środa, 6 lipca 2016

Rozdział 20

Rozejrzałam się i zauważyłam, że przygląda nam się mnóstwo osób. Wszyscy słuchali tego, co mówiłam. Postanowiłam więc działać- Czy aż taką przyjemność sprawiają wam ciągłe kłótnie? Nikt nawet nie wie dlaczego ciągle rośnie liczba konfliktów. Wybrałam tą szkołę, bo słyszałam o niej same dobre rzeczy. A tu okazuje się, że fakt, nauczyciele są naprawdę świetni. Ale atmosfera?! Jakim cudem grupa około dwustu osób nie potrafi żyć w zgodzie?! Spędzając ze sobą ponad połowę swojego życia nie potraficie się szanować? Nie mówię o dozgonnej miłości czy wielkiej przyjaźni, ale zwykły szacunek i tolerancja!- zakończyłam po czym wzięłam od Filipa moją torbę i całą czwórką skierowaliśmy swoje kroki do wejścia do szkoły.
-Nie znam tej dziewczyny, ale ma ona rację!- usłyszałam krzyk jakiegoś chłopaka. Lekko uśmiechnęłam się pod nosem i razem z przyjaciółmi przekroczyłam próg szkoły. Na dobre rozpoczęcie roku szkolnego miałam polski. Nigdy nie miałam problemów z naszym ojczystym językiem, więc te lekcje nie są dla mnie nudne. Spędziłam w szkole sześć godzin, podczas których nie wydarzyło się nic ciekawego. No, może po za tym, że jakoś tak mało kłótni było, a dużo spokoju. Kiedy wróciłam do domu było po czternastej.
-Hej- powiedziałam do Pauliny, która siedziała w kuchni i czytała jakieś babskie pisemko.
-Cześć- odpowiedziała z uśmiechem.- I jak pierwszy dzień?
-Bez większych ekscesów- odpowiedziałam i poszłam na górę zanieść torbę. Przy okazji przebrałam się w wygodniejsze ubrania i związałam włosy.
-Zaraz będzie obiad- powiedziała Paula, gdy weszłam z powrotem do kuchni.
-Super, a co dziś jemy?
-Gołąbki.
-Uwielbiam cię!- pisnęłam szczęśliwa.
-Oj, bez przesady.
-Ja? Ja nie przesadzam- powiedziałam pewnie.- A gdzie tata i Arek?
-Arek w przedszkolu, a tata na treningu. I w sumie zaraz obaj wrócą, bo miał go odebrać- odpowiedziała brunetka.
-No to dobrze. Coś ci pomóc?
-Możesz nakryć do stołu- powiedziała. Kilka minut później na stole stał już gotowy obiad, a do domu weszli akurat tata i Arek. Zjedliśmy razem obiad, a potem zaczęłam zbierać się na trening. Zabrałam przygotowaną wcześniej torbę i ze słuchawkami w uszach ruszyłam na halę. Trening miał się odbyć o 15:30, a ja na miejscu byłam kwadrans wcześniej. Weszłam do szatni i przywitałam się z częścią dziewczyn, które już były. Kiedy zebrałyśmy się i już wszystkie byłyśmy gotowe, poszłyśmy na salę. Tam czekał już na nas trener. Powiedział na początek kilka słów po czym zaczęliśmy trening. Półtorej godziny później już go kończyłyśmy.
-Marta, kiedy blokujesz, musisz w ciemno obstawiać, jak ułożyć ręce. Jesteś środkową, więc najlepiej rozłóż je szeroko, a w odpowiednim momencie skieruj je w dobrą stronę- zakończył.- To chyba tyle. Do jutra.
-Trenerze, czy ja mogłabym coś powiedzieć?- zapytałam.
-Proszę bardzo- powiedział. Wystąpiłam więc z szeregu i stanęłam bokiem do dziewczyn oraz bokiem do trenera, ponieważ chciałam zobaczyć ich reakcję.
-Wszyscy wiedzą, jaką otrzymałam propozycję. Chciałabym powiedzieć, że podjęłam już decyzję- urwałam, a wszyscy z trenerem na czele wlepili we mnie zaciekawione spojrzenia.- Zostaję w Bełchatowie- zakończyłam z uśmiechem, a dziewczyny z piskiem radości rzuciły mi się na szyję. Trener również uściskał mnie ze szczęścia.
