niedziela, 13 listopada 2016

Rozdział 53

-No?- zapytałyśmy zniecierpliwione. Trener głośno westchnął i powiedział:
-Brazylia- zapanowała grobowa cisza. Spojrzałyśmy po sobie i kiwnęłyśmy głowami. Dziewczyny zaczęły kolejno rozchodzić się do pokoi. Kiedy na korytarzu zostałam już tylko ja i pan Mikołaj powiedziałam:
-To niemożliwe. Wielka i niepokonana Brazylia i my. Polki, o których pierwszy raz usłyszano.
-To nie oznacza jeszcze, że nie mamy szans na wygraną- stwierdził trener.
-Możliwe- odparłam- Dobranoc- dodałam jeszcze i poszłam do swojego pokoju. Nie miałam siły na prysznic. Ubrałam piżamę i poszłam spać.
-Cześć słoneczko- powiedziała babcia.
-Babciu? Cześć! Co ty tutaj robisz?- zapytałam.
-Przyszłam z tobą porozmawiać.
-Ale... o czym?- zapytałam zdziwiona.
-Nie bój się o mecz. Daj z siebie wszystko i będzie dobrze. Nie gwarantuję ci, że wygracie, ale wiele się tu nauczysz.
-Jesteś pewna?- zapytałam zaskoczona.
-Tak kochanie. Posłuchaj, jestem tu po raz ostatni.
-Dlaczego?
-Więcej mnie już nie puszczą. Posłuchaj. Walcz o swoje życie. Nigdy się nie poddawaj. Spełniaj marzenia. I pamiętaj rozmowa jest ważna- zakończyła, po czym zniknęła.
Obudziłam się i gwałtownie usiadłam na łóżku. Okej, to było dziwne. Rozmowa jest ważna? Co to ma znaczyć? Postanowiłam się tym nie dręczyć i poszłam dalej spać.
Następny dzień od rana był nerwowy. Chodziłyśmy poddenerwowane. Na treningu, który był o 11, nikt nie mógł się skupić.
-Cholera jasna! Tak nie będzie!- warknął wściekle pan Mikołaj.- Do mnie! Wszystkie! W tej chwili!- podeszłyśmy ociągając się.
-Co się trener tak ciska?- zapytała Ala niezadowolona.
-Bo was nie poznaję!- wybuchł trener.- Co z wami do kurwy nędzy?! Gdzie są te zmotywowane i pewne siebie dziewczyny, które przyjechały tu po złoto?!
-Umarły, po informacji z kim grają ostatni mecz- mruknęła pod nosem Patrycja. W duchu przyznałam jej rację.
-Co z tego, że to Brazylia?!- zapytał pan Mikołaj. Był na skraju wytrzymania. Wcale mu się nie dziwię.
-Cześć Mikołaj- usłyszeliśmy przy drzwiach. Odwróciliśmy głowy w tamtą stronę i zobaczyliśmy Igłę i Miśka we własnej osobie.
-Winiar?!- zapytałam zaskoczona.
-Cześć młoda- powiedział, po czym do mnie podszedł i mocno mnie przytulił.
-Boję się- wyszeptałam mu do ucha.
-Wiem, młoda, wiem- odpowiedział mi szeptem.
-Możemy pomóc?- zapytał Igła trenera.
-Proszę bardzo. Ja nie wiem, jak z nimi rozmawiać- westchnął pan Mikołaj, usiadł na krześle i ukrył twarz w dłoniach. Igła podszedł do niego i zaczęli o czymś rozmawiać.
-Posłuchajcie, doskonale wiemy, co czujecie. Dwa lata temu byliśmy w tej samej sytuacji. Jak pewnie wiecie byłem wtedy kapitanem. Nie było ani mi ani chłopakom łatwo. Strach przejmował nad nami kontrolę. Przez cały czas. Opanowywał nas. Wypełniał. Zjadał od środka. To było trudne. W gardle narastała coraz większa gula. Bardzo ciężko było ją przełknąć.
-Więc co panowie zrobili?- zapytała Patka.
-Głęboki oddech. Uspokojenie umysłu. Przełknięcie guli w gardle. I ciężka. Cholernie ciężka praca. Harowaliśmy jak woły, aby dotrzeć do tego finału. Wiedzieliśmy, że tak łatwo go sobie nie odpuścimy. I się udało. Wygraliśmy.
-Co mamy więc zrobić?- zapytałam.
-Uspokoić się. Odprężyć- powiedział Igła.- To co powiedział Misiek. Głęboki oddech. Opanowanie myśli. Zaciśnijcie zęby i pokażcie, że jesteście najlepsze. Przecież jesteście. Widziałem, jak gracie. Do jasnej cholery, dziewczyny jesteście najlepsze i czas to wreszcie pokazać!- krzyknął. Uderzyły w nas te słowa.
-Racja. Przecież przyjechałyśmy tu po złoto!- odparłam pewnie.
-I nie pozwolimy żeby jakaś tam Brazylia odebrała nam szansę na spełnienie marzeń!- dodała zdeterminowana Ala.
-Kto wygra mecz?!- zapytał Misiek z szerokim uśmiechem.
-Polska!- krzyknęłyśmy.
-Kto?!
-POLSKA!
-I takie podejście jest właściwe. My już nie przeszkadzamy- dodali i wyszli.
-Wracamy do treningu- powiedział pan Mikołaj. I odmieniło się wszystko. Grałyśmy zupełnie inaczej. Gra zaczęła nam się kleić. Wychodziło dosłownie wszystko.
Po powrocie do hotelu i zjedzonym obiedzie, zeszłam do pokoju do rodziców. Zapukałam.
-Proszę!- krzyknął tata. Weszłam do środka i uśmiechnęłam się do niego.
-Mogę?- zapytałam.
-Jasne, wchodź- powiedział i usiadł na łóżku wyciągając swoje długie nogi. Zajęłam miejsce obok niego i wtuliłam się w jego klatkę piersiową.- Co jest słoneczko?
-Boję się tato- szepnęłam.- Misiek i Igła nas zmotywowali, ale to nie zmienia faktu, że się boję. Boję się, że nie podołam. Nie poradzę sobie. Jestem kapitanem i nie mogę pokazać słabości. Ale tak naprawdę, to nie jestem pewna, czy uda mi się skończyć porządnie chociaż jeden atak- wyznałam szczerze nie hamując łez, które zaczęły plamić koszulkę taty.
-Jesteś świetną zawodniczką i genialnym kapitanem. Nie możesz się poddać. Musisz walczyć. Kiedy my graliśmy o mistrzostwo, też było nam ciężko. Ale się nie poddaliśmy. Nigdy nie wolno się poddawać, nie zapominaj- powiedział i pocałował mnie w głowę. Wtuliłam się w niego mocniej i zamknęłam oczy.
-Śniła mi się babcia- odezwałam się po dłuższej chwili milczenia i opowiedziałam tacie mój sen. Nic mi nie odpowiedział. Byłam mu za to wdzięczna. Po prostu ze mną był. Dawał mi niesamowite wsparcie samą swoją obecnością. Po godzinie, która trwała dla mnie jak minuta wstałam, pożegnałam się z tatą, wzięłam zapakowaną torbę z pokoju i zeszłam do holu. Tam na kanapie siedział Filip razem z Kubą.
-Kubuś?!- zapytałam zaskoczona.
-Cześć Kam- odpowiedział i wstał, po czym mnie przytulił. Mocno objęłam chłopaka i zapytałam:
-Co ty tu robisz?
-We Włoszech? Mieszkam głuptasku- zaśmiał się i pocałował moje czoło. Filip zaczął gwałtownie kaszleć.
-Jestem tu- powiedział.
-Nie da się ukryć- odparłam szeroko uśmiechnięta. Winiarski podszedł do mnie i objął ramieniem.
-Fajna niespodzianka, nie?- zapytał.
-Najlepsza- uśmiechnęłam się i pocałowałam jego policzek.
-Kama, jedziemy!- powiedziała Patrycja podchodząc do nas.- Także pożegnajcie się i jedziemy rozwalić Brazylię.
-Bardzo pozytywne podejście, podziwiam- odezwał się Kuba. Oczy mu się zaświeciły na widok niewysokiej brunetki.
-A co? Mam się przejmować? Z takim podejściem nigdy niczego nie wygramy. A jesteśmy w finale, więc to o czymś świadczy- odpowiedziała przyjmująca. O, proszę. Jej też oczka się zaświeciły na widok Kubusia.
-Poznajcie się, Pati, to jest Kuba, mój przyjaciel, który obecnie mieszka we Włoszech. Kuba, to jest Patrycja, genialna przyjmująca z Gdańska- dokonałam prezentacji.
-Kuba- chłopak wystawił rękę w stronę dziewczyny.
-Patrycja- odpowiedziała brunetka i uścisnęła rękę chłopaka pewnie patrząc mu prosto w oczy. Chłopak równie pewnie odwzajemniał spojrzenie. Coś czuję, że będą z tego dzieci.
-Dobra, my lecimy! Do zobaczenia na hali- powiedziałam, pocałowałam Filipa w usta, Kubę w policzek i zgarnęłam Patrycję do autokaru. Zajęłyśmy miejsca na samym tyle, po czym wlepiłam w przyjaciółkę wyczekujące spojrzenie.
-No co?
-Spodobał ci się, co?- zapytałam nie ukrywając uśmiechu.
-Nie powiem, zawsze miałam słabość do brunetów- odparła uśmiechnięta dziewczyna i oparła głowę na siedzeniu.
-Wiedziałam- mruknęłam i wygodnie usadowiłam się na fotelu. Po kilkunastu minutach byłyśmy na hali. Poszłyśmy do szatni. Przebrałyśmy się i czekałyśmy na to, co ma nam do powiedzenia trener. Ten tylko przejechał po nas wzrokiem z delikatnym uśmiechem i powiedział:
-Wiecie doskonale, po co tu jesteśmy. Przekonany jestem, że dacie z siebie wszystko. Nie gwarantuje ani wam, ani sobie, ani nikomu innemu, że wygracie. Ale jesteście świetnie przygotowane i gwarantuję wszystkim, całemu światu, że doświadczenie tu zdobyte, zostanie wam do końca życia. Pokażcie Brazylijkom na co was stać. Grajcie swoją siatkówkę. Wtedy będzie idealnie. Wierzę w was dziewczyny. Dla wszystkich to było idiotyczne, że ja, gówniarz świeżo po szkole przejmuję reprezentację, ale ja nie słuchałem opinii innych. Kierowałem się pod prąd i się opłaciło. Jestem od was niewiele starszy i jesteście dla mnie jak młodsze siostry- mówił, a my wszystkie patrzyłyśmy na niego ze łzami w oczach.- Nie obchodzi mnie ani wynik dzisiejszego meczu ani to, co mówią inni. Dla mnie jesteście najlepsze- zakończył. Po takim przemówieniu wyszłyśmy na boisko.
Mecz od początku był bardzo zacięty. Brazylijki cały czas utrzymywały przewagę jednego punktu. Jednak nie zwracałyśmy na to większej uwagi i w pełni poświęcałyśmy się grze. Wreszcie przy stanie 22:20 wypracowałyśmy dwupunktową przewagę. Udało nam się utrzymać ją do końca seta dzieki czemu wygrałyśmy 25:23. Na drugiego seta wchodzimy mocno skupione i bardzo zdeterminowane. Rzuciłam okiem na trybuny, gdzie siedzieli moi bliscy. Patrycja spojrzała w tą samą stronę i uśmiechnęła się do Kuby. Z tego na pewno będą dzieci! Ja to wiem! Kolejnego seta rozpoczęłyśmy świetną serią zagrywek Ali. Przy stanie 5:1 Brazylijkom udało się wreszcie przejąć piłkę. Były bardzo niezadowolone, widziałam to w ich oczach. Najbardziej opanowana z nich wszystkich była kapitan. Drugiego seta wygrałyśmy pewnie 25:20. Ostatni set był naszymi drzwiami do sukcesu. Zostało tak niewiele a zarazem tak dużo. Jesteśmy tak blisko, a jednocześnie tak daleko. Zacisnęłam zęby i skupiłam się na grze. Teraz w oczach przeciwniczek widziałam strach. Nie skupiałam się jednak na tym, lecz dało mi to nieukrywaną satysfakcję. Ten set również szedł nam dobrze. Przy stanie 17:15 dla nas skoczyłam do pojedynczego bloku. Wyciągnęłam się najmocniej jak potrafiłam. Chyba pierwszy raz w życiu mój blok był tak wysoki. I udało się. Pewnie zablokowałam lecącą piłkę. Wylądowałam na ziemi i odwróciłam się, widząc wściekłe spojrzenie jednej z przeciwniczek.
-Ala, następną piłkę chcę bardzo wysoką, bo jedna z damulek się wściekła- powiedziałam.
-Zrozumiałam. Przetworzyłam. Zarejestrowałam- odpowiedziała rozgrywająca. Kolejna akcja.

******************************
No to ten tego.... Szybko, ale przez moją ukochaną bezsenność mam już połowę następnego rozdziału, więc możecie się go niedługo spodziewać :D
Całkiem mi się podoba. Chyba wracam do stanu pisania sprzed wakacji, czyli mam i pomysły i mnóstwo energii.
Buziaki, Dream :* <3

3 komentarze:

  1. Jest jest jest, normalnie kocham to! Troszkę się popłakałam, bo to takie piękne słowa i wgl. Tak na marginesie, to powinnam czytać Romeo i Julię, bo to na jutro, a ja teraz zaczęłam, ale wolę Twojego bloga, gdyby był szkolną lekturą to miałabym 6 😂💖
    Wygrałaś jednym tekstem "z tego na pewno będą dzieci "
    Nie wiem co mam jeszcze mówić. Mama myśli, że tak przeżywam książkę, bo chowam w niej telefon 😂 a wiem co jeszcze powiedzieć! Polska, biało-czerwoni, Polska biało-czerwoni 💪💪💪
    Tak więc rozdział świetny
    Czekam na kolejny😍
    Pozdrawiam i weny życzę
    Buziak 😘
    Magdzinska_volley 💪

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem!
    Bardzo mi się podoba. <3
    I mam nadzieję, że wygrają. :D
    Czekam na następny.
    Buziaczki. ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Jednak Brazylia.... Wygrają! Wierzę w to! Kubuś I Pati? Bardzo mi się to podoba ;-) "Coś czuję, że z tego będą dzieci" zabiłaś mnie tym :-P ;-) czekam na next!

    OdpowiedzUsuń