poniedziałek, 25 kwietnia 2016

Rozdział 10

*perspektywa Kamili*
Do domu dotarłam po pół godzinie. W środku faktycznie nikogo nie było. Ale za to w kuchni na stole leżała kartka od Pauliny:

Kamila,
Jestem z Arkiem u Winiarskich, ponieważ Michał wymyślił sobie grilla. Jak wrócisz z treningu wyślij SMS, to Filip po Ciebie przyjdzie.
Paulina :)

Znalazłam więc telefon w torbie i wysłałam do brunetki krótką wiadomość informującą, iż już wróciłam do domu. Poszłam przebrać się w długie legginsy, bluzkę z krótkim rękawem i bluzę, do której kieszeni schowałam telefon. Uczesałam włosy w koka, przeciągnęłam rzęsy tuszem i byłam gotowa. Zeszłam do kuchni, żeby napić się soku. Kiedy wstawiałam pustą szklankę do zmywarki usłyszałam dzwonek do drzwi. Poszłam więc otworzyć, tak jak się spodziewałam stał za nimi Filip.
-Cześć- powiedział i mnie przytulił.
-Hej- odwzajemniłam uścisk.
-Możemy iść?
-Jasne, tylko zamknę drzwi- odpowiedziałam i już po chwili szłam z chłopakiem w tylko jemu znanym kierunku.
-Jak się trzymasz?- zapytał po chwili chłopak.
-Wiesz. Całkiem spoko, ale jestem w niewielkim szoku.
-Bo?
-Bo poznałam dzisiaj Bartka Kurka- powiedziałam.
-No to całkiem nieźle. A gdzie?
-Na hali po treningu.
-Zmieniłaś temat, bo nie chcesz rozmawiać o pogrzebie?- zapytał bez skrępowania.
-Raczej boję się, że zaczynając ten temat mogę się rozpłakać, a wtedy byłby problem- odpowiedziałam szczerze. Chłopak pokiwał głową.
-Rozumiem o czym mówisz- powiedział wbijając wzrok w czubki butów.
-Ciągle tak mówisz, a tak naprawdę, to co możesz wiedzieć?- zapytałam.
-Nie pomyślałaś, że ja też nie chcę o tym rozmawiać?- odpowiedział pytaniem patrząc mi w oczy. W sumie to nie.
-Przepraszam. Nie powinnam.
-Nie lubię, kiedy ktoś drąży ten temat, ale dobra. Jak myślisz, dlaczego mieszkam z Michałem?
-Nie musisz ze mną o tym rozmawiać.
-Ale chcę. Wolę mieć to za sobą. Więc?
-Nie wiem. Początkowo obstawiałam, że to dlatego, bo się tu uczysz, ale teraz mi namieszałeś- przyznałam szczerze. Akurat weszliśmy na podwórko. Chłopak złapał mój nadgarstek i pociągnął na ławkę stojącą na słońcu.
-Uczyć mogłem się równie dobrze w Bydgoszczy- oznajmił i wziął głęboki oddech.- Trochę ponad dwa lata temu moi rodzice zginęli w wypadku samochodowym. Jakiś pijany gówniarz, niewiele starszy od nas w nich wjechał. W Bydgoszczy została moja siostra, ale nie chciałem tam zostać. Wszystko przypominało mi rodziców. Po długiej i trudnej rozmowie zdecydowaliśmy, że zamieszkam tutaj. Siatkówka zawsze była moją pasją. Ale dopiero tutaj, po rozpoczęciu regularnych treningów pokochałem ten sport całym sercem. I doskonale wiem, co czujesz. Ale ty masz o tyle gorszą sytuację, że po za babcią nie miałaś nikogo. Dopiero teraz, po szesnastu latach masz ojca. Rodzinę. To musi być strasznie trudne.
-I jest. Naprawdę. Całe życie miałam tylko babcię. Teraz, kiedy jej nie ma moje serce łamie się na kawałki przy każdym wspomnieniu o niej. Dlatego unikam tego tematu. Ale ten rozdział zamknę dopiero po rozprawie- powiedziałam chłopakowi z taką samą szczerością, jak on mi. Nic nie odpowiedział, tylko mnie przytulił. Schowałam twarz w zagłębieniu jego szyi i ostatni raz pozwoliłam sobie na łzy. Kiedy poczuł słone krople mocniej mnie objął i nic nie mówił. Po krótkiej chwili się uspokoiłam i powiedziałam- Przepraszam. I dziękuję.
-Nic się nie stało. Ale wytrzyj twarz- powiedział i się uśmiechnął. Wyjęłam telefon, żeby zobaczyć jak wyglądam. Nie było tak źle, więc tylko przetarłam twarz rękoma, wzięłam głęboki oddech i powiedziałam:
-Możemy iść.
