowiednim momencie złapał mnie w pasie.
-Co z nią?- zapytał Karol.
-A kim pan jest?
-Jej bratem.
-Dziewczyna miała dużo szczęścia. Pewnie gdyby trafiła do nas kilka minut później, mogłoby się to skończyć dużo gorzej. Obecnie jest jeszcze nieprzytomna, ale jej życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo- odetchnęłam z ulgą. Jak wszyscy.- Proszę teraz jechać do domu i odpocząć. Dziewczyna będzie potrzebować bardzo dużo wsparcia. I najlepiej by było, żeby poinformował pan jej rodziców- dodał i się z nami pożegnał.
-Lekarz ma rację. Jedźmy do domu. Teraz Emilka i tak śpi- powiedział Michał. Zgodnie pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy ze szpitala. Razem z tatą, Filipem i Michałem pojechaliśmy na nasze osiedle. Tata zatrzymał się pod naszym domem i wysiadł z samochodu. Pożegnaliśmy się z Winiarskimi. Kiedy przytulałam Filipa, ten wyszeptał mi do ucha:
-Jeśli będziesz mnie potrzebować dzwoń. O każdej porze dnia i nocy.
-Dziękuję- odpowiedziałam i weszłam z tatą do domu. Opowiedzieliśmy wszystko mamie i Zagumnym, którzy dzisiaj u nas nocowali. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kogo niesie o tej porze?- zapytał tata i poszedł otworzyć.- Karol? Coś się stało?
-Ja do Kamili. Mogę?
-Jasne, wchodź- powiedział tata i kilka sekund później pojawił się ze środkowym w salonie.
-Kama, możemy porozmawiać?- zapytał.
-Jasne- odpowiedziałam i wstałam. Poszliśmy na górę do mojego pokoju.- O co chodzi?
-Proszę- powiedział i wręczył mi kopertę z podpisem "Dla Kamili".
-Ale co to jest?
-List. Od Emilki. Napisała go zanim... No wiesz- urwał.
-Wiem. Dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. Ja będę uciekał- powiedział Kłos.
-Karol...- zaczęłam. Środkowy odwrócił się od drzwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.- Nie martw się o Emilkę. Lekarze się nią zajmą.
-Nie wątpię- odpowiedział i wyszedł. Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na kopertę, którą trzymałam w rękach.
-Co chciał Karol?- zapytała mama, która nagle weszła do pokoju.
-Dał mi to- powiedziałam i pokazałam jej kopertę.
-Czy to?
-Tak. List od Emilki. Napisała go zapewne, zanim totalnie jej odjebało i wzięła te leki- wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza.
-Córeczko...- zaczęła mama, ale nie powiedziała nic więcej, tylko usiadła obok mnie i mocno przytuliła.- Tak mi przykro.
-Dlaczego ona to zrobiła?
-Nie mam pojęcia. Ale może tutaj masz odpowiedź- zasugerowała.
-Może...
-Otwórz. Ja nie będę ci przeszkadzać.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Nie masz za co- uśmiechnęła się, pocałowała mnie w czoło i wyszła. Westchnęłam i spojrzałam na kopertę. Kilka minut zbierałam się, aby ją otworzyć. W końcu delikatnie zaczęłam rozrywać papier. W środku znajdowała się kartka, na której moja przyjaciółka napisała:
Przepraszam...
Tak, kochana, wiem. To bez sensu. Ale uważam, że powinnam Cię przeprosić.
Za co? Ehh... Za wszystko. Ostatnio nie byłam najlepszą przyjaciółką. Pewnie już wiesz, że kolejny raz Cię okłamałam.
Nie pytaj mnie dlaczego, bo nie wiem. Chyba jestem naprawdę beznadziejna.
Mam wspaniałe życie, prawda?
Rodzinę, przyjaciół... Więc dlaczego to robię?
Bo w momencie, kiedy straciłam Kubę, moje życie straciło sens.
Kocham Go całym sercem. Nie potrafię sobie wybaczyć tych wszystkich głupot, które mu powiedziałam.
Dziękuję Ci za wszystkie wspaniałe chwile. Za każdy dzień spędzony razem. Za każdy uśmiech. Za każdy mecz.
Trenuj dalej i zdobywaj nagrody, bo jesteś najlepsza.
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Twoja na zawsze najukochańsza przyjaciółka Emilka <3
Popłakałam się, kiedy to przeczytałam. Chwyciłam telefon i wybrałam dobrze znany mi już numer.
-Halo?- odebrał. Jego głos był zaspany.
-Potrzebuję cię- wyznałam załamanym głosem. Usłyszałam tylko dźwięk zakończonego połączenia. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam po niej siadając na podłodze.
-Kama...- usłyszałam szept. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, przy których stał Filip. Widząc mnie podszedł bliżej i kucnął łapiąc mnie za kolana- Co się stało?
-Ona...- wyszeptałam i podałam mu kartkę. Po raz kolejny wstrząsnął mną płacz. Winiarski przeczytał list od Emilki, a następnie mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową jak mała dziewczynka i płakałam. Siedzieliśmy tak na podłodze w moim pokoju i jedynym źródłem światła była uliczna lampa. Filip co jakiś czas wycierał moje policzki. Ale nic nie mówił. Słowa były w tym momencie kompletnie zbędne. Nie mam pojęcia jak on się czuł, ale ja byłam załamana. Po nie wiem jak długim czasie zasnęłam z zaschniętymi łzami na policzkach, wtulona w Filipa.
Rano obudziłam się i pierwsze co poczułam, to okropny ból głowy. Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam, że leżę na swoim łóżku we wczorajszych ciuchach.Przez moją głowę przeleciały wspomnienia całego wczorajszego wieczoru i nocy. Poczułam łzy gromadzące się w kącikach oczu, więc zamrugałam kilkukrotnie i udało mi się je powstrzymać. Już miałam wstawać, kiedy zauważyłam małą karteczkę na stoliczku obok łóżka. Wzięłam ją do ręki, rozwinęłam i zaczęłam czytać:
Tak słodko spałaś, że nie miałem serca Cię budzić.
Pamiętaj, że w razie czego masz dzwonić! Bez względy na porę dnia czy nocy!
Daj znać, jak będziesz się wybierać do Emilki, pójdę z tobą.
Filip
Uśmiechnęłam się do kartki papieru i wstałam. Wyciągnęłam z szafy jakieś ubrania i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, rozczesałam włosy, po czym związałam je w koka. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam do kuchni. Przywitałam się z mamą, która wręczyła mi talerz kanapek i herbatę.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie ma za co. Wczoraj Filip dość późno wyszedł i wiedziałam, że nie wstaniesz zbyt wcześnie. My już zjedliśmy, a to zrobiłam dla ciebie- uśmiechnęła się.
-Emilka!- krzyknął Karol, gdy otworzył drzwi. Poszłam w stronę jej pokoju, a chłopaki sprawdzali inne pomieszczenia.
-Em, o mój boże- powiedziałam, gdy znalazłam ją w jej pokoju.-Karol, mam ją! Dzwoń po karetkę!- krzyknęłam.
-Co?!
-Szybko!- powiedziałam klęcząc przy dziewczynie. Leżała na łóżku obok którego leżały puste opakowania po środkach nasennych i butelki po alkoholu.
-O matko- wyszeptał Andrzej, kiedy wszedł do pomieszczenia i zobaczył tą scenę.
-Emi, dlaczego?- wyszeptałam. Dziewczyna żyła, bo wyczułam jej puls.- Andrzej, zbierz te opakowania i dasz je lekarzowi. Będą mięli ułatwioną sprawę- poleciłam środkowemu. Ten szybko wykonał moje polecenie, a kilkanaście sekund później pojawili się sanitariusze i lekarz.
-Kiedy mogła je zażyć?- zapytał.
-Rozmawiałam z nią niecałe dwie godziny temu- odpowiedziałam.
-Ja godzinę- rzucił Karol.
-To dobrze- stwierdził lekarz i zaczął wydawać swoim współpracownikom polecenia. Trzy minuty później wywozili Emilkę na noszach.
-Gdzie ją zabieracie?- zapytał Karol.
-Na Dębową- odpowiedział lekarz.
-Jadę tam- stwierdził Kłos.
-Zaczekaj!- powiedziałam i złapałam środkowego za ramię.- Jadę z tobą. A ty Andrzej jedź do Winiarskich i wszystko wytłumacz, dobrze? Proszę.
-Nie ma sprawy- odpowiedział. Wyszliśmy z bloku. Andrzej podbiegł do swojego samochodu i odjechał. Za nim pojechałam ja z Kłosem. W szpitalu byliśmy kilka minut później. Na miejscu okazało się, że Emilce robią płukanie żołądka, a następnie będą musieli przeczyścić jej cały organizm. Usiedliśmy na krzesełkach pod wskazaną salą i wtedy nie wytrzymałam. Rozpłakałam się. Siedzący obok mnie Karol również płakał. Ukrył twarz w swoich wielkich dłoniach. Nagle na korytarzu pojawili się Andrzej, Ola, która od razu podeszła do Karola i go przytuliła, Michał, tata i Filip. Ten ostatni usiadł obok mnie i zapytał:
-Co z nią?
-Ona...- zaczęłam szeptem, ale nic więcej nie potrafiłam powiedzieć. Rozpłakałam się jeszcze bardziej i przytuliłam do młodszego Winiarskiego. Ten mocno mnie objął i próbował uspokoić. Kiedy Karol częściowo się opanował, odezwał się:
-Chciała się zabić. Wzięła dwa opakowania leków nasennych i popiła je wódką. Teraz płuczą jej żołądek, a potem muszą przeczyścić cały organizm- zakończył całkowicie załamanym głosem. Ja siedziałam wtulona w Filipa i cała czas płakałam. Po raz kolejny tego wieczoru zapytałam chłopaka szeptem:
-Dlaczego?- nie odpowiedział. Pewnie dlatego, że nie miał pojęcia, co ma mi powiedzieć. Po kwadransie częściowo się uspokoiłam. Siedziałam z głową opartą na ramieniu Filipa i z zamkniętymi oczami. Nie rozumiałam postępowania Emilki. Przecież... Przez nadmiar kłębiących się w głowie myśli w moich oczach znów pojawiły się łzy.
-Nie płacz- wyszeptał mi do ucha Filip i starł łzy z moich policzków. Wzięłam głęboki oddech i starałam się opanować. Nagle z sali Emilki wyszedł lekarz. Wszyscy poderwaliśmy się ze swoich miejsc. Lekko zakręciło mi się w głowie, ale Filip w odpowiednim momencie złapał mnie w pasie.
-Co z nią?- zapytał Karol.
-A kim pan jest?
-Jej bratem.
-Dziewczyna miała dużo szczęścia. Pewnie gdyby trafiła do nas kilka minut później, mogłoby się to skończyć dużo gorzej. Obecnie jest jeszcze nieprzytomna, ale jej życiu nie zagraża już żadne niebezpieczeństwo- odetchnęłam z ulgą. Jak wszyscy.- Proszę teraz jechać do domu i odpocząć. Dziewczyna będzie potrzebować bardzo dużo wsparcia. I najlepiej by było, żeby poinformował pan jej rodziców- dodał i się z nami pożegnał.
-Lekarz ma rację. Jedźmy do domu. Teraz Emilka i tak śpi- powiedział Michał. Zgodnie pokiwaliśmy głowami i wyszliśmy ze szpitala. Razem z tatą, Filipem i Michałem pojechaliśmy na nasze osiedle. Tata zatrzymał się pod naszym domem i wysiadł z samochodu. Pożegnaliśmy się z Winiarskimi. Kiedy przytulałam Filipa, ten wyszeptał mi do ucha:
-Jeśli będziesz mnie potrzebować dzwoń. O każdej porze dnia i nocy.
-Dziękuję- odpowiedziałam i weszłam z tatą do domu. Opowiedzieliśmy wszystko mamie i Zagumnym, którzy dzisiaj u nas nocowali. Nagle zadzwonił dzwonek do drzwi.
-Kogo niesie o tej porze?- zapytał tata i poszedł otworzyć.- Karol? Coś się stało?
-Ja do Kamili. Mogę?
-Jasne, wchodź- powiedział tata i kilka sekund później pojawił się ze środkowym w salonie.
-Kama, możemy porozmawiać?- zapytał.
-Jasne- odpowiedziałam i wstałam. Poszliśmy na górę do mojego pokoju.- O co chodzi?
-Proszę- powiedział i wręczył mi kopertę z podpisem "Dla Kamili".
-Ale co to jest?
-List. Od Emilki. Napisała go zanim... No wiesz- urwał.
-Wiem. Dziękuję ci.
-Nie ma sprawy. Ja będę uciekał- powiedział Kłos.
-Karol...- zaczęłam. Środkowy odwrócił się od drzwi i spojrzał na mnie pytającym wzrokiem.- Nie martw się o Emilkę. Lekarze się nią zajmą.
-Nie wątpię- odpowiedział i wyszedł. Westchnęłam i usiadłam na łóżku. Spojrzałam na kopertę, którą trzymałam w rękach.
-Co chciał Karol?- zapytała mama, która nagle weszła do pokoju.
-Dał mi to- powiedziałam i pokazałam jej kopertę.
-Czy to?
-Tak. List od Emilki. Napisała go zapewne, zanim totalnie jej odjebało i wzięła te leki- wyszeptałam, a po moim policzku spłynęła łza.
-Córeczko...- zaczęła mama, ale nie powiedziała nic więcej, tylko usiadła obok mnie i mocno przytuliła.- Tak mi przykro.
-Dlaczego ona to zrobiła?
-Nie mam pojęcia. Ale może tutaj masz odpowiedź- zasugerowała.
-Może...
-Otwórz. Ja nie będę ci przeszkadzać.
-Dziękuję- powiedziałam.
-Nie masz za co- uśmiechnęła się, pocałowała mnie w czoło i wyszła. Westchnęłam i spojrzałam na kopertę. Kilka minut zbierałam się, aby ją otworzyć. W końcu delikatnie zaczęłam rozrywać papier. W środku znajdowała się kartka, na której moja przyjaciółka napisała:
Przepraszam...
Tak, kochana, wiem. To bez sensu. Ale uważam, że powinnam Cię przeprosić.
Za co? Ehh... Za wszystko. Ostatnio nie byłam najlepszą przyjaciółką. Pewnie już wiesz, że kolejny raz Cię okłamałam.
Nie pytaj mnie dlaczego, bo nie wiem. Chyba jestem naprawdę beznadziejna.
Mam wspaniałe życie, prawda?
Rodzinę, przyjaciół... Więc dlaczego to robię?
Bo w momencie, kiedy straciłam Kubę, moje życie straciło sens.
Kocham Go całym sercem. Nie potrafię sobie wybaczyć tych wszystkich głupot, które mu powiedziałam.
Dziękuję Ci za wszystkie wspaniałe chwile. Za każdy dzień spędzony razem. Za każdy uśmiech. Za każdy mecz.
Trenuj dalej i zdobywaj nagrody, bo jesteś najlepsza.
Mam nadzieję, że kiedyś mi wybaczysz.
Twoja na zawsze najukochańsza przyjaciółka Emilka <3
Popłakałam się, kiedy to przeczytałam. Chwyciłam telefon i wybrałam dobrze znany mi już numer.
-Halo?- odebrał. Jego głos był zaspany.
-Potrzebuję cię- wyznałam załamanym głosem. Usłyszałam tylko dźwięk zakończonego połączenia. Oparłam się plecami o ścianę i zjechałam po niej siadając na podłodze.
-Kama...- usłyszałam szept. Odwróciłam głowę w stronę drzwi, przy których stał Filip. Widząc mnie podszedł bliżej i kucnął łapiąc mnie za kolana- Co się stało?
-Ona...- wyszeptałam i podałam mu kartkę. Po raz kolejny wstrząsnął mną płacz. Winiarski przeczytał list od Emilki, a następnie mocno mnie przytulił. Wtuliłam się w jego klatkę piersiową jak mała dziewczynka i płakałam. Siedzieliśmy tak na podłodze w moim pokoju i jedynym źródłem światła była uliczna lampa. Filip co jakiś czas wycierał moje policzki. Ale nic nie mówił. Słowa były w tym momencie kompletnie zbędne. Nie mam pojęcia jak on się czuł, ale ja byłam załamana. Po nie wiem jak długim czasie zasnęłam z zaschniętymi łzami na policzkach, wtulona w Filipa.
Rano obudziłam się i pierwsze co poczułam, to okropny ból głowy. Otworzyłam delikatnie oczy i zobaczyłam, że leżę na swoim łóżku we wczorajszych ciuchach.Przez moją głowę przeleciały wspomnienia całego wczorajszego wieczoru i nocy. Poczułam łzy gromadzące się w kącikach oczu, więc zamrugałam kilkukrotnie i udało mi się je powstrzymać. Już miałam wstawać, kiedy zauważyłam małą karteczkę na stoliczku obok łóżka. Wzięłam ją do ręki, rozwinęłam i zaczęłam czytać:
Tak słodko spałaś, że nie miałem serca Cię budzić.
Pamiętaj, że w razie czego masz dzwonić! Bez względy na porę dnia czy nocy!
Daj znać, jak będziesz się wybierać do Emilki, pójdę z tobą.
Filip
Uśmiechnęłam się do kartki papieru i wstałam. Wyciągnęłam z szafy jakieś ubrania i pomaszerowałam do łazienki. Wzięłam prysznic, ubrałam się, rozczesałam włosy, po czym związałam je w koka. Wyszłam z pomieszczenia i zeszłam do kuchni. Przywitałam się z mamą, która wręczyła mi talerz kanapek i herbatę.
-Dziękuję- uśmiechnęłam się lekko.
-Nie ma za co. Wczoraj Filip dość późno wyszedł i wiedziałam, że nie wstaniesz zbyt wcześnie. My już zjedliśmy, a to zrobiłam dla ciebie- uśmiechnęła się.
**************************
Hejo! Kto myślał, że tak to się skończy? Przykro mi, nie zawsze jest kolorowo ;)
Jak Wam się podoba?
Znowu nie wiem, co napisać....
Jak Wam się podoba?
Znowu nie wiem, co napisać....
Pozdrawiam, Dream :* <3
P.S. Next już we wtorek :D
P.S. Next już we wtorek :D
Wiedziałam, że tak będzie z Emilką. A Filip taki kochany *-* naprawdę świetny rozdział
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny
pozdrawiam i weny życzę :*
Dziękuję bardzo :*
UsuńNo to teraz tylko czekać kiedy Kama i Filip zrozumieją, że się kochają.
OdpowiedzUsuńA jak tego nie zrobią??
UsuńMam nadzieję, że z Emilka wszystko będzie dobrze, przyjaciele i Karol jej pomogą :) Rozdział jak zwykle Genialny :). Uwielbiam twój styl pisania :)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo <3 Takie słowa wiele dla mnie znaczą <3
UsuńSądziłam, że tak to się skończy.
OdpowiedzUsuńOd Kamili i Filipa kipi słodkością. *_*
Czekam na kolejny, świetny rozdział.
Buziaczki. ;*
Dziękuję <3
UsuńA skoro kipi słodkością, to znaczy, że czas namieszać?? :D
O Matulu! Ja nie wiedziałam, że to tak się potoczy. Zaskoczyłaś max! Zadawałam sobie te samo pytanie co Kamila. Dlaczego ona to zrobiła? Kurde przecież ma jeszcze całe życie przed sobą! No normalnie... Całe szczęście, że Kamila zachowała zimną krew i instruowała chłopaków co i jak mają robić, bo jakby wtedy się popłakała w mieszkaniu, to nie wiem jakby to się skończyło. Jenyyy... Prawie i ja się popłakałam w tym szpitalu. No masakra...
OdpowiedzUsuńFilip jak zawsze kochany i niech mi Kamila powie, że to tylko przyjaźń to uduszę! (Co z tego, że u mnie Kubiak zachowuje się tak samo, a są przyjaciółmi z Justyną. Pomińmy to.) No, więc no. Uff... Wszystko z nią dobrze. Całe szczęście.
O nie list. "Napisała go zapewne, zanim totalnie jej odjebało i wzięła te leki" - trafne ujęcie tego co zrobiła!! Naprawdę! Odjebało jej, Kama ma rację!
Jenyyy... Jak czytałam ten list miałam łzy w oczach. Czemu no. Filip normalnie Cię kocham! Jesteś wspaniały, potrafisz zarwać nockę dla swojej (do czasu) przyjaciółki. Mam nadzieję, że będzie już dobrze.
Ej!!! Łola Boga!! Skończyłaś w normalny sposób! Bez takiego napięcia!! O kurde! Ale jak to piszą "Wyjątek potwierdza regułę"
Rozdział meega!! Podoba mi się!
Czekam na wtorek!
Pozdrawiam i buziole!!:*
Black.
Ps. Dzisiaj bój z Egiptem! Do boju Nasi!
PPs. Mam nadzieję, ze komentarz się doda xd
Dodał się! Więc pijemy! A co? Kto nam zabroni?!
UsuńTak, skończyłam normalnie, aż się sama sobie dziwię. Jednak umiem!
Bardzo się cieszę, że się podoba :D
Buziaki, Dream :* <3
P.S. Polska biało czerwoni! Egipt będzie rozbrojony!!! <3