wtorek, 12 lipca 2016

Rozdział 23

Przed samymi drzwiami odwróciłam się jeszcze i zobaczyłam... Kubę. Biegł w stronę szkoły.
-Cześć- powiedział, kiedy zatrzymał się obok nas.
-Hej- odpowiedział Filip.
-Cześć, co tak późno?- zapytałam.
-Zaspałem. A gdzie Emilka?
-Nie ma jej- odpowiedziałam.
-Chodźcie, szybko. Zaraz przyjdzie nauczyciel- powiedział Filip i wszedł do szkoły. Zrobiliśmy to samo i już po chwili siedzieliśmy w ławkach. Na szczęście nauczyciela jeszcze nie było. Po pierwszej lekcji Emili nadal nie było. Wysłałam do niej dwa SMS'y, a Kuba chyba dziesięć, ale dalej nic. Kiedy spróbowałam zadzwonić, nie odebrała.
-Filip, masz numer do Karola?- zapytałam Winiarskiego.
-Tak- odpowiedział i podał mi numer środkowego. Nie czekając zadzwoniłam do Kłosa.
-Halo?- odebrał.
-Cześć Karol, tu Kamila- przywitałam się.
-Córka Mariusza?- zapytał.
-Tak. Słuchaj co jest z Emilką? Nie ma jej w szkole, telefonów nie odbiera- zaczęłam.
-Jak nie ma jej w szkole? Przecież rano wychodziła- powiedział.
-No nie ma jej.
-Coś musiało się stać- stwierdził.- Muszę jej poszukać. Rodzice mnie zabiją. Jak cokolwiek będziesz wiedziała daj mi znać, dobrze?
-Oczywiście. Ciebie też się to tyczy- powiedziałam.
-W takim razie jesteśmy w kontakcie, cześć.
-Karol, czekaj. Co zamierzasz zrobić?- zapytałam.
-Pójdę po Wronę i pojedziemy się rozejrzeć. A potem, jak jej nie znajdziemy, to pójdę na policję- odpowiedział.
-Dobrze. W takim razie nie zajmuję ci więcej czasu. Pa.
-Hej- odpowiedział i się rozłączył.
-I co?- zapytał Kuba.
-Karol mówi, że Emila rano wyszła normalnie z domu. Więc coś musiało się stać po drodze- odpowiedziałam. Kuba ukrył twarz w dłoniach i nic już nie mówił.
-To co robimy?- spytał Filip.
-Nie wiem. Karol miał wziąć Andrzeja i mięli się rozejrzeć. A jak jej nie znajdą, to pójdą na policję- powiedziałam.
-Ja nie mogę tak siedzieć- odezwał się nagle Kuba.- A jak jej się coś stało? My będziemy siedzieć w szkole, a Emi może potrzebować naszej pomocy- stwierdził. Wtedy coś mi się przypomniało. Rafał. Może on coś wie.
-Zaczekajcie tu- powiedziałam i wstałam z ławki, na której siedzieliśmy.
-Ale czekaj, gdzie ty idziesz?- zapytał Winiarski.
-Najprawdopodobniej po informacje- odpowiedziałam i odeszłam. Chwilę wcześniej widziałam, jak Rafał szedł z kolegami usiąść na ławce z drugiej strony szkoły. Po przejściu kilkunastu kroków zauważyłam go.
-Cześć- powiedział, kiedy mnie zobaczył.
-Hej- odpowiedziałam. W tym momencie uświadomiłam sobie, że wpadłam na bardzo głupi pomysł. Bo niby co może wiedzieć jakiś tam koleś.
-Co cię do mnie sprowadza?- zapytał.
-Ostatnio powiedziałeś, że jak będę potrzebowała pomocy, to mam się do ciebe zgłosić- zaczęłam.
-Adam, Patryk, chyba Wojtek was szuka- powiedział Rafał i spojrzał wymownie na swoich kumpli. Ci w mig złapali o co chodzi, a ten uśmiechnął się lekko i dodał- Siadaj i mów o co chodzi- zrobiłam, o co prosił i zaczęłam:
-Moja przyjaciółka, Emilka, poznałeś ją.
-No tak, wiem która- przytaknął mi.
-No więc tak. Emili nie ma w szkole. Nie było by to nic dziwnego, gdyby nie to, że dzwoniłam do jej brata i on powiedział, że wyszła rano z domu. Nie odbiera telefonów, nie odpisuje na Sms'y. Martwimy się i niekoniecznie wiemy, co mamy robić- wyjaśniłam chłopakowi, a ten zmarszczył czoło.
-Ale ja ją rano widziałem- powiedział pewnie chłopak.
-Serio?
-No tak. Mieszkam kilka bloków dalej niż ona, bo widziałem ostatnio, jak wchodziła do środka, kiedy wracałem z zakupów. Ale mniejsza o to. W każdym bądź razie widziałem ją rano. Szła przede mną do szkoły. Potem usiadła na jednej z ławek, ale nagle zadzwonił jej telefon i wyszła po za teren szkoły- powiedział. Schowałam twarz w dłonie przerażona.
-Coś musiało się stać- wyszeptałam.- Dobra, dziękuję ci bardzo- powiedziałam już na głos i wstałam.
-Poczekaj. Masz tu mój numer telefonu- powiedział i podał mi jakąś kartkę.- Puścisz mi potem strzałkę, a ja spróbuję się czegoś dowiedzieć- dodał.
-No dobra. Mam jeszcze jedno pytanie- zaczęłam.
-Tak?
-Dlaczego właściwie mi pomagasz i wcześniej zaoferowałeś pomoc? Przecież nawet mnie nie znasz.