-Dobrze. Ale jeśli będziesz czegoś potrzebować, to zawsze ci pomogę. To może być tylko ramię do wypłakania się, dobra rada, osoba, która cię wysłucha. W zależności od potrzeb.
-Dziękuję.
-No do idziemy- powiedział i wstał z ławki.
-Okej- powiedziałam i zrobiłam to samo.
-Jesteśmy!- krzyknął chłopak, kiedy weszliśmy do środka.
-Chodźcie do kuchni!- krzyknęła Dagmara. Skierowaliśmy się do wskazanego pomieszczenia, a tam Paulina i Dagmara szykowały jedzenie na wieczór.
-Przyprowadziłem ją! Całą i zdrową!- odparł dumny Filip.
-I co? Medal chcesz?- zapytała uśmiechnięta Dagmara.
-Tak!- pisnął niczym małe dziecko.
-Błagam cię- zaśmiała się.- Skoczycie do sklepu?- zapytała.
-Jasne, a po co?- odpowiedziałam pytaniem.
-Tu macie listę. Pieniądze są w portfelu na szafie- poinformowała nas Winiarska.
-Dobrze. Filip, zbieraj się- powiedziałam i klepnęłam chłopaka w plecy. Ten tylko mruknął coś niezrozumiałego i zabrał listę i portfel po czym razem ze mną skierował się do wyjścia. Zakupy zajęły nam nie więcej jak pół godziny. Wróciliśmy do domu Winiarskich i zanieśliśmy zakupy do kuchni.
-Gotowe!- powiedział Filip.
-Świetnie. Teraz idź sprawdzić, czy twój brat i jego przyjaciel już okiełznali grilla- poprosiła Dagmara. Chłopak tylko kiwnął głową i wyszedł.
-A ja?- zapytałam. I jak na zawołanie najmniejszy z Winiarskich wyciągnął w moją stronę swoje małe rączki z wózka i powiedział coś po swojemu.
-Już chyba wiesz- powiedziała Paulina i się zaśmiała. Razem z Winiarską jej zawtórowałyśmy. Wzięłam Antka na ręce i zaczęłam się z nim wygłupiać. Cały wieczór spędziliśmy miło w gronie rodziny Winiarskich.
Poranek kolejnego dnia minął nam raczej spokojnie. Około dziesiątej razem z tatą wsiadłam do samochodu i pojechaliśmy do pani adwokat.
-Dzień dobry- przywitała się z nami kobieta, kiedy weszliśmy do jej gabinetu.
-Dzień dobry- odpowiedzieliśmy.
-Proszę usiąść- powiedziała i wskazała krzesła.- Proszę państwa, termin rozprawy został już wyznaczony. Odbędzie się ona za trzy dni. Dzień później odczytany zostanie testament.
-Dobrze. Ma pani dla nas jeszcze jakieś informacje?- zapytał tata.
-Chciałam zapytać, czy zdecydował już pan, kto będzie zeznawał w sądzie?
-Moja żona, rodzice i przyjaciel- powiedział tata.
-Rozumiem. Rozprawa odbędzie się o godzinie jedenastej. Myślę, że wszystko powinno zakończyć się jednym procesem.
-Nie będzie żadnych komplikacji?- zapytał tata.
-Raczej wątpię- odpowiedziała mecenas po czym się z nią pożegnaliśmy i wróciliśmy do domu.
Kiedy przyszła godzina wyjścia na trening zabrałam moją torbę i wkładając słuchawki do uszu ruszyłam na halę. Na miejscu byłam bardzo szybko, bo już po kwadransie. Postanowiłam potrenować zagrywkę. Przebrałam się więc w strój i weszłam na salę. Rozejrzałam się po niej i stwierdziłam, że jestem sama. Zrobiłam kilka ćwiczeń na rozgrzewkę i zabrałam z kantorka kosz z piłkami. Zrobiłam trzy zagrywki, które trafiły idealnie w linię dziewiątego metra.
-Świetnie! Nie myślałem, że dziewczyna w tym wieku może mieć taką siłę w ręce- usłyszałam męski głos.
-O, cześć Bartek. Myślałam, że jestem sama na hali- powiedziałam.
-Bo byłaś, ale ja przyszedłem i już nie jesteś-mówi z szerokim uśmiechem przyjmujący.
-Błyskotliwe- mruknęłam i wyjęłam kolejną piłkę z kosza. Kurek stanął po drugiej stronie siatki gotowy do odbioru. Uśmiechnęłam się i puściłam w powietrze piekielnie mocną zagrywkę. Odebrał. Ale z problemami. Po czym wyprostował się i powiedział:
-Mniej siły, dziewczyno! Ja jestem facetem, trenuję już trochę i miałem problemy z przyjęciem! Więc co to będzie jak po drugiej stronie siatki będziesz miała szesnastolatkę o wzroście metr sześćdziesiąt?
-Nic szczególnego. Oberwie najwyżej. Bywa- powiedziałam i szeroko się uśmiechnęłam.
-Ta siła pasuje mi tylko do jednej osoby- oznajmił.
-Do której?- zapytałam nie rozumiejąc, co chciał powiedzieć mi siatkarz.
-Do Mariusza. Talent niewątpliwie masz po nim. Najważniejsze, że nie został on zmarnowany- powiedział Bartek z uznaniem.
-Dziękuję. Miło jest słyszeć takie słowa od tak uznanej w siatkarskim świecie osoby- odpowiedziałam i wzięłam kolejną piłkę. Siatkarz nic już nie powiedział, tylko czekał na kolejną moją zagrywkę. Znowu posłałam piłkę w powietrze. Tylko tym razem zagrywałam w sam narożnik boiska. Nie wybronił.
-Oj, Siuraku, chyba z wprawy wyszedłeś skoro dziewczyna cię ogrywa- usłyszeliśmy głos na trybunach. Odwróciłam głowę w tamtą stronę i zobaczyłam Nowakowskiego, Ignaczaka, Kubiaka i Bartmana.
-Nie byle jaka dziewczyna. Ona ma talent po mnie- usłyszałam głos taty i po chwili poczułam, że obejmuje mnie ramieniem. Miny czwórki z trybun? Bezcenne.
-Ale... Jak?- jęknął Ignaczak.
-No ciebie chyba nie trzeba uczyć, jak się dzieci robi- zaśmiał się Winiarski, który nie wiadomo kiedy pojawił się na hali. Czy oni się tu teleportują, przepraszam, że zapytam, bo weszło ich tu łącznie siedmiu, a ja nic nie słyszałam. Nie ważne. Bartman, Kubiak i Ignaczak mięli miny przypominające "o", a Nowakowski wstał z krzesełka, podszedł do mnie, wystawił rękę i powiedział:
-Piotrek jestem.
-Kamila- odpowiedziałam i uścisnęłam rękę siatkarza. Kurczę, duży jest. Ja ze swoim metr dziewięćdziesiąt mogę się schować.
-A co ty tu robisz Kamila, trening odwołany- usłyszałam głos trenera.- Emilka miała cię powiadomić.
-Zabiję- mruknęłam pod nosem, a na głos powiedziałam- Nie zostałam poinformowana, niestety. Ale spokojnie. Emila dostanie za swoje.
-Tylko jej nie zabij, dobrze? Bo mi zawodniczek zabraknie- zaśmiał się trener.
-Za późno- odpowiedziałam i pożegnałam się z trenerem, który pojawił się na hali tylko na chwilę. Pozostała trójka siatkarzy zeszła z trybun i mi się przedstawiła. Zbyszek i Michał zrobili to normalnie, ale Ignaczak musiał być oryginalny.
-Krzysztof jestem. Krzysiek, Krzysiu, Igła, jak wolisz. Tylko nie pan! Zrozumiałaś?- zapytał, a ja tylko oszołomiona, z głupawym wyrazem twarzy pokiwałam głową.- No i świetnie.
-Gramy?- zapytał po chwili Winiarski.
-Czemu nie- przytaknął Igła.- Kama grasz z nami?- zapytał.
-No dobrze- powiedziałam.
-Jaka pozycja?- zadał kolejne pytanie libero.
-Atakująca- odpowiedziałam z uśmiechem.
-Wygrałem!- krzyknął Nowakowski.
-A co przepraszam?- zapytał tata.
-Zakład! Od razu wiedziałem, że Kamila gra na ataku! Oni obstawiali przyjęcie, a Zibi rozegranie! Hahaha!- środkowy prawie ryczał ze śmiechu, biedaczek.
-Dobrze, Piter uspokój się, błagam- poprosił Kurek.- Jak się dzielimy?
-Bełchatów na Rzeszów?- zapytał Kubiak.*
-Czemu nie- powiedział Winiar, a reszta pokiwała głowami. Szybko się rozgrzaliśmy i już po chwili byliśmy gotowi do gry.
-Ja też będę zagrywał, a co mi tam- powiedział Igła i jako pierwszy poszedł na zagrywkę. Przyjął Winiarski, bez jakichś większych problemów, Bartek zabawił się w rozegranie i wystawił piłkę do mnie, a ja ominęłam ogrooomny podwójny blok Bartmana i Nowakowskiego i władowałam piłkę w ziemię. Goście z Rzeszowa patrzyli na mnie zaskoczeni, a ja się tylko uśmiechnęłam i powędrowałam na zagrywkę. Odprawiłam mój szczęśliwy rytuał i posłałam piłkę na drugą stronę siatki. Pomimo tego, że Igła i Kubi rzucili się do niej, nie udało im się wybronić.
-Gdzieś ty się tego nauczyła?- zapytał Krzysiek zbierając się z