Staliśmy tak na środku sklepu, objęci patrząc sobie prosto w oczy, aż nagle...... Ktoś na nas wpadł.
-Przepraszam bardzo, dzieciaki- powiedział jakiś starszy pan.
-Nic się nie stało- odpowiedziałam i speszona spuściłam głowę. Filip również wyglądał na skonsternowanego całą sytuacją.
-Chodź, idziemy, bo Michał się nie doczeka- odezwał się po chwili młodszy Winiarski tym samym przerywając niezręczną ciszę między nami.
-Jasne, jasne- powiedziałam i ruszyłam za chłopakiem. Wzięliśmy jeszcze kilka rzeczy i ruszyliśmy do kasy. Wyszliśmy ze sklepu, a Filip trzymał listę i coś sprawdzał.
-Mamy chleb?- zapytał nagle i zajrzał do torby, którą trzymał w drugiej ręce.
-Nie- odpowiedziałam, przypominając sobie, że go nie kupowaliśmy.
-To poczekaj, przytrzymaj- powiedział i wręczył mi torbę.- Za trzy minuty będę!- rzucił jeszcze i zniknął za drzwiami. Usiadłam więc na murku i czekałam na niego.
-Znowu się spotykamy- usłyszałam szyderczy głos tuż przy moim uchu. Wzdrygnęłam się przestraszona, a po moich plecach przebiegł okropny dreszcz.- Nie bój się mnie. Nie zrobię ci krzywdy- wyszeptał i przejechał dłonią po moim ramieniu. Strach po raz kolejny mną zawładnął. Nie mogłam się ruszyć z miejsca. Poczułam łzy gromadzące się w kącikach moich oczu.
-EJ!!!- usłyszałam nagle krzyk. Od razu poznałam ten głos.- Mówiłem ci, że masz się do niej nie zbliżać- warknął wściekle Filip i pchnął chłopaka.
-Spokojnie kolego, spokojnie- powiedział tamten. A po moich policzkach popłynęły dwie słone krople.
-Nie uspokajaj mnie, tylko wynoś się stąd w trybie natychmiastowym- powiedział zdecydowanym, twardym głosem i kolejny raz popchnął chłopaka. Tamten wyraźnie przestraszony uciekł. Filip ukucnął przy mnie i zapytał- Nic ci ten dupek nie zrobił?- jego głos był miękki i troskliwy. Zupełnie inny niż jeszcze kilka sekund temu.
-Na szczęście nie. Dziękuję. Znowu- powiedziałam. Winiarski uśmiechnął się i starł łzy z moich policzków.
-Nie płacz. Już dość ostatnio wycierpiałaś. Wracamy- zarządził i wstał, po czym podał mi rękę. Podniosłam się z pomocą chłopaka i wiedziona impulsem mocno się w niego wtuliłam doskonale wiedząc, że mogę mu ufać.
-Dziękuję- wyszeptałam. Filip nic nie odpowiedział, tylko mocniej mnie przytulił i pocałował we włosy. Byłam lekko roztrzęsiona po tej sytuacji, ale po krótkiej chwili odsunęłam się od chłopaka.
-Możemy wracać?- zapytał.
-Tak, chodźmy- uśmiechnęłam się i ramię w ramię ruszyliśmy do mojego domu.
Najchętniej zaraz po powrocie zaszyłabym się w swoim pokoju, ponieważ wcześniejsza sytuacja sprawiła, że staciłam cały dobry nastrój. Weszliśmy z Filipem do domu i zanim zdążyliśmy zamknąć drzwi, usłyszeliśmy krzyk:
-No nareszcie! Wy do Krakowa po te zakupy szliście?- zapytał starszy Winiarski wyłaniając się z kuchni.
-Dla ciebie wszystko, co najlepsze- odpowiedziałam z szerokim, lekko wymuszonym uśmiechem.
-Uwaga, bo się wzruszę- odpowiedział i zabrał od swojego brata siatkę z zakupami.
-Pomóc wam?- zapytałam opierając się o framugę drzwi kuchennych widząc, że dowodzenie przejął dzisiaj duet Winiarski&Wlazły.
-Nie!- krzyknęli jednocześnie.
