-Misiek- zaczęłam.
-Tak?
-Zawieziesz mnie potem do szpitala?
-Ciebie i Arka. Młody raczej nie będzie chciał iść do przedszkola- zaśmiał się cicho.
-I jeszcze jedno- powiedziałam.
-Mianowicie?
-Dziękuję- podeszłam do przyjmującego, po czym go przytuliłam.
-Nie ma sprawy- odpowiedział i odwzajemnił mój uścisk. Chwilę później poszłam do Dagmary do kuchni. Zjadłam jedną kanapkę i wypiłam trzy kubki herbaty. Koło siódmej w kuchni pojawił się Filip. W samych spodenkach.
-Cześć, Kama- powiedział i podszedł do lodówki.
-Hej- odpowiedziałam i lekko się uśmiechnęłam. Otworzył ją, zajrzał do środka, po czym zastygł w bezruchu i odwrócił się w moją stronę.
-Kama?! Co ty tu robisz?- zapytał. Mój uśmiech momentalnie zniknął, a zastąpiły go słone krople gromadzące się w moich oczach. Chłopak widząc to zamknął lodówkę i podszedł do mnie.- Ej, mała, co się stało?- zadał kolejne pytanie, a ja nie wytrzymałam i zaczęłam płakać. Filip mnie przytulił i rzucił pytające spojrzenie Miśkowi, który akurat wszedł do kuchni. Ten mu wszystko wyjaśnił. Kiedy Michał opowiadał o tym kolesiu, czułam, jak mięśnie Filipa się napinają. Wszystkie.
-Więc nie dziw się jej- zakończył Michał i wyszedł.
-Zabije gnoja- warknął.
-Nawet go nie znamy- wyszeptałam.
-Boisz się?
-Jak cholera- odpowiedziałam.
-A teraz?- zapytał mocniej mnie obejmując.
-Teraz trochę mniej- powiedziałam z uśmiechem. Po chwili chłopak wstał i zaczął robić sobie śniadanie. W kuchni kolejno zaczęli pojawiać się Olek, Arek i Daga z Antkiem,a po chwili również Misiek. Wyjaśniliśmy wszystko pobieżnie chłopakom.
-Michał, mogę jechać z wami do tego szpitala?- zapytał Filip.
-Dobra. Ale masz to wszystko potem nadrobić. Oboje macie- powiedział wskazując na nas palcem.
-Nic nie będziemy musieli nadrabiać. W sumie, to cały tydzień moglibyśmy się obijać, bo są jakieś turnieje dla gimnazjum i część z liceum jest zaangażowana, a reszta się obija- wyjaśnił Filip. Michał tylko pokiwał głową, po czym ustalił z nami, że najpierw odwiezie Olka do szkoły, a potem wróci po nas i pojedziemy do szpitala. Zaczynałam się martwić, bo tata miał się odezwać. A tu nic. Ja wiem, że to czasem może długo trwać, ale. No. Właśnie. Kiedy Misiek pojechał zapytałam Filipa:
-Pójdziesz ze mną po jakieś ubrania dla Arka? Sama jakoś nie bardzo mam ochotę.
-Jasne, nie ma sprawy. Chodźmy.
-Dzięki- uśmiechnęłam się i ruszyłam razem z chłopakiem do mojego domu. Szybko wyszukałam jakieś rzeczy i już po chwili wręczałam je Arkowi. Ten poszedł się ubrać. Po chwili przyjechał Misiek, więc razem z Filipem i Arkiem załadowaliśmy się do samochodu. Kilka minut później byliśmy już pod budynkiem. Michał zadzwonił do taty, żeby dowiedzieć się, gdzie są. Kiedy ten mu odpowiedział, szybko się rozłączył i wysiadł z samochodu. Zrobiliśmy to samo i już po chwili staliśmy pod drzwiami jednej z sal. Tata z niej wyszedł, szeroko się do nas uśmiechnął i powiedział:
-Mam drugiego syna!
-Gratulacje- odpowiedział Michał.
-Mama chce się z wami zobaczyć- poinformował mnie i Arka tata. Otworzył drzwi do sali i nas wpuścił, a sam został na korytarzu. Usłyszałam jeszcze jak pytał Michała:
-To o czym ważnym chcesz ze mną porozmawiać?
-Cześć mamo- powiedział Arek.
-Cześć słoneczko- uśmiechnęła się i przytuliła chłopca.
-Hej- odezwałam się.
