wtorek, 3 maja 2016

Rozdział 11

A w domu było bardzo wesoło. Okazało się, że była tam cała rodzina Krzyśka, żona Piotrka, żona Zbyszka oraz narzeczona Michała. Poszłam pomóc Paulinie w kuchni, gdzie była również Dagmara. Wręczyła mi ona Antka do rąk i poprosiła, żebym się nim zajęła. Chłopiec szeroko się uśmiechał i machał rączkami ciągnąc mnie za włosy.
-Chodź Kamila- powiedział Krzysiek, który nie mam pojęcia skąd się pojawił. Złapał mnie za ramię i zaciągnął do salonu.
-A to jest właśnie Kamila, moja córka- przedstawił mnie tata.
-Jeny, kochanie, ale ty śliczna jesteś- powiedziała żona Pita- Ola jestem-wystawiła rękę w moją stronę, więc Winiar zabrał ode mnie swojego syna, żebym mogła się przywitać.
-Kamila- odpowiedziałam i uścisnęłam jej rękę.
-Asia, żona Zbyszka- przedstawiła mi się urocza blondynka.
-Kamila- przedstawiłam się i jej rękę również uścisnęłam.
-A to jest Blanka, moja narzeczona- przedstawił Kubiak swoją ukochaną.
-Kochanie, umiem się przedstawić- powiedziała brunetka- Blanka.
-Kamila- odpowiedziałam i jej rękę również uścisnęłam. Na końcu podeszła do mnie żona Igły.
-Witaj w tej wielkiej i niekoniecznie normalnej siatkarskiej rodzinie- powiedziała i mnie przytuliła. Lekko zaskoczona odwzajemniłam uścisk- A tak w ogóle, to Iwona jestem.
-Kamila- odpowiedziałam. Najmłodszy z Winiarskich wystawił ręce w moją stronę, więc zabrałam go od Michała.
-Mam wrażenie, że już stracił dla ciebie głowę- powiedział Piotrek siedzący razem z Bartkiem i Zbyszkiem na kanapie.
-Nie on pierwszy i nie ostatni- zaśmiała się Ola. Posiedzieliśmy chwilę w salonie rozmawiając. Chłopaki wypytali mnie głównie o siatkówkę. Byli lekko zszokowani, gdy dowiedzieli się, że miałam sześć lat, gdy zaczęłam trenować. Kiedy tak spokojnie rozmawialiśmy do salonu wpadła mała dziewczynka, na moje oko pięciolatka. Wgramoliła się na Krzyśkowe kolana i mocno objęła rękoma jego szyję.
-Co jest córcia?- zapytał ją.
-Jestem za niska i jestem dziewczyną, przez co nie mogę z nimi grać- powiedziała i wskazała na chłopaków, którzy grali na podwórku.
-W końcu urośniesz- powiedział Bartek.
-Ale kiedy to będzie?- zapytała zrezygnowana dziewczynka.
-Uwierz mi, że szybciej niż ci się wydaje- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Mała spojrzała w moją stronę, uśmiechnęła się, zeszła z kolan taty podeszła do mnie.
-Cześć, jak masz na imię?
-Kamila, a ty?
-Dominika. Pobawisz się ze mną?- zapytała.
-Jasne, chodź- powiedziałam i oddałam Antka Blance. Wzięłam Krzyśkową córkę za rękę i weszłyśmy na górę do pokoju Arka.
-Masz jakieś klocki? Zbudujemy zamek dla mojej lalki i ona będzie księżniczką- powiedziała i pokazała mi Barbie.
-Pewnie. Zaraz je znajdę- powiedziałam i po chwili postawiłam na podłodze duże pudło klocków. Zaczęłyśmy budować zamek. Po kwadransie usłyszałyśmy pukanie do drzwi. Jednocześnie odwróciłyśmy głowy i zobaczyłyśmy Emilkę.
-Cześć dziewczyny- powiedziała.
-Cześć- odpowiedziałam.
-Kamila, kto to jest?- zapytała mnie Dominika.
-To moja przyjaciółka Emilka, jest siostrą wujka Karola- wyjaśniłam.
-Aha- powiedziała i wstała- Jestem Dominika.
-A ja Emilka- powiedziała moja przyjaciółka i uścisnęła dłoń dziewczynki.
-Budujesz z nami zamek dla lalki?- zapytała.
-No jasne- uśmiechnęła się Emi i usiadła obok mnie. Zaczęłyśmy dalej budować. Dominika poszła do toalety, a ja spojrzałam na Emilkę i powiedziałam:
-Mam nadzieję, że jesteś świadoma, iż jestem na ciebie zła.
-Dlaczego?
-A kto miał mnie powiadomić, że nie ma treningu?
-PRZEPRASZAM! JEJU, KOMPLETNIE ZAPOMNIAŁAM!- przeraziła się dziewczyna.
-Nie ma problemu- machnęłam ręką i opowiedziałam, co zdarzyło się na hali. Zaczęła się śmiać i powiedziała:
-Ty naprawdę chcesz mu odebrać tytuł?
-Zobaczymy. A ty przyszłaś sama czy z braciszkiem?-zapytałam.
-Przyjechałam razem z braciszkiem i Andrzejem- odpowiedziała. Wtedy do pokoju weszła Dominika i zagoniła nas do dalszej budowy. Kiedy skończyłyśmy budować zaczęłyśmy się bawić. Po godzinie do pokoju weszła Iwona.
-Dziewczyny chodźcie coś zjeść- powiedziała.
-Mamo, zobacz! Jaki fajny zamek!- zachwycała się Dominika.
-No faktycznie świetny. Same to zbudowałyście?- zapytała Iwona kucając obok swojej córki.
-Tak!- pisnęła dziewczynka.
-No to świetnie. Ale teraz chodźcie coś zjeść.
-Już idziemy- powiedziałam i we czwórkę opuściłyśmy pokój i zeszłyśmy na dół. Na tarasie stół zastawiony był różnego rodzaju przysmakami. Razem z Emilą wzięłyśmy jakąś sałatkę i z talerzami usiadłyśmy na huśtawce. Wokół było bardzo wesoło. Chłopcy biegali i ciągle się śmiali.
-Kamila!- usłyszałam po jakiejś godzinie.
-Słucham cię Krzysztofie!- odpowiedziałam. Znałam tego człowieka trzy godziny i już zdążyłam go bardzo polubić. Bo jego chyba nie da się nie lubić.
-Czas na mecz!- usłyszałam od niego w odpowiedzi. Szeroko się uśmiechnęłam i wstałam. Razem ze wszystkimi(!) weszliśmy do domu. Usiedliśmy na kanapie. Rozejrzałam się i zapytałam:
-Wy wszyscy? Serio?
-Wiesz on do tej pory serio był mistrzem. Znaczy nadal nim jest- powiedział Piter.
-Do czasu. Coś czuję, że już niedługo- powiedział Bartman.
-Ty też Zbychu?- zapytał Igła.
-Gramy?- powiedziałam patrząc na libero.
-Gramy- odpowiedział. Zaczęliśmy grać. Przez pierwsze kilka minut starałam się uśpić jego czujność, co mi się udało, ponieważ zaczął uspakajać grę. Wtedy uderzyłam. Kiedy skończył się mecz libero spojrzał na mnie zszokowany. Z resztą, nie tylko on. Wszyscy siedzieli i patrzeli na mnie zszokowani. Tylko Emilka nie wydawała się zaskoczona. Siedziała z zadowoloną miną i nic nie mówiła.
-Nie będę pytał, jak to zrobiłaś, tylko ci pogratuluję- powiedział Krzysiek i wstał. Zrobiłam to samo i uścisnęłam jego rękę.- Moje gratulacje.
-Dziękuję- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam. Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, kiedy odezwał się Kubiak:
-To co, my się zbieramy.
-Już? Dlaczego tak szybko?- zapytała Paulina.
-Jedziemy do Warszawy. Dzisiaj nocujemy u moich rodziców, jutro u siostry i wracamy do Rzeszowa. W drodze powrotnej jeśli się uda to do was zajrzymy- powiedział Zbyszek.
-No dobrze. To będziemy czekać- powiedział tata i zaczęliśmy się żegnać. Asia i Blanka mocno mnie uściskały i życzyły powodzenia w grze i szkole, Zbyszek również. A Michał podszedł, przytulił mnie i na ucho wyszeptał:
-Obiecaj mi, że nie zmarnujesz takiego talentu. Polska siatkówka potrzebuje takich ludzi jak ty.
-Obiecuję- wyszeptałam i odsunęłam się od przyjmującego. Po chwili w domu nie było już tej czwórki. Dzieciaki poszły się bawić, a my dalej rozmawialiśmy.
-Dobra, Emi, zbieraj się, jedziemy do domu- powiedział Karol.
-Zabiorę się z wami- dodał Andrzej.
-No to do jutra, do treningu- powiedział tata. Uściskaliśmy ich i już po chwili zostaliśmy tylko my, jako domownicy, Winiarscy, Ignaczakowie, Nowakowscy i Bartosz.
-Kamila, pomożesz mi?- zapytała Paulina.
-Jasne- odpowiedziałam i razem z nią weszłam do kuchni.
-Zaniesiesz dzieciakom chrupki i cukierki, dobrze?
-Nie ma sprawy.
-A, jeszcze jedno. Ignaczakowie zostają dzisiaj u nas na noc- poinformowała mnie.
-Będzie wesoło- stwierdziłam.
-Nie ma ku temu wątpliwości- odpowiedziała mi, a ja zabrałam na tacy miskę z chrupkami, miskę z cukierkami, dzbanek soku oraz szklanki. Dzieciaki bawiły się w pokoju Arka, więc tam na stoliku postawiłam to wszystko i powiedziałam im, żeby koniecznie uważali, kiedy będą wlewać sok, żeby nie rozbili dzbanka. Gdy wyszłam z pokoju i zamknęłam drzwi usłyszałam płacz Antka. Weszłam do pokoju, gdzie leżał chłopiec, ponieważ zasnął kiedy rozmawialiśmy i trzeba było go gdzieś położyć. Był to pokoik przygotowany na przyjęcie nowego członka rodziny. Antoś leżał w łóżeczku. Wzięłam go na ręce i zaczęłam uspokajać.
-Do twarzy ci- usłyszałam przy drzwiach.
-Lubię takie maluchy- odpowiedziałam Filipowi, nawet się nie odwracając. Słyszałam jak podchodzi do mnie. Położył mi dłoń na ramieniu i wtedy zrozumiałam, że wyczuł, iż płaczę.
-Miał być ostatni raz- powiedział i mnie przytulił. Odsunęłam się od niego, położyłam Antka i wyszłam. Swoje kroki skierowałam do mojego pokoju. Filip poszedł za mną. Zatrzymał drzwi ręką i przez chwilę mierzyliśmy się wzrokiem. W końcu nie wytrzymałam. Mocno się do niego przytuliłam i zaczęłam płakać. Objął mnie, wszedł do pokoju i zamknął drzwi. Usiedliśmy na moim łóżku. Cały czas czekał, aż się uspokoję.
-Przepraszam. Znowu- powiedziałam po chwili.
-A ja po raz kolejny mówię, że nie masz za co. Możesz do mnie zadzwonić o każdej porze dnia i nocy, a ja zawsze postaram się ci pomóc- powiedział.
-Dziękuję. Może nie znamy się długo, ale jesteś świetnym przyjacielem.
-Dzięki- odpowiedział ze śmiechem.- Idziemy?
-Tak- odpowiedziałam. Wytarłam twarz i zeszłam z chłopakiem na dół.
-To co? My też już lecimy- powiedziała Dagmara.
-No dobrze. To ja idę po Olka i Antka- powiedział Michał i wyszedł. Pożegnaliśmy się z Winiarskimi i Bartkiem, który zabrał do siebie Nowakowskich. Iwona razem z Pauliną poszły położyć dzieciaki spać, a tata i Krzysiek usiedli w salonie. Poszłam napić się soku do kuchni.
-Mariusz, Chodź mi pomóc- usłyszeliśmy krzyk Pauli. Tata zniknął na schodach, a ja postanowiłam potowarzyszyć Krzyśkowi.
-Tęsknisz za reprezentacją?- zapytałam.
-Czasem tak, ale najważniejsza jest rodzina. Po rezygnacji z reprezentacji mogę poświęcić im więcej czasu. Ale dostałem propozycję powrotu. Na igrzyska- powiedział.
-Już jesteś jedną z legend. A przy tak mocnej drużynie moglibyście wygrać igrzyska. Spełnić marzenia- powiedziałam.
-Też masz takie marzenia?- zapytał, a widząc mój pytający wzrok dodał.- No wiesz mistrzostwo świata, igrzyska, i wiele innych.
-Oczywiście. Chyba każdy sportowiec ma potrzebę wygrywania. Nienawidzimy przegrywać- powiedziałam.
-Tak. Ale jednocześnie uczymy się znosić porażki. Te prywatnie, jak i te zawodowe. W końcu nie jesteśmy tylko robotami do gry. Mamy też swoje uczucia, rodziny. A, tak naprawdę, gdyby nie rodzina, to nic by się nam nie udało. bliscy, ich wsparcie jest bardzo ważne- zakończył z uśmiechem.
-Najważniejsze- usłyszałam za plecami głos taty. Odwróciłam się i zobaczyłam jego uśmiechniętą twarz. Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, ale ja postanowiłam się położyć. Życzyłam siatkarzom dobrej nocy i poszłam wziąć prysznic. Po wyjściu z łazienki chciałam iść się napić. Stałam już przy schodach, kiedy usłyszałam rozmowę z salonu.
-Nie boicie się?- zapytała Iwona.
-Boimy. Ale chcemy się nią zająć. Zajmujemy się nią. Nie z obowiązku, czy przymusu, ale dlatego, że od pierwszych chwil nieświadomie zaczęła zajmować ważne miejsce w naszych sercach- powiedział tata.
-A po za tym zawsze chcieliśmy mieć córkę. Spełnienie tego marzenia było, i nadal jest realne, a przy niej możemy się wiele nauczyć. Chcemy stworzyć jej dom, pełen miłości i ciepła- dodała Paulina.
-Ona wcale nie poznała matki?- zapytała Iwona.
-Nie. Dominika zmarła przy porodzie. A ja nic nie wiedziałem. Gdybym wiedział, jej dzieciństwo wyglądałaby inaczej. Miałaby ojca- powiedział tata.
-Nie masz prawa się obwiniać. To nie jest twoja wina, że jej matka coś takiego wymusiła na jej babci i twoich rodzicach- powiedział Krzysiek. Postanowiłam dalej nie słuchać tej rozmowy. Usłyszałam tyle ciepłych słów, że uśmiech sam cisnął mi się na twarz. Poszłam do swojego pokoju i położyłam się na łóżku.
-Dobranoc babciu, od teraz dotrzymam słowa. Będę szczęśliwa. I dobranoc Michale. Postaram się ciebie nie zawieść, i nie zmarnować mojego talentu- wyszeptałam i oddałam się w objęcia Morfeusza.
Kiedy wstałam rano, w domu było cicho. Szybko się ubrałam i zeszłam na dół. W kuchni Iwona i Paulina szykowały śniadanie.
-Dzień dobry- powiedziałam.
-Cześć- odpowiedziały mi jednocześnie.
-Pomóc wam?
-Możesz pokroić pomidora- powiedziała Paulina. Po kwadransie miałyśmy już gotowe śniadanie. Zawołałyśmy wszystkich i zajęliśmy się jedzeniem. Po śniadaniu zrobiliśmy kawę, pokroiliśmy resztę ciasta i usiedliśmy na tarasie. Dzieciaki wesoło biegały po podwórku, a my rozmawialiśmy na różne tematy.
-To co, Krzysiu, pakujemy dzieciaki do samochodu i obieramy kierunek Rzeszów- powiedziała Iwona.
-Tak szybko? Myślałam, że zostaniecie na obiedzie- odezwała się Paula.
-Zależy co zaproponujesz- zaśmiał się Krzysiek.
-Gołąbki- powiedziała Paula.
-I wyśmienite towarzystwo- dodałam z szerokim uśmiechem.
-Z taką argumentacją nie będziemy walczyć- zaśmiała się Iwona, na co wszyscy jej zawtórowaliśmy. Na tarasie spędziliśmy jeszcze około godzinę. Potem razem z Pauliną i Iwoną poszłyśmy przygotować obiad. Podczas, kiedy one już kończyły poszłam do swojego pokoju zmienić bluzkę, która strasznie mi się ubrudziła. Weszłam do pokoju i zobaczyłam Krzyśka oglądającego mój album. Kiedy zobaczył mnie w drzwiach szybko zamknął go i odłożył.
-Przepraszam- powiedział.
-Nic się nie stało- uśmiechnęłam się.
-Jeśli tak, to mam pytanie.
-Słucham.
-Kiedy to było?- zapytał ponownie otwierając album na jednym ze zdjęć.
-Rok 2014, po mistrzostwach świata razem z reprezentacją juniorek udało się nam wywalczyć złoto na Mistrzostwach Europy Juniorek- powiedziałam z dumą.
-Gratuluję- powiedział z uśmiechem.
-Byłam wtedy kapitanem- dodałam.
-No to podwójne gratulacje- zaśmiał się.
-Dziękuję.
-Masz więcej takich wspomnień?- zapytał.
-Tak- odpowiedziałam i opowiedziałam mu pół swojego życia. Lecz zanim jeszcze zdążyłam zacząć dołączył do nas tata.
-No wylewna się zrobiłaś- zaśmiał się Igła, gdy skończyłam.
-Sorry, tak wyszło. Mam bogaty życiorys- powiedziałam i całą trójką zaczęliśmy się śmiać.
-Niewątpliwie- powiedział tata.
-OBIAD!!!- usłyszeliśmy krzyk Pauliny. Wstaliśmy i zeszliśmy do jadalni, gdzie czekały gołąbki. Kiedy Iwona i Paula mnie zobaczyły zaczęły się śmiać. Zdziwiona ich zachowaniem przejechałam po sobie wzrokiem i również wybuchnęłam śmiechem.
-A wam co tak wesoło? Ja też chcę się pośmiać!- tupnął nogą Krzysiek, wyglądając przy tym jak małe dziecko.
-Poszłam do pokoju zmienić brudną bluzkę, nie było mnie jakąś godzinę i wracam w brudnej- wyjaśniłam i wybuchnęłam śmiechem. Kiedy już wszyscy się uspokoiliśmy zjedliśmy w sporym gronie obiad, posprzątaliśmy i zaczęliśmy żegnać z Ignaczakami.
-Odwiedzisz mnie kiedyś?- zapytała Dominika.
-Kiedyś na pewno- powiedziałam.
-I wtedy zbudujemy taki ogromny zamek dla lalek, dobrze?- zapytała.
-Jasne- odpowiedziałam i przytuliłam ją. Pożegnałam się również z Sebastianem i Iwoną. Na końcu podeszłam do Krzyśka. Ten mocno mnie przytulił. Odwzajemniłam jego uścisk, a następnie odsunął mnie on na odległość swoich ramion i powiedział.............


*****************
Jestem i od razu przepraszam! Winę zrzucam na komunię kuzyna, która odbyła się w niedzielę i wyjęła mi trzy dni z życia. Tyle kaw, ile zrobiłam w niedzielę, nie robię normalnie przez miesiąc. Co do rozdziału wyszedł całkiem spoko. Co myślicie.
Mam jeszcze jedną ważną sprawę, a raczej pytanie. Zastanawiam się nad założeniem drugiego bloga- co o tym myślicie? Proszę o Wasze opinie, bo sama nigdy decyzji nie podejmę.
Z góry dziękuję i pozdrawiam, Dream <3

4 komentarze:

  1. Rozdział super. A co do drugiego bloga to moim zdaniem wszystko zależy od Ciebie. Jak czujesz się na siłach aby pisać dwa blogi na raz to z wielką chęcią czekam na kolejnego bloga.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się. A co do drugiego bloga, to masz rację. Muszę to jeszcze przemyśleć. :)

      Usuń