-Okey, okey- powiedziałam i podnosząc ręce w obronnym geście, wycofałam się z pomieszczenia. Nagle wpadłam na ścianę. Znaczy, tak mi się wydawało. Ale ściana złapała mnie w pasie i wyszeptała mi do ucha:
-Uważaj.
-Dzięki- odpowiedziałam i stanęłam na ziemi o własnych siłach.
-Filip, chyba potrzebujemy twojej pomocy!- usłyszeliśmy z kuchni krzyk Michała. Młodszy Winiarski posłał mi szeroki uśmiech i poszedł do swojego brata. Natomiast ja poszłam do salonu. Usiadłam na kanapie razem z mamą i Dagmarą, która trzymała Antka na rękach.
-Mogę?- zapytałam.
-Jasne- odpowiedziała z uśmiechem i podała mi chłopca. Gdy wzięłam malucha na ręce, ten mocno się we mnie wtulił i patrzył na mnie tymi Michałowymi oczyskami. Normalnie skóra zdjęta z ojca. Ciekawe czy charakter też ma po Miśku. Siedziałam tak z Antosiem na kolanach przez kilkanaście minut, aż ten zasnął.
-Zaniesiesz go na górę?- zapytała Dagmara.
-Jasne, nie ma problemu- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Połóż go u nas w sypialni- powiedziała mama. Pokiwałam głową i zaniosłam chłopca na górę. Położyłam wokół niego poduszki, tak jak ostatnio zrobiła to Daga i usiadłam na brzegu łóżka. Pogłaskałam chłopca po policzku, a ten uśmiechnął się przez sen. Posiedziałam z nim kilka minut, po czym zeszłam na dół.
-Pomożesz nam?- zapytał Michał wychylając się z kuchni.
-Dobrze- powiedziałam i weszłam do wspomnianego pomieszczenia.- Co się dzieje?- spytałam.
-Mamy mały problem...- zaczął niepewnie Michał.
-Jaki?
-Umiesz zrobić sos czosnkowy?- spytał tata.
-Oczywiście- odpowiedziałam.
-A zrobisz?
-Nie ma problemu- powiedziałam i zaczęłam wyciągać potrzebne składniki. Rozłożyłam się na blacie i zajęłam się przygotowaniem sosu. Kiedy skończyłam, obok mnie pojawił się Filip. Zanurzył palucha w sosie, po czym spróbował go i stwierdził:
-Bardzo dobry.
-Świetnie. Ale mogłeś wziąć łyżeczkę, a nie maczać mi tu te brudne paluchy.
-Cicho- machnął na mnie ręką.
-Babo- mruknął gdzieś obok Michał.
-Winiarski- syknęłam, ale cała sytuacja mnie bawiła.
-Który?- zapytali jednocześnie bracia Winiarscy. Uśmiechnęłam się szyderczo i rzuciłam:
-Ten przystojniejszy- po czym wyszłam z kuchni. Usiadłam obok mamy i Dagmary, które rozmawiały na tarasie.
-Wydaje mi się, że ten jest lepszy- powiedziała Daga.
-Moim zdaniem ten- dodała mama.
-A ty co myślisz?- zapytała mnie Winiarska i pokazała mi katalog jakiegoś sklepu kosmetycznego otwarty na stronie z balsamami do ust.
-Mi odpowiadałby ten- powiedziałam i wskazałam na arbuzowy.
-O mnie mówiła!- usłyszałyśmy krzyk Michała.
-Chciałbyś! O mnie!- odpowiedział mu krzykiem Filip.
-O mnie!
-O mnie!
-Wiesz o co chodzi?- zapytała Dagmara, a ja zaczęłam się śmiać.
-Kamila, co ty tam zrobiłaś?- spytała mama unosząc lewą brew do góry.
-No wiecie....- powiedziałam między kolejnymi salwami śmiechu. W końcu udało mi się opowiedzieć im całą historię. Śmiały się razem ze mną.
-To chyba najbardziej drażliwy temat- stwierdziła po chwili Dagmara.
-Zauważyłam- odpowiedziałam. Posiedziałyśmy tak jeszcze jakieś pół godziny. Z kuchni nadal słychać było kłótnię braci Winiarskich, ale nie miałyśmy zamiaru w to wnikać. Nagle usłyszałyśmy płacz Antka- Ja pójdę- powiedziałam i poszłam do sypialni rodziców, gdzie leżał najmłodszy z Winiarskich. Usiadłam obok niego na łóżku i wzięłam go na ręce. Po kilku minutach znowu zasnął. Położyłam go na łóżku rodziców i cały czas siedziałam obok niego, mając drzwi za plecami.