-Cześć, chodź tu do mnie- powiedziała i mnie również przytuliła.- Poznajcie waszego brata. Zdecydowaliśmy z tatą, że będzie miał na imię Tymek.
-Tymoteusz- wyszeptałam.- Cześć maleństwo. Witaj na tym wielkim świecie- powiedziałam głaszcząc go po drobniutkiej rączce.
-Witaj braciszku- powiedział Arek i pocałował Tymka w główkę.
-Jeśli chcesz, to weź go na ręce- odezwała się mama patrząc na mnie.
-Ale mamo. On jest taki malutki. Nie chcę zrobić mu krzywdy- odpowiedziałam.
-Nie bój się, nie zrobisz. Masz to we krwi, jak każda przyszła matka- powiedziała. Odetchnęłam i wzięłam chłopczyka na ręce. Był naprawdę drobniutki.- Dostał dziesięć punktów. 58 centymetrów i 3600 gram.
-Co jest maleństwo? W nocy postanowiłeś mamę obudzić?- zapytałam chłopca. Ten tylko uśmiechnął się przez sen. Nagle do sali wszedł tata. Nie miał wesołej miny.
-Kamila, chodź na chwilę. Mam do ciebie pytanie- powiedział patrząc mi prosto w oczy. Podałam Tymka mamie i wyszłam razem z tatą z sali.
-O co chodzi?- zapytałam.
-Wiesz przecież. Jak się czujesz? Nic ci nie jest?
-Nie tato.
-Ale na pewno?
-Tak.
-Musimy to zgłosić na policję- powiedział.
-Ja nawet nie wiem, jak koleś się nazywa. Widziałam go na oczy pierwszy raz w życiu. Niby co im powiem?- zapytałam.
-Spokojnie- starał się złagodzić atmosferę Michał.
-Boisz się?- zapytał tata.
-Niestety- odparłam, a tata mocno mnie przytulił.
-Dobrze, że zadzwoniłaś po Michała- stwierdził odsuwając się ode mnie.
-No na coś się wreszcie przydał- odparłam poważnie, po czym całą czwórką się zaśmialiśmy.
-Mariusz, my musimy zbierać się na trening- powiedział Michał.
-Wiem, wiem. Poradzicie sobie?- zapytał.
-Jasne- odpowiedział Filip.
-Jak by co, to jesteśmy pod telefonem- dodałam.
-Dobra. To jeszcze wyjaśnij mamie wszystko- poprosił tata i razem z Miśkiem wyszli ze szpitala.
-Kam- zaczął Filip.
-Tak?
-A jeśli ten facet, co się dzisiaj dobijał, to był ten sam co wtedy przy sklepie?- zapytał, a mi szczęka zjechała do kostek.- Nie patrz tak na mnie. Musimy rozważyć każdą ewentualność.
-A jak to naprawdę był on?- spytałam i zaczęłam mrugać, żeby nie wypuścić łez z oczu.
-Tylko nie płacz. Błagam- powiedział Filip i mnie przytulił. Udało mi się opanować, więc odsunęłam się od chłopaka i odetchnęłam.
-Dziękuję. Chodź, poznasz Tymka- uśmiechnęłam się.
-Nie. Posiedzę tu- stwierdził i chciał usiąść na krzesełku.
-Nie denerwuj mnie- powiedziałam, po czym złapałam go za nadgarstek i pociągnęłam w stronę drzwi.
-Masz strasznie dużo siły. I do tego jesteś okropnie uparta.
-Resztę zażaleń wyślij pocztą- mruknęłam i weszłam do sali.
-O, cześć Filip. Miło cię widzieć.
-Hej- uśmiechnął się chłopak i razem ze mną podszedł do łóżeczka, w którym leżał Tymuś.- Cześć, chłopie.
-Śliczny jest, nie?- zapytałam Filipa.
-Uroczy- odpowiedział wpatrując się w malucha. Uśmiechnęłam się obserwując profil chłopaka i kącik ust, który z każdą chwilą podjeżdżał wyżej. Szybko jednak odwróciłam głowę, karcąc się przy tym w myślach. Spojrzałam na mamę, która wlepiała we mnie wzrok, jakby chciała powiedzieć "A nie mówiłam?!". Pokręciłam tylko głową i przeniosłam spojrzenie na Tymka.
-Możesz wziąć go na ręce- przerwała ciszę mama.