-W takim układzie chyba nikt nie będzie uważał tego za złą decyzję- powiedział trener i sięgnął po coś do torby.- Kamila, jesteś w tym sezonie kapitanem- po usłyszeniu tych słów łzy szczęścia zebrały się w moich oczach. Opaska, którą dostałam do rąk była spełnieniem marzeń.
-Dziękuję- wyszeptałam.
-Podziękować możesz jedynie sobie. Za dziesięć lat ciężkiej pracy- powiedział trener i dodał- Dobra dziewczyny, zbierać się do domów!
-Do widzenia!- krzyknęłyśmy jednocześnie i wyszłyśmy z sali. Ja z opaską na ręku. Kiedy weszłyśmy do szatni Marta krzyknęła:
-Na cześć naszej najwspanialszej kapitan, która nie potrafi nas opuścić! Hip hip!
-Hura!- odkrzyknęła jej reszta.
-Kocham was, dziewczynki- powiedziałam szczęśliwa i je przytuliłam. Potem bez większych szaleństw przebrałyśmy się i całą grupą ruszyłyśmy do wyjścia. Pożegnałyśmy się przy wejściu do hali i rozeszłyśmy, każda w swoją stronę. W domu byłam kwadrans później. Zostawiłam torbę w korytarzu i ruszyłam do salonu. Tam przed telewizorem siedzieli tata i Paulina, a przez okno zobaczyłam, że Arek bawi się w ogrodzie.
-Jestem kapitanem!- krzyknęłam szczęśliwa.
-Gratulacje- powiedział tata, po czym wstał, podszedł do mnie i mocno przytulił.
-Gratuluję, słoneczko- wyszeptała mi na ucho Paulina, która uściskała mnie, kiedy tata się odsunął.
-Dziękuję- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Powiedziałaś o swojej decyzji?- zapytał tata.
-Tak. I wtedy trener dał mi opaskę- powiedziałam i poszłam do korytarza po wspomniany przedmiot. Pokazałam im go. Oboje go obejrzeli, po czym oddali,a Paula powiedziała:
-Schowaj i nie zgub, bo będziesz żałować.
-Oj, na pewno- zaśmiałam się po czym zabrałam torbę z korytarza i poszłam na górę. Przepakowałam książki do szkoły na następny dzień i zeszłam z powrotem na dół. Usiadłam na kanapie obok taty i Pauliny i zaczęłam oglądać z nimi jakiś kabaret. Po około godzinie poszłyśmy z Pauliną przygotować kolację. Później całą czwórką ją zjedliśmy. Zaczęłam sprzątać, a tata zabrał Arka na górę, żeby przygotować mu kąpiel.
-I co ja mam robić?- zapytała Paulina.
-Możesz leżeć i pachnieć- zaśmiałam się.
-Bardzo zabawne- prychnęła.
-Oj, daj spokój. Urodzi się maleństwo, to raczej nie będziesz narzekała na brak zajęć- stwierdziłam.
-Oj, na pewno nie- odpowiedziała. Kiedy skończyłam układanie naczyń w zmywarce poszłam na górę. Usiadłam na łóżku w pokoju i uświadomiłam sobie, że od pogrzebu nie byłam na grobie u babci. Dochodziła godzina 19:30, więc nie było aż tak późno. Zeszłam więc na dół, aby spytać taty i Pauliny, czy nie mają nic przeciwko.
-Tato, mogę iść na cmentarz?- zapytałam.
-Jesteś pewna, że chcesz iść tam sama?- spytał patrząc mi prosto w oczy.
-Tak- odpowiedziałam pewnie.
-W takim razie możesz, tylko nie wracaj za późno- odpowiedział. Uśmiechnęłam się do niego, zabrałam torebkę i wyszłam. Kiedy byłam w połowie drogi uświadomiłam sobie, że jednak nie chcę iść tam sama. Wyciągnęłam telefon i już miałam dzwonić do Emilki, kiedy przypomniało mi się, że mówiła, że po południu mięli przyjechać jej rodzice. Postanowiłam zadzwonić do Filipa.
-Halo?- odebrał.
-Cześć Filip, tu Kamila. Mam prośbę.
-Coś się stało?- zapytał.
-No tak jakby- odpowiedziałam.
-No mów dziewczyno- ponaglił mnie.
-Chcę iść na cmentarz do babci. Powiedziałam tacie, że dam sobie radę sama. Ale jednak nie dam. Mógłbyś...
-Gdzie jesteś?- zapytał przerywając mi.
-Przy wejściu do parku od strony naszego osiedla- odpowiedziałam.