-Znam. Znaczy, można tak powiedzieć. Marta, środkowa drużyny, w której grasz, a w sumie to twojej drużyny, bo słyszałem, że jesteś kapitanem. Wracając Marta to moja młodsza siostra. A dlaczego ci pomagam? W sumie to nie wiem, ale wzbudziłaś moje zaufanie- odpowiedział.
-Dzięki za pomoc. I jak się czegoś dowiedz, to błagam daj znać jak najszybciej.
-Jasne. Jak dłużej posiedzisz w tej szkole, to zaobserwujesz pewne zjawisko. Otóż, kiedy ludzie chcą się czegoś dowiedzieć, to przychodzą do mnie- zaśmiał się.
-Masz takie znajomości?- zapytałam.
-No tak wyszło.
-Dobra, nie zajmuję ci więcej czasu- powiedziałam.
-Będziesz jeszcze w szkole?
-Wątpię. Teraz raczej wezmę Filipa i Kubę i pójdziemy jej poszukać.
-Dobra, jesteśmy w kontakcie- powiedział.
-Jesteśmy. Jeszcze raz dzięki. Cześć- odpowiedziałam i poszłam usiąść z powrotem z chłopakami.
-Dowiedziałaś się czegoś?- zapytał Kuba.
-Tak. Rafał, ten którego poznaliśmy na stołówce, powiedział, że Emi przyszła rano do szkoły, bo ją widział, ale po chwili zadzwonił jej telefon i wyszła. I Rafał ma dać mi znać, jak się czegoś dowie- opowiedziałam chłopakom.
-Dzwoń do Kłosa- polecił Filip.
-Racja- przytaknęłam i wyciągnęłam telefon.
-Wiesz coś?- zapytał Karol. Ton jego głosu wskazywał na to, że jest przerażony.
-Tak. Emi przyszła rano do szkoły, ale po chwili zadzwonił jej telefon i gdzieś poszła- opowiedziałam po raz kolejny tą samą historię.
-Cholera jasna!- warknął środkowy.
-Kłos uspokój się! Nie możesz być zdenerwowany- powiedziałam twardym tonem.- Ja z chłopakami idziemy teraz do parku. Potem obejdziemy wszystkie ulubione miejsca, gdzie najczęściej chodzi się na wagary. Jesteśmy w kontakcie.
-Ale przecież wy macie szkołę!
-Gdzieś mam teraz szkołę. Emila może nas potrzebować. Dzwoń, jak się czegoś dowiesz.
-Dobra. I weźcie próbujcie się do niej dodzwonić- poprosił.
-Dobra, cześć- powiedziałam i zakończyłam połączenie.- Idziemy- rzuciłam w stronę chłopaków i wstałam z ławki.
-Gdzie?- zapytał zdezorientowany Kuba.
-No do parku- warknęłam wściekła. Chłopak tylko pokiwał głową i dołączył do mnie i Filipa, który wstał zaraz po mnie. Kiedy szliśmy wpisałam do telefonu numer Rafała i puściłam strzałkę. Trzy sekundy później dostałam Sms'a:
Kama?
Odpisałam szybko:
We własnej osobie.
Całą drogę Kuba próbował dodzwonić się do Emili. Nic. Kiedy byliśmy już blisko parku zadzwonił mój telefon.
-Halo?- odebrałam nie patrząc na wyświetlacz.
-Kamila- usłyszałam głos taty.- Właśnie dzwonił twój wychowawca i powiedział, że trwa druga lekcja, a ciebie nie ma w szkole.
-Już ci to tłumaczę- powiedziałam i opowiedziałam mu całą historię.- A jeśli nie wierzysz, to zadzwoń do Karola, który przerażony szuka swojej siostry po mieście.
-Nie muszę. Wierzę ci. Ale w takim układzie, to gdzie wy teraz jesteście?
-W parku. Szukamy jej- odpowiedziałam.
-Zaraz pójdę po Michała i też pomożemy jej szukać- powiedział.
-Dziękuję.- odpowiedziałam i zobaczyłam, że Filip jak nienormalny pokazuje na siebie ręką- A i przy okazji usprawiedliwisz Filipa u Miśka?
-Jasne nie ma problemu.
-Dzięki. My idziemy dalej jej szukać. Pa- powiedziałam i zakończyłam połączenie. Kiedy przeczesaliśmy połowę parku zadzwonił mój telefon.- Halo?- odebrałam.
-Tu Karol. Mariusz właśnie do mnie dzwonił i powiedział, że pomogą nam szukać. A ja nie mam dobrych wieści. Przeczesaliśmy z Andrzejem już część miasta i nic.
-Cholera- warknęłam.
-Kamila- upomnieli mnie jednocześnie Filip, Kuba i Karol w słuchawce.
-No dobra, dobra- westchnęłam.- Wiesz, nie chcę tego mówić, ale chyba trzeba obdzwonić wszystkie szpitale- powiedziałam.
-Daga i Paulina już się tym zajmują, dzwonią, gdzie tylko się da- odpowiedział.
-Karol... A jak jej się coś stało?
-Nawet tak nie myśl! Jesteśmy w kontakcie- powiedział i się rozłączył.
-Kama, znajdziemy ją- odezwał się po chwili Filip i objął mnie ramieniem. Westchnęłam głęboko i zamrugałam kilka razy, żeby powstrzymać łzy.
-Wiem. Idziemy panowie- powiedziałam z determinacją. Kiedy obeszliśmy cały park i mięliśmy zamiar iść sprawdzić na 'garażach' kolejny raz odezwał się mój telefon.- Tak?- odebrałam.
-Kama, tu Rafał- usłyszałam po drugiej stronie.
-Masz coś?- zapytałam, a moje myśli krzyczały: "Tak, nic jej nie jest".
-Tak. Nie ma jej na dwieście procent ani na garażach ani na starym moście kolejowym, bo mój kumpel to sprawdził.
-Dzięki. Czyli co?
-On poszedł teraz do galerii, a wy możecie iść na bunkry- zaproponował.
-Dobry pomysł. A tak właściwie, to skąd twój kumpel wie, jak wygląda Emila?
-Znalazłem ją na Facebooku i wysłałem mu zdjęcie.
-No, w sumie to logiczne- powiedziałam.- Jesteśmy w kontakcie, cześć.
-Pa- odpowiedział zanim się rozłączyłam. Schowałam telefon do kieszeni i powiedziałam:
-Panowie idziemy na bunkry. Garaże i stary most kolejowy sprawdził już kumpel Rafała.
-No dobra- westchnął Kuba. Filip nic nie powiedział, tylko ruszył z nami w odpowiednią stronę. Kiedy byliśmy na miejscu Filip złapał się za głowę.
-Przecież my jej tu w życiu nie znajdziemy. Nie ma szans. To jest ogromny teren- powiedział.
-Dlatego się rozdzielimy. Kubuś, idziesz w prawo, Filip w lewo, a ja sprawdzę środkową część- zarządziłam. Gdy już obeszliśmy całe bunkry i nie znaleźliśmy ani śladu Emilki, samotna łza spłynęła po moim policzku.
-Kamila, ale nie płacz- powiedział Filip i mnie przytulił. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i zamknęłam oczy.
-Coś musiało się stać- wyszeptałam. Nagle zadzwonił mój telefon.- To Karol- powiedziałam i odebrałam.- Tak?
-Mamy ją!- usłyszałam słowa Kłosa.
-Dzięki bogu- westchnęłam i przełączyłam na głośnomówiący.- Chłopaki teraz też cię słyszą, mów gdzie jesteście.
-W szpitalu. Na Dębowej- odpowiedział.
-Już idziemy- powiedziałam i ruszyłam razem z chłopakami w odpowiednią stronę.- Ale co się stało.
-Samochód ją potrącił. Ale powiedziała, że wszystko powie tylko tobie. Więc błagam cię, streszczajcie się- poprosił.
-No dobrze. Ale nic jej nie jest?
-Nic poważnego. Kilka siniaków, otarć i naciągnięty mięsień w ręce. Za tydzień będzie mogła grać- odpowiedział.
-No to kamień z serca. My za góra dziesięć minut będziemy już u was- poinformowałam.
-Dobrze.
-A kto ją znalazł?
-Paulina. Do tego szpitala dzwoniły z Dagą na końcu i okazało się, że rano przywieźli tu dziewczynę z wypadku.
-Okej. Dobra, pogadamy jak przyjdę, cześć- powiedziałam i zakończyłam połączenie.
-Jak dobrze, że się znalazła- westchnął Kuba.
-Jak byśmy jej teraz nie znaleźli, to nie wiem, gdzie można by jej szukać- stwierdził Filip. Ja w międzyczasie wybrałam inny numer.
-Halo?- odebrał Rafał.
-Hej. Tu Kamila. Dzwonię, żeby powiedzieć, że Emila się znalazła- powiedziałam.
-No to świetnie. Wszystko z nią okej?
-Samochód ją potrącił i jest trochę poobijana- odpowiedziałam.
-No to dobrze.
-Dziękuję ci za pomoc- powiedziałam.
-Nie ma sprawy. Polecam się na przyszłość.
-Oby nie było takiej potrzeby- zaśmiałam się.
-Już nie zajmuję ci czasu, cześć.
-Pa- powiedziałam i się rozłączyłam. Dziesięć minut później byliśmy już w szpitalu. Przy wejściu czekał na nas Andrzej.
-Cześć- powiedziałam jednocześnie z Filipem.
-Hej, dobrze że już jesteście- odpowiedział.
-A, bo wy się nie znacie. Andrzej, to Kuba nasz przyjaciel, Kuba to Andrzej, którego w sumie nawet nie trzeba ci przedstawiać- dokonałam prezentacji. panowie podali sobie dłonie, a ja zapytałam- Zaprowadzisz nas do niej?
-Tak, chodźcie- powiedział i ruszył jednym z korytarzy. Poszliśmy za nim i już po chwili zobaczyliśmy siedzących na korytarzu tatę i Michała. Przywitaliśmy się z nimi, gdy nagle z jednej z sal wyszedł Karol.
-Już jesteście? Szybko- stwierdził.
-No, staraliśmy się- odpowiedziałam.
-Wejdź do niej, bardzo chce z tobą porozmawiać- powiedział Kłos.
-Najpierw wejdziemy wszyscy- powiedziałam i razem z Kubą i Filipem weszliśmy do sali, z której chwilę wcześniej wyszedł Karol.
-Cześć- przywitaliśmy się jednocześnie.
-Hej- odpowiedziała uśmiechnięta, lekko poharatana Emi.
-Dziewczyno, wiesz jakiego nam stracha napędziłaś- wyrwał się pierwszy Kuba i podszedł do niej, aby ją przytulić, to samo zrobiliśmy po chwili ja i Filip.
-No mów- poprosiłam.
-Chłopaki, zostawicie nas same? Chcę najpierw porozmawiać z Kamą.
-Jasne- odpowiedzieli i wyszli z sali.
-Dlaczego tylko ze mną?
-Bo to dotyczy ciebie- odpowiedziała, a ja czułam, że to kolejna nieprzyjemna rozmowa.
-Słucham.....

*************
Jest wtorek jestem i ja! Pojawiam się z kolejnym rozdziałem, UWAGA, najdłuższym chyba na tym blogu. Rozmowa z Emilką znowu namiesza... Czyli tak, jak ja lubię najbardziej! Swoją drogą ciekawe dlaczego robię tu takie zamieszanie. Dobra, mało istotne. Zostawiam Wam ocenę tego powyżej, mam nadzieję, że nie będzie surowa ;)
Do następnego, Dream <3 :*
P.S. Next w czwartek ewentualnie piątek, bo nie wiem, jak się z tym wyrobię... <3

12 komentarzy:

  1. Coś czuję, że to pewnie "mama" Kamy potrąciła Emilę.
    Ale to tylko moje przypuszczenia.
    Czekam na następny.
    Buziaki. ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm... Całkiem nieźle kombinujesz, do następnego, Bużka :*

      Usuń
  2. Świetny ! Mam nadzieję, że ta rozmowa aż tak bardzo nie namiesza :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Coś mi się wydaje że matka Kamili tak łatwo nie opuści i będzie coś kombinować, a Emilia jest w to zamieszana.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam nadzieję, że nie jest w to mieszana Emilka.

    OdpowiedzUsuń
  5. No to się namieszało, proszę nie kończ tak tych rozdziałów 😂😟

    OdpowiedzUsuń
  6. Czemu musisz tak konczyc??
    Pisz szybko next!!
    Pozdrawiam!
    Black.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czemu tak kończę? Nie mam pojęcia.
      Next już praktycznie gotowy. :)

      Usuń