-Nie, nie- przestraszył się chłopak.- On jest za malutki. Zrobię mu krzywdę. Nie ma mowy.
-Kamila, podaj Filipowi Tymka- poprosiła mama. Wzięłam małego na ręce i podeszłam do Filipa. Ten jednak cofnął się o krok.
-Nie bój się- uśmiechnęłam się pokrzepiająco.
-Ale on jest taki malutki.
-Jak to niemowlak- stwierdziłam.
-No dobra. Ale tylko na chwilę- zaznaczył. Podałam mu chłopca, a ten podniósł na mnie swoje niebieskie oczyska i zapytał- Dobrze go trzymam?
-Tak. Tylko popraw tu rękę- poleciłam i pomogłam mu ułożyć rękę w odpowiedni sposób. Ślicznie wyglądał, znaczy wyglądali. WYGLĄDALI. Po chwili Filip podszedł do mnie i podał mi malucha do rąk.
-Daj mi moje maleństwo- poprosiła mama. Podałam jej więc chłopca i zapytałam:
-Potrzebujesz czegoś? Coś ci przynieść? Albo kupić?
-Coś do picia. Najlepiej sok pomarańczowy. Jakieś owoce. I ręcznik. To chyba tyle. Chociaż nie. Jeszcze kosmetyczkę. Przypilnuj, żeby był w środku grzebień. I szampon. I to będzie wszystko.
-Nie ma problemu- uśmiechnęłam się.
-A tak właściwie, to gdzie tata?
-Właśnie, zapomniałam ci powiedzieć. Pojechał z Michałem na trening- odpowiedziałam.- Dobra, to ja lecę po te wszystkie rzeczy. Mogę zostawić ci Arka?
-Jasne, leć- uśmiechnęła się.
-Idę z tobą- stwierdził Filip. Ruszyliśmy więc do wyjścia ze szpitala. -Najpierw do domu czy do sklepu?- zapytał, kiedy byliśmy już przed budynkiem.
-Może najpierw do sklepu. I potem zakupy i rzeczy z domu spakujemy do jednej torby- zaproponowałam.
-W takim razie ustalone
-No to idziemy- ruszyliśmy więc do sklepu. Zrobiliśmy szybkie zakupy i wyszliśmy przed sklep. Nerwowo rozejrzałam się po parkingu.
-Ej, Kam co jest?- zapytał Filip.
**************
Tak, to znowu ja!
Przedstawiam Wam 38 rozdział i nie rozpisuję się, bo nie mam nastroju.
Next w piątek.
Pozdrawiam, Dream <3
Co ja mogę napisać?
OdpowiedzUsuńBardzo się mi podoba. <3
Coś czuję, że Kama zobaczyła tego gościa. Ale to tylko moje domysły. :D
Czekamna następny.
Buziaczki. ;*
Bardzo się cieszę, że rozdział się podoba :D
UsuńBuziak :* <3
Chciałabym zobaczyć minę Filipa gdy zobaczył Kamę rano u siebie w domu. Mam nadzieję, że ta sprawa z tym facetem jakoś się wyjaśni.
OdpowiedzUsuńJego mina musiała być zabójcza xD
UsuńGenialny ! 💓
OdpowiedzUsuńDziękuję <3
UsuńNo kurde, to ja miałam być pierwsza! Ale trudno, przeżyję to :)
OdpowiedzUsuńNo, ale mam jedno "ale". Dlaczego Kama nie słucha:Igły, Gumy, mamy i wgl? Przecież to już każdy wie, że Filip jej się podoba. Wydaje mi się, że ona zobaczyła tego gościa. Ale ja się nie martwię Filip jest z nią <3
Pozdrawiam I weny życzę <3
Filip super hero!
UsuńDziękuję bardzo <3
I jestem! Mam przeczucie, że to ten typ. I aż skóra cierpnie na samą myśl, czego on chce :/
OdpowiedzUsuńA wszyscy jej mówili, że ona i Filip coś do siebie... no i mają coś do siebie. Czekam na fajerwerki! :D
I jak już mówiłam zapraszam do mnie. Rozdział prawie gotowy :P
Pozdrawiam :* :*
Na fajerwerki jeszcze troszeczkę poczekasz, bo dopiero tworzą się w mojej głowie (niestety nic nie mogę zdradzić) ;)
UsuńZajrzę na 200%, bo Lenkę uwielbiam <3
<3
Ja wróce jak ochłonę....
OdpowiedzUsuń