-Czekaj tam na mnie- powiedział i się rozłączył. Usiadłam więc na ławce i czekałam. Po chwili zjawił się Winiarski.
-Dziękuję- powiedziałam i się do niego uśmiechnęłam.
-Nie ma sprawy- odpowiedział i odwzajemnił uśmiech.- Idziemy?
-Tak, tak- powiedziałam i wstałam z ławki. Ruszyliśmy spokojnym krokiem w stronę cmentarza.
-Jak tam trening?- zapytał Filip przerywając ciszę.
-Powiedziałam dziewczynom i trenerowi o swojej decyzji. Bardzo się ucieszyli. No i dostałam opaskę kapitana- powiedziałam.
-No to moje gratulacje- uśmiechnął się chłopak.
-A dziękuję bardzo- odpowiedziałam i głośno westchnęłam. Właśnie doszliśmy do bramy cmentarza.
-Gotowa?
-Nie. Ale jeśli teraz tego nie zrobię, to nie odważę się już nigdy- powiedziałam i weszłam na teren cmentarza. Zaczęliśmy kierować się w kierunku grobu babci. Kiedy do niego doszliśmy, ukucnęłam i delikatnie się uśmiechnęłam. Przez moją głowę przeleciały wspomnienia z tych szesnastu lat, a w oczach zebrały się łzy.
-Ej, mała, nie płacz- powiedział Filip i ukucnął obok mnie, po czym mocno przytulił. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i starałam się uspokoić.
-Dziękuję- wyszeptałam po chwili.
-Nie ma o czym mówić. Wracamy?
-Tak- powiedziałam, ale się nie ruszyłam.
-Kama, co jest?- zapytał Winiarski.
-Możesz mnie przytulić?- spytałam. Nie usłyszałam odpowiedzi, tylko po raz kolejny tego wieczoru poczułam silne ramiona chłopaka, które mnie otuliły. Uśmiechnęłam się lekko i delikatnie zaciągnęłam się jego perfumami. Zapach jest świetny. Ej, stop! Wróć! Nic takiego nie pomyślałam! Nie było tematu!
-Chodź, wracajmy. Robi się późno- powiedział Winiarski i cały czas obejmując mnie ramieniem ruszył ścieżką prowadzącą do wyjścia. W drodze powrotnej oboje milczeliśmy.
-Dziękuję ci jeszcze raz. Sama nie dałabym rady- stwierdziłam, kiedy byliśmy już pod moim domem.
-Nie ma o czym mówić. Zawsze możesz na mnie liczyć- powiedział.
-Cześć- uśmiechnęłam się i przytuliłam chłopaka na pożegnanie.
-Pa- odpowiedział i odwzajemnił mój uścisk. Weszłam do domu i swoje kroki skierowałam do kuchni. Tam oparta o blat stała Paulina. Miała na twarzy cwany uśmieszek. Nie mając pojęcia o co jej chodzi wlałam sobie soku do szklanki.
-I jak?- zapytała w końcu.
-Co jak?
-Dotarłaś na cmentarz?- zadała kolejne pytanie.
-Tak, ale w połowie drogi musiałam zadzwonić po Filipa- odpowiedziałam.
-Właśnie zauważyłam- stwierdziła.
-O co ci chodzi?
-Podoba ci się młody Winiarski- powiedziała pewnie patrząc mi prosto w oczy.
-Zwariowałaś? My się tylko przyjaźnimy!- powiedziałam zaskoczona jej stwierdzeniem.
-No, no. Od przyjaźni się zaczyna- zaśmiała się.
-Niekoniecznie rozumiem, co chcesz przez to powiedzieć.
-Prędzej czy później będziecie razem.
-Powinnaś zacząć pisać książki, bo wymyślasz całkiem ciekawe historyjki- zaśmiałam się.
-Ja nie żartuję- stwierdziła oburzona.
-Ja też nie- zaśmiałam się i poszłam na górę wziąć prysznic. Kiedy stałam już pod strumieniem gorącej wody, pomyślałam o tym, co powiedziała mi Paulina i lekko się uśmiechnęłam. Jednak sekundę później potrząsnęłam głową i powiedziałam- Chyba cię poturbowało dziewczyno. To tylko przyjaciel- kiedy już byłam czysta i pachnąca, poszłam do pokoju i znalazłam jakąś książkę do czytania. Usiadłam na łóżku, nastawiłam sobie budzik i położyłam się, chcąc trochę poczytać. Jednak po pół godzinie byłam już tak zmęczona, że odłożyłam książkę i poszłam spać.

*perspektywa Pauliny*
Kiedy poszłam do kuchni, aby napić się soku, zobaczyłam przez okno Kamilę i Filipa. Wtedy uświadomiłam sobie, że przez ten cały czas niesamowicie się oni do siebie zbliżyli. I skończy się to związkiem. Stawiam na to całe pieniądze świata. Po krótkiej i dość wesołej wymianie zdań z Kamą, ta poszła na górę, a do kuchni wszedł Mariusz.
-Kochanie, o czym rozmawiałyście?- zapytał.
-O niczym szczególnym- odpowiedziałam i mocno się do niego przytuliłam. W końcu my też zaczynaliśmy od przyjaźni......


**************************
Heyka! Pojawiam się z 20! Nadal nie mogę uwierzyć, że to już 20 rozdział! Ale ten czas szybko leci. Muszę się przyznać, że na początku nie miałam pomysłu, jak skończę tego bloga. Ale teraz już wiem! Mam plan jak zakończy się ta historia. Zła wiadomość jest taka, że do końca jeszcze daleko i będziecie musiały się jeszcze trochę pomęczyć z moimi wypocinami.
To chyba tyle...
Pozdrawiam, Dream :* <3

P.S. Jeżeli wszystko pójdzie zgodnie z planem, to w wakacje rozdziały będą pojawiały się co 2-3 dni.

14 komentarzy:

  1. Generalne
    Ciesze sie że jeszcze duzo rozdziałów do końca :-)
    To nie sa zadne wypociny :-S
    Czekam na kolejny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miło przeczytać, że podoba się komuś moja praca. Do następnego. :)

      Usuń
  2. Świetny!
    Jakie pomęczyć?!? Toż to sama przyjemność! Rozumiem że dla Kamili ta cała sytuacja z babcią jest trudna.. Kama i Filip? :D Pisałam już o tym pod poprzednim rodz więc tu już pisać nie będę ;) Ciesze się że Kamila jest kapitanem! Do następnego. Buźka!;* <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo :* Na Ciebie zawszę mogę liczyć <3 Do następnego, buziak :*

      Usuń
  3. Uhu może być ciekawie :) Widać, że ich do siebie ciągnie. Zastanawiam się jakby na zareagował Mariusz oraz Michał.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Miejmy nadzieję, że to zaakceptują. W końcu po latach przyjaźni zostaną rodziną!

      Usuń
  4. Super. Kibicuje Kamie i Filipowi z całego serca. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Podoba mi się.
    Paula ma rację.
    Co 2-3 dni rozdziały? Lubię to.
    Wenyy.
    Czekam na następny.
    Buziaki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję bardzo. Do następnego, buźka :*

      Usuń
  6. Nareszcie coś dzieje się z kamilą i filipem. Nie męczy nas twoje opowiadanie bo to czysta poezja i oby trwała jak najdłużej;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jejku *.* Dziękuję bardzo <3 Takie słowa wiele dla mnie znaczą <3

      Usuń