czwartek, 14 lipca 2016

Rozdział 24

-Dlaczego chcesz porozmawiać tylko ze mną?
-Bo to dotyczy ciebie- odpowiedziała, a ja czułam, że to kolejna nieprzyjemna rozmowa.
-Słucham.....

-Ja niekoniecznie wiem, co mam o tym wszystkim myśleć. Ale może jak powiem to tobie, to pomożesz mi to zrozumieć- zaczęła.- Przyszłam normalnie do szkoły i usiadłam na ławce, żeby na was poczekać. Nagle zadzwonił mój telefon. Odebrałam, a tam jakaś kobieta mówi mi, że jeżeli zależy mi na przyjaźni z tobą, to mam dziesięć minut, żeby pojawić się na podziemnym parkingu w galerii. Rozłączyłam się więc i pobiegłam na wskazane miejsce. Tam czekała kobieta, która podała się za twoją matkę. Tłumaczyłam jej, że to nie możliwe, bo twoja matka nie żyje, a ona powiedziała, że to wszystko, to była jedna wielka ściema. Dała mi tą płytę- powiedziała Emi i wyjęła przedmiot z szafki stojącej obok łóżka, po czym mi go wręczyła.- Miałam ci ją przekazać i powiedzieć, żebyś obejrzała to razem z Pauliną i Mariuszem- zakończyła. Nie mogłam wydusić z siebie słowa.
-Ta kobieta to naprawdę moja matka- poinformowałam przyjaciółkę.
-Ale jak to?
-To za chwilę. Lepiej mi wyjaśnij, dlaczego tu leżysz- poprosiłam, a w międzyczasie schowałam płytę do torby.
-Jak wybiegałam z terenu galerii, to wpadłam pod samochód. Jak widać nic poważnego mi się nie stało. A telefon mi się rozładował. Oczywiście z moim szczęściem nie znam na pamięć żadnego z waszych numerów, więc rozumiesz- wyjaśniła.
-Rozumiem. Teraz chyba moja kolej- stwierdziłam i opowiedziałam jej całą historię.
-Co za suka!- warknęła moja przyjaciółka, kiedy skończyłam.
-Emila- skarciłam ją.
-No co?
-Ty wiesz co- odpowiedziałam.
-Która matka robi coś takiego swojemu dziecku?- zapytała.
-Wyrodna- mruknęłam.
-Kami, ja nie wiem, co mam ci powiedzieć- stwierdziła.
-Nie musisz mówić nic. Dobra, ja muszę się zbierać. Przepraszam cię bardzo, ale sama rozumiesz- powiedziałam, bo czułam, że nie dam rady dłużej udawać.
-Tak, tak- odpowiedziała. Pożegnałyśmy się, po czym ja wyszłam z sali.
-I co?- doskoczył do mnie Kłos. Nie odpowiedziałam, tylko go minęłam. Nie zwracając uwagi na zaciekawione spojrzenia wszystkich siedzących na korytarzu, ruszyłam do wyjścia. Przy Emili mogę udawać, że jest okej. Ale już dłużej nie dam rady.
-Kama, czekaj- usłyszałam za sobą głos Filipa. Nie zatrzymałam się. Chłopak mnie dogonił i złapał za ramię, przez co musiałam się zatrzymać.
-Co?- zapytałam łamiącym się głosem.
-Nie płacz- odpowiedział i mnie przytulił. Bez słowa wtuliłam się w chłopaka. Łzy cały czas płynęły po moich policzkach. Nawet nie próbowałam ich powstrzymać, bo i tak nie dałabym rady. Po chwili uspokoiłam się i zobaczyłam, że akurat przyszli tata i Michał.
-Co powiedziała ci Emilka?- zapytał tata spokojnym głosem.
-Dominika do niej dzwoniła- odpowiedziałam, a tata zacisnął zęby.- Dała jej to- dodałam i podałam tacie płytę.
-Co to?- zadał kolejne pytanie.
-Mamy to w trójkę obejrzeć- powiedziałam i zacisnęłam zęby, żeby po raz kolejny się nie rozpłakać.
-Chodź, jedziemy do domu- stwierdził tata widząc moją reakcję i objął mnie ramieniem.- Dzięki za pomoc chłopaki- rzucił do Winiarskich, po czym wyszliśmy ze szpitala. Wsiedliśmy do samochodu i po kwadransie byliśmy już w domu. Po drodze opowiedziałam mu to, co powiedziała mi Emilka. Tata wszedł do kuchni, gdzie siedziała mama, a ja po chwili zrobiłam to samo.