-Chodź coś zjeść- usłyszałam szept przy uchu. Podskoczyłam zaskoczona, a po moich plecach przebiegł dreszcz.- Spokojnie, to tylko ja- dodał Filip i objął mnie ramieniem.
-Nie strasz mnie tak- powiedziałam cicho, żeby nie obudzić Antka.
-Przepraszam- odpowiedział. Wiedziona nieznanym impulsem przytuliłam się do chłopaka.- Wszystko dobrze?- zapytał szeptem Filip.
-Boję się. Przecież ten koleś...- zaczęłam i urwałam czując gromadzące się w oczach łzy.
-Ciii... Spokojnie. Nic ci nie zrobi, obiecuję- wyszeptał chłopak i mnie przytulił. Po krótkiej chwili odsunęłam się od niego i zeszliśmy na dół, aby zjeść kolację. Przy stole było bardzo wesoło. Pojawili się nawet Arek i Olek, których wcześniej nie widziałam. Dołączyliśmy więc do nich i zaczęliśmy jeść. Później posprzątaliśmy wszystko i Oliwier oraz Arek poszli pobawić się na górę. Mama, tata, Michał i Dagmara rozsiadli się w salonie, a ja i Filip zajęliśmy huśtawkę w ogrodzie. Siedzieliśmy prawie cały czas w ciszy. Ale nie takiej niezręcznej. W tej naszej ciszy, która nam nie przeszkadzała.
-Kama...- zaczął chłopak, ale urwał swoją wypowiedź.
-Tak?- zapytałam ciekawa, co chce powiedzieć.
-Naprawdę boisz się tego kolesia?
-Naprawdę- odpowiedziałam szczerze patrząc w jeden punkt przed nami.- Nie wiem, co takiemu może strzelić do głowy. A tacy idioci miewają różne pomysły- zakończyłam.
-Racja- powiedział i po raz kolejny zapadła cisza. Byłam już trochę zmęczona tym całym dniem, więc oparłam głowę na ramieniu Filipa i zamknęłam oczy. Siedzieliśmy tak kilkanaście minut, gdy nagle usłyszeliśmy krzyk Dagi:
-Filip chodź, zbieramy się!
-Już idę!- odpowiedział i wstał. Zrobiłam to samo i ramię w ramię z chłopakiem ruszyliśmy do domu. Tam pożegnaliśmy się z Winiarskimi i każdy rozszedł się w swoją stronę. Mama poszła przygotować Arkowi kąpiel, tata skierował się do kuchni, żeby wyciągnąć naczynia ze zmywarki, a ja weszłam na górę do swojego pokoju. Usiadłam na łóżku i wzięłam telefon do ręki. Miałam dwie wiadomości. Pierwszą od trenera z informacją od, że treningi w weekend są odwołane, bo ma jakiś wyjazd rodzinny czy coś, a drugi od Emilki z informacją, że dojechali szczęśliwie na miejsce. Uśmiechnęłam się do ekranu, a mój uśmiech stał się jeszcze szerszy, kiedy otrzymałam kolejną wiadomość...
***********************
Jestem! Udało mi się wyrobić na czas! Nawet mogę stwierdzić, że to jeden z lepszych rozdziałów. No może trochę przesłodzony, ale na pewno niedługo znowu namieszam, nie musicie się martwić.
Do następnego.
Buziaki, Dream :* <3
P.S. Next w niedzielę :D
Żeby tylko Filip nie próbował załatwić sprawy tego kolesia na własną rękę, bo mogą być problemy :) Rozdział jak zawsze genialny ! :)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo :D
UsuńNo supcio.
OdpowiedzUsuńWenyyy.
Czekam na kolejny.
Buziaki. ;*
Dziękuję !
UsuńBuźka :* <3
Super rozdział <3
OdpowiedzUsuńCieszę się, że się spodobało :D
UsuńCzyżby ta wiadomość była od Filipa. Mam nadzieję, że nuć głupiego nie zrobi.
OdpowiedzUsuńPrzekonamy się :D
Usuń