Ruszyłem do sypialni. To, co tam zobaczyłem całkowicie mnie rozczuliło. Arek i Kamila spali. Blondyn był wtulony w dziewczynę, a ta obejmowała go ramionami. Zrobiłem im zdjęcie, wysłałem je do Pauliny i położyłem się spać.
*perspektywa Kamili*
Obudziłam się rano i od razu zorientowałam się, że nie jestem w swoim pokoju, tylko w sypialni rodziców. Tata i Arek jeszcze spali, więc postanowiłam przygotować śniadanie. Zeszłam na dół i ruszyłam do kuchni. Kwadrans później danie stało gotowe na stole. Do pomieszczenia akurat weszli tata razem z Arkiem. Zjedliśmy posiłek w wesołej atmosferze i stwierdziliśmy, że ani mi ani Arkowi jeszcze jeden dzień wolnego nie zaszkodzi. Tym bardziej, że dochodziła już dziesiąta.
-Tato, a ty nie masz dzisiaj treningu?- zapytałam sprzątając po śniadaniu.
-Nie. Falasca dał nam trzy dni wolnego, więc mogę spędzić z wami trochę czasu- odpowiedział z uśmiechem. Nagle zadzwonił mój telefon.
-Halo?- odebrałam nie patrząc na ekran.
-Cześć Kamila- usłyszałam głos trenera.
-Dzień dobry- odpowiedziałam.
-Dzwonię, żeby ci przekazać, że trening jest dziś odwołany, za to jutro musicie przyjść pół godziny wcześniej.
-Dobrze. Dziękuję za informację. A coś się stało?- zapytałam.
-Wszystkiego dowiesz się jutro. Do zobaczenia.
-Do widzenia- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie.
-Coś się stało?- zapytał tata.
-Trening mam dzisiaj odwołany, a jutro muszę stawić się pół godziny wcześniej- odpowiedziałam.
-A dlaczego?
-Nie mam pojęcia- powiedziałam i poszłam na górę, gdzie się ubrałam i zeszłam z powrotem na dół. Usiadłam na kanapie obok Arka i taty, którzy toczyli zawziętą bitwę w fifę. Po chwili znów rozdzwonił się mój telefon.
-Cześć mamo- odebrałam.
-Hej słoneczko. Masz tam gdzieś tatę pod ręką?
-Tak. Siedzą obok mnie razem z Arkiem i grają w fifę- odpowiedziałam.
-To dlatego nie mogę się do niego dodzwonić- stwierdziła.
-Pewnie tak. Poczekaj, dam mu telefon, żebyś mogła z nim porozmawiać- powiedziałam i wręczyłam tacie komórkę i przejęłam od niego pada, i kontynuowałam z Arkiem grę. Kiedy tata wrócił do salonu, powiedział nam, że mama już dostała wypis.
-Także ja jadę po mamę i Tymka, a wy zostaniecie w domu, dobrze?- zapytał.
-Jasne- odpowiedział Arek.
-Dokończymy szykowanie niespodzianki- uśmiechnęłam się.
-No dobra, to ja uciekam- powiedział tata i się z nami pożegnał.
-To co robimy?- zapytał rozentuzjazmowany Arek.
-Najpierw ułożymy babeczki na talerzach- odpowiedziałam. Młody pobiegł do kuchni, a ja zamknęłam drzwi wejściowe i do niego dołączyłam. Zanieśliśmy babeczki do salonu. Podoczepialiśmy balonów. Na trzech z nich napisaliśmy "Witajcie w domu", każde słowo na innym balonie.
-Kiedy oni przyjadą?- marudził Arek.
-Nie wiem, ale możemy ich wyglądać przez okno w kuchni- zaproponowałam. Nie musieliśmy jednak długo czekać, bo po kilku minutach samochód zatrzymał się na podjeździe. Rodzice wysiedli, a tata zabrał fotelik z tylnego siedzenia. Weszli do domu, a my uśmiechnięci czekaliśmy w korytarzu.
-Jejku- wyszeptała mama, kiedy zobaczyła, co przygotowaliśmy.- Jesteście kochani- dodała i nas przytuliła.
-Mamy jeszcze babeczki!- odezwał się Arek.- Kami je upiekła, a potem je dekorowaliśmy. Chodź, pokażę ci!- powiedział i pociągnął mamę za rękę do salonu. W tym czasie tata zdjął Tymkowi kurtkę i podniósł małego.
-Witaj w domu, syneczku- wyszeptał, a w jego oczach zobaczyłam łzy.
-Tato, nie płacz- powiedziałam gładząc go po ramieniu.
-Ja nie płaczę- odparł. Zaśmiałam się cicho i pogłaskałam Tymka po rączce.- Weź go i idź do salonu. Ja muszę przynieść z samochodu wszystkie torby- poprosił tata i podał mi małego. Uśmiechnęłam się szeroko i ruszyłam do salonu.
-Śliczne te babeczki. Dziękuję- powiedziała mama.
-Cieszę się, że ci się podobają- odpowiedziałam z uśmiechem. Cały dzień spędziliśmy w domu rozmawiając, śmiejąc się, oglądając telewizję i po prostu się nudząc.
Następnego dnia, niestety musiałam iść już do szkoły. Wyszłam rano z domu i przywitałam się z Filipem, który już czekał. Ruszyliśmy spokojnym krokiem do szkoły. Przed budynkiem było spore zamieszanie.
-Ty myślisz, że przepraszam bardzo, kim jesteś?!- zapytała jakaś dziewczyna. Dziwne, nie kojarzę jej.
-Kimś dużo lepszym od ciebie suko!- warknął jakiś chłopak. Razem z Filipem dołączyliśmy do tłumu gapiów. Obok nas stał Rafał.
-Cześć, co tu się dzieje?- zapytałam.
-Hej- odpowiedział.- Jakaś nowa dziewczyna przypadkiem wpadła na naszego wielkiego koszykarza i jest wojna.
-To znowu ten debil?- zapytał Filip. Faktycznie, koleś, który wykłócał się z dziewczyną jest w naszym wieku, tylko w klasie koszykarskiej.
-W ogóle, jak ty szmato wyglądasz?!- ryknął i zaczął się śmiać.- Jesteś gruba, brzydka, masz krzywy nos- zaczął wyliczać, a ja nie wytrzymałam.
-O proszę, idealny się znalazł. Top model 2015!- krzyknęłam, a chłopak zaskoczony odwrócił się w moją stronę. Wszyscy rozsunęli się tak, że bez problemu mogłam podejść do dwójki, która się kłóciła.
-Zamknij się!- warknął chłopak. Podeszłam do niego i zmierzyłam go wzrokiem.
-Nie mów mi co mam robić- odpowiedziałam.- I daj jej spokój.
-Bo będę miał z tobą do czynienia? Już się boję! Kochaniutka, co ty mi możesz zrobić?- zapytał z pogardą w głosie.
-Jeśli chcesz mieć w przyszłości dzieci, to lepiej nie dopytuj- odpyskowałam, a wszyscy zgromadzeni zawyli "uuuu...", a ktoś nawet zagwizdał.
-Zmiataj stąd, zanim będziesz mieć poważne problemy- powiedział podchodząc do mnie i patrząc mi prosto w oczy.
-Nie strasz mnie, bo na mnie to nie działa. Jesteś kolejnym dupkiem z przerośniętym ego. Dziwne, że się jeszcze w drzwiach mieścisz- odpowiedziałam, nie przerywając kontaktu wzrokowego. Chłopak wziął zamach, krzyknął:
-Ty zdziro!!!- i jego ręka ruszyła w stronę mojej twarzy. Byłam przygotowana na cios, ale milimetry ode mnie jego ręka się zatrzymała. Odwróciłam się zaskoczona i zobaczyłam Filipa. Ten spojrzał z wściekłością w oczach na chłopaka i powiedział:
-Nigdy więcej tego nie próbuj! I troszeczkę więcej szacunku. Nie boli!- po czym objął mnie ramieniem i dodał.- Chodź, nie warto- i ruszyliśmy do wejścia do szkoły. Zeszliśmy do szatni, która, jak zwykle, była prawie pusta. Odwiesiłam kurtkę, a Filip stał i mi się przyglądał.
-No co?- zapytałam w końcu.
-Naprawdę chciałaś, żeby cię uderzył? Dziewczyno, przecież by cię z butów wyrzuciło!- stwierdził.
-Nic się przecież nie stało- odparłam.
-Martwiłem się- wyznał Filip.
-Całkowicie niepotrzebnie- uśmiechnęłam się i go przytuliłam- Dziękuję- wyszeptałam mu do ucha.
-Przecież obiecałem, że nie pozwolę, żeby ci się coś stało- odpowiedział chłopak. Uśmiechnęłam się lekko, po czym ruszyliśmy na lekcje. Po angielskim z naszym wychowawcą, nauczyciel powiedział:
-Kamila, Filip, zostańcie na chwilę- poczekaliśmy więc aż reszta klasy opuści salę. Kiedy została już tylko nasza dwójka i nauczyciel, ten spytał- O co była kłótnia dzisiaj rano przed szkołą?
-Panie Mateuszu. To nie my ją zaczęliśmy. Kiedy przyszliśmy do szkoły, ten chłopak już wyzywał tą dziewczynę. A ja nie mogłam tego słuchać i patrzeć, jak wszyscy tylko się śmieją, więc zareagowałam- wyjaśniłam.
-No dobrze. Ale gdyby nie Filip, to tamten chłopak by cię uderzył- odpowiedział nauczyciel.
-No, ale przecież nic się nie stało- stwierdził Filip.- To nie jest pierwsza tego typu kłótnia, w której, niestety, braliśmy udział.
-Dlaczego między koszykarzami i siatkarzami jest ciągła wojna?- zapytał nasz wychowawca.
-Ja uważam, że to jest kwestia podejścia. Bo siatkówka pomimo tego, że uczy, aby się nie poddawać i walczyć do końca, to również uświadamia, że ważne są pokora wobec życia i szacunek dla rywali. A w koszykówce jest tylko ciągła walka, rywalizacja. Nie ma ukazywania innych wartości- powiedziałam.
-W sumie, to racja- odezwał się Filip.- Koszykówka jest sportem kontaktowym. Przepychanki nie są tam niczym dziwnym.
-A w siatkówce?- zapytał pan Mateusz.
-A w siatkówce dzieli nas siatka. Spojrzenia, jakieś krótkie odzywki się zdarzają. Jest dużo więcej walki psychologicznej. Jesteśmy przez to silniejsi psychicznie od koszykarzy, ponieważ u nich tego nie ma. A my, co prawda nieświadomie, ćwiczymy to na każdym treningu- zakończyłam.
-Dokładnie- potwierdził Filip.
-Jesteście genialni- stwierdził nauczyciel.
-Bardzo miło nam to słyszeć- powiedział Winiarski, za co oberwał w bok z łokcia.
-Przytoczę to wszystko na najbliższej radzie pedagogicznej i może wreszcie uda nam się zażegnać ten wieczny konflikt- dodał nauczyciel. Wtedy zadzwonił dzwonek i musieliśmy iść na następną lekcję.
Po szkole szybkim krokiem wróciłam do domu, zjadłam obiad, przebrałam się i ruszyłam na halę. Musiałam być pół godziny wcześniej, czyli na 15, a nie tak jak zawsze, na 15:30. Weszłam do szatni i była ona pusta. Sprawdziłam godzinę i wszystko się zgadzało. Poszłam więc na salę. Siedział tam trener i wyglądał, jakby na kogoś czekał.
-Dzień dobry, trenerze- przywitałam się.
-O, cześć Kamila. Dobrze, że jesteś- odpowiedział.
-Tylko ja. Nie ma jeszcze żadnej z dziewczyn- powiedziałam.
-Wiem, bo tylko ty miałaś przyjść wcześniej.
-Ale dlaczego?- zapytałam zaskoczona.
-Zaraz wszystko się wyjaśni, spokojnie.
*********************
Akuku! Jestem i zostawiam Was z 40 rozdziałem. 40!
Do następnego, Dream :* <3
P.S. Next we wtorek.
Pierwsza. Rozdział super. Ciekawe o co trenerowi chodzi. Do następnego. Pa :*
OdpowiedzUsuńCieszę się, że rozdział się spodobał :D
UsuńGenialny *.*
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńTo było coś ale Kamila naskoczyla na tego chłopaka że aż w pięty mu poszło. Już nie mogę doczekać się mojej "ulubionej" koszykarki bo jak ją czytam to mi się śmiać chcę. Także ten rozdział wyszedł ci bardzo fajnie i lubie czytać blogi pisane twoim stylem ;-)
OdpowiedzUsuńDziękuję bardzo :D Cieszę się, że rozdział się podoba <3
UsuńNo i mały Wlazły już w domu <3 A ten typ, to normalnie szkoda gadać, jak ja bym takiego złapała, to już nie powiem co bym zrobiła. Tak cudownie opisałaś siatkówkę *-*
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział *-*
Czekam na kolejny *-*
Pozdrawiam I weny życzę :*
P.S co ja robię, że nie mogę być pierwsza ;(
Dziękuję bardzo <3
UsuńNie mam pojęcia. Ale się wysypiasz przynajmniej, no :D
"-Naprawdę chciałaś, żeby cię uderzył? Dziewczyno, przecież by cię z butów wyrzuciło!- stwierdził." Wygrało! :'D
OdpowiedzUsuńKurde ja nie byłabym tak odważna..
"-Martwiłem się- wyznał Filip.
-Całkowicie niepotrzebnie- uśmiechnęłam się i go przytuliłam- Dziękuję- wyszeptałam mu do ucha.
-Przecież obiecałem, że nie pozwolę, żeby ci się coś stało- odpowiedział chłopak."
Filip taki słodki *.* i powiedz mi ktoś że on się w Kamili nie zakochał to go wyśmieje! Ooo Wlazły junior już w domu! :D
"-Witaj w domu, syneczku- wyszeptał, a w jego oczach zobaczyłam łzy.
-Tato, nie płacz- powiedziałam gładząc go po ramieniu.
-Ja nie płaczę- odparł."
Ehh czemu żaden facet nie chce się do tego nigdy przyznac..? :D
Oby ten facet za szybko nie wrócił...
Jestem ciekawa o czym chce Kamili powiedzieć trener. Znaczy ja się domyślam ale no jesten ciekawa^^
Dobra ja już koncze to coś wyżej.
A! Rozdział świetny jak zawsze! <3
Do następnego. Buźka ;*
Kocham! <3
Ale mi tych Twoich komentarzy brakowało <3
UsuńBardzo się cieszę, że rozdział się spodobał.
Buziak :* <3
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNapiszę krótko.
OdpowiedzUsuńCUDNE TO NAPISAŁAŚ. *_*
Ciekawa jestem, co trener chce powiedzieć Kamie.
Czekam na następny. Kiedy będzie? :)
Buziaczki. ;*
Bardzo dziękuję <3
UsuńNext, tak jak pisałam we wtorek :D
Buziak :* <3
No to czas poczekać na to co chce trener powiedzieć :) Chociaż może się domyślam, ale nie jestem pewna :)
OdpowiedzUsuńZobaczymy, czy masz rację :D
UsuńDlaczego ja mam jakieś dziwne myśli w głowie? 😣 to pewnie choroba.
OdpowiedzUsuń1. O co chodzi trenerowi?
2. Temu dupkowi powinna nakopać bo tacy nie powinni mieć potomstwa.
3. Filip ❤
4. Już widzę, jak nauczyciele się do tego zabierają 😑
5. Wspomniałam już o Filipie? 😇
6. Tymek taki słodki 🙄
Do następnego 😙
To po tych punktach mogę wnioskować, że rozdział na 6?? :D
UsuńBuźka :* <3