-Co to jest?- zapytała mama. Tak, ja też nie mogę się jeszcze do tego przyzwyczaić.
-Płyta, którą Dominika dała dzisiaj Emilce- odpowiedział tata.
-Co?
-Posłuchaj- zaczął tata i opowiedział jej całą historię.
-No ona jest jakaś nienormalna!
-Nam nie musisz tego mówić- stwierdził tata.- A gdzie jest w ogóle Arek?
-Poszedł razem z Dagą, Olkiem i Antkiem, bo chcieli się jeszcze pobawić- odpowiedziała.
-Rozumiem.
-To może to obejrzymy- zasugerowałam.
-Tak. To jest dobry pomysł- powiedział tata i wstał. Zabrał płytę i poszedł ją włączyć. Usiedliśmy całą trójką na kanapie i odpaliliśmy nagranie.
-Wiedziałam, że nie odpuścicie sobie obejrzenia tego- usłyszeliśmy na dzień dobry. Na ekranie widniała Dominika z szyderczym uśmieszkiem na twarzy.- Nie przedłużając. Postanowiłam zniknąć z waszego życia, ale wcześniej wyjawiając całą prawdę. Otóż wbrew temu, co sądzicie, nie jestem matką Kamili- powiedziała i zrobiła pauzę.- Kamilko, twoja biologiczna matka siedzi obok ciebie na kanapie. Paulina, Mariusz, pamiętacie waszą córkę, która zmarła po urodzeniu? Otóż ona żyje. Siedzi obok was. Zastanawiacie się pewnie, co więc stało się z moją córką, którą urodziłam. I tu was zaskoczę. Ona nigdy nie istniała. Więc wyjaśniając. Kamila, Paulina i Mariusz, to twoi biologiczni rodzice. Paulino, Mariuszu, to wasza córka. Mam nadzieję, że od teraz będziecie szczęśliwi. Tak naprawdę mięliście nigdy nie poznać prawdy, ale zmieniłam zdanie. Już nigdy nie pojawię się w waszym życiu. Żegnajcie- powiedziała i na tym zakończyło się nagranie. Zszokowana spojrzałam najpierw na tatę, który był kompletnie zaskoczony, a w oczach miał łzy, a potem na mamę. Moją prawdziwą, biologiczną mamę. Płakała. Ja tak samo. nawet nie próbowałam hamować łez.
-To prawda?- zapytałam szeptem.
-Jeśli Dominika nie kłamała, to tak. Jesteś naszą rodzoną córką- odpowiedział tata i otarł łzę z policzka. Mama spojrzała na mnie z oczami pełnymi łez, po czym mocno przytuliła. Siedziałyśmy tak bardzo długo przytulone i płakałyśmy. Nagle zdzwonił mój telefon.
-Halo?- odebrałam.
-Kamila, gdzie ty jesteś? Trening już się zaczął.
-Przepraszam trenerze, ale nie będzie mnie dzisiaj. Złapała mnie grypa żołądkowa i praktycznie nie wychodzę z łazienki- wymyśliłam na poczekaniu.
-Faktycznie, brzmisz jakoś tak słabo. No nic, wracaj do zdrowia i postaraj się jak najszybciej pojawić na treningach- poprosił.
-Jasne trenerze, do widzenia- pożegnałam się. Opadłam z powrotem na kanapę obok mamy.
-Teraz już nie będziesz miała żadnych problemów z mówieniem do mnie mamo.
-Już nigdy- odpowiedziałam i po raz kolejny ją przytuliłam. Po chwili do salonu wszedł tata.
-Idę po Arka do Winiarskich- powiedział.
-Okej- odpowiedziała mama. Siedziałyśmy przytulone na kanapie dopóki tata nie wrócił z Arkiem od Winiarskich.
-Mamoooo- pisnął Arek, kiedy weszli z tatą do domu.
-Tak?
-Tata powiedział, że musicie mi wytłumaczyć coś bardzo ważnego- powiedział.
-Tak, to prawda. Posłuchaj- zaczęła mama i wyjaśniła mu całą sprawę.
-Czyli ta zła pani, która tu wczoraj była cały czas kłamała i ty naprawdę jesteś mamą Kamili i urodziłaś ją, tak, jak mnie i jak niedługo urodzisz naszego braciszka?- zapytał, kiedy mama skończyła mu wszystko tłumaczyć.
-Dokładnie- powiedział tata i szeroko się uśmiechnął. Arek spojrzał mi prosto w oczy, po czym podszedł i mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam uścisk i poczułam łzy gromadzące się w kącikach oczu. Potem prawie cały wieczór spędziliśmy przed telewizorem oglądając głównie bajki. Koło 19:30 poszłam razem z mamą zrobić kolację. Kiedy wszystko było już gotowe, zjedliśmy we czwórkę, po czym Arek poszedł na górę się umyć, a ja zadzwoniłam do Marty.
-Halo?- odebrała.
-Hej Marta, tu Kamila. Mam prośbę.
-Słucham cię uważnie- zaśmiała się.
-Powiedz mi, czy na lekcjach, na których mnie dziś nie było, robiliście coś ważnego albo ciekawego?- zapytałam.
-Nie. Dwie ostatnie były odwołane, na polskim analiza wiersza, i nic nie pisaliśmy, bo jak Nowakowska się rozkręciła, to końca nie widać. A z matematyki zaraz wyślę ci zdjęcia, nie było tego dużo, bo jak Marchewa wzięła Maćka do tablicy, to sterczał tam ponad kwadrans- odpowiedziała.
-Dobra, dziękuję ci bardzo- powiedziałam.
-Nie ma sprawy, do jutra. Pa.
-Cześć- odpowiedziałam i zakończyłam połączenie. Po chwili, zgodnie z obietnicą, dostałam od Marty Sms'a ze zdjęciem zadań, które rozwiązywali na lekcji. Wysłałam zdjęcie do Filipa i Kuby, żeby nie mięli zaległości. Wyjaśniłam im, że to jest jedyne, co musimy nadrobić. W odpowiedzi dostałam podziękowania od obu chłopaków. Potem sama odrobiłam zadanie i poszłam się wykąpać. Kiedy siedziałam w pokoju i rozczesywałam włosy, zadzwonił mój telefon.
-Halo?- odebrałam.
-Cześć Kama, tu Karol.
-Cześć- odpowiedziałam.
-Słuchaj, chciałem podziękować ci za pomoc w szukaniu Emilki i przepraszam, że naskoczyłem na ciebie, jak wychodziłaś od niej z sali. Mariusz do mnie zadzwonił i wszystko wyjaśnił- powiedział środkowy.
-Co do pomocy, to nie musisz dziękować. Emilka to moja przyjaciółka i zawsze jej pomogę, jeśli tylko będę miała możliwość. A po drugie, nie musisz mnie przepraszać. Nie wiesz, jakie mam teraz zamieszanie w życiu i  rozumiem, że chciałeś dowiedzieć się, co stało się z twoją siostrą- wyjaśniłam siatkarzowi.
-Okej, rozumiem. Ale mimo wszystko...
-Daj spokój, nie ma o czym mówić- powiedziałam.- A kiedy Emi wychodzi ze szpitala?- zapytałam.
-Jutro koło dziesiątej- odpowiedział Karol.
-Dobra, dzięki. Cześć- powiedziałam.
-Hej- usłyszałam jeszcze w słuchawce, po czym się rozłączyłam. Kiedy skończyłam czesać włosy, spakowałam książki na następny dzień do szkoły i zeszłam na dół. Poszłam do kuchni wlać sobie coś od picia. Wlałam sobie soku do szklanki i usiadłam na blacie patrząc przez okno. Było koło 21, a słońce dopiero zachodziło. Siedziałam tak jakieś pół godziny, gdy nagle kolejny raz dzisiaj zadzwonił mój telefon. Na ekranie widniał numer Filipa.
-Cześć- powiedziałam, kiedy odebrałam.
-Hej- usłyszałam po drugiej stronie roześmiany głos chłopaka.- Czego tak wypatrujesz przez to okno?- zapytał, a ja odwróciłam głowę w stronę domu Winiarskich i zobaczyłam go w oknie kuchennym.
-Podziwiam zachód słońca- odpowiedziałam i się uśmiechnęłam.
-I jak wrażenia?
-Bardzo ładny- zaśmiałam się.
-Jeśli tak, to nie przeszkadzam- powiedział chłopak.- Dobranoc.
-Dobranoc- odpowiedziałam, ale się nie rozłączyłam. Filip też nie. Mierzyliśmy się tak wzrokiem przez dłuższą chwilę, i żadne z nas nie kończyło połączenia.....


***********************
Cześć! Pojawiam się z nowym rozdziałem, chociaż wstałam dziesięć minut temu. Wczorajszy mecz.... WYGRALIŚMY! Mimo wszystko. Jak wrażenia? Ja przyznam szczerze, że w czwartym secie prawie padłam na zawał. Serducho tak mi waliło, że masakra. Ale sprawdziło się stare powiedzenie: "Kto nie wygrywa 3:0, ten przegrywa 3:2". Żabojady już wiedzą, gdzie ich miejsce. Jak to mówią: "Przegrywamy dwa pierwsze sety, żeby podpuścić przeciwnika".
Co do rozdziału, to jest on taki przeciętny. Nie idzie mi ostatnio pisanie ani trochę. Niby mam coś napisane, ale jest to okropnie słabe :(
Do następnego, Dream <3 :*
P.S. Następny w sobotę lub niedzielę.

14 komentarzy:

  1. Dziewczyno, jak "słabe"?! To jest świetne *-*
    Pozdrawiam i weny życzę :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Tego to ja się nie spodziewałam. W sumie to dobrze, że wszystko się tak skończyło.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że rozdział się spodobał :)

      Usuń
  3. Miód malina. Cudooooo.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki.♥

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że przypadło do gustu.
      Następny prawie gotowy.
      Buźka :*

      Usuń
  4. Nie denerwuj mnie! Jakie słabe?! Ty chyba mojego bloga nie czytałaś.
    Genialny rozdział i znowu tak zakończony, to już chyba będzie tradycją u Ciebie! Hahaha <3
    Czekam na następny!!
    Pozdrawiam!
    Black.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Aż miło mi się czyta takie komentarze.
      Chyba z tym kończeniem rozdziałów masz rację. Inaczej nie umiem i tak już zostanie.
      Next prawie gotowy<3
      Pozdrowionka!

      Usuń
  5. Ja ci dam słaby! Twoje rozdziały są normalnie szóstym cudem świata. Każdy kolejny rozdział jeszcze bardziej mnie zaskakuje i czekam z utęsknieniem na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No bez przesady, chyba troszkę przesadzasz. Ale mimo wszystko dziękuję <3 Cieszę się, że tak podoba Ci się moja praca :)
      Do następnego <3

      Usuń
  6. Kiedy następny rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, jak pisałam pod rozdziałem- w sobotę lub niedzielę :)

      Usuń
  7. To jest NIE-SA-MO-WI-TE. Kocham Cię za tego bloga :* pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję <3 Nie myślałam, że trafię tu na tak głębokie wyznania <3

      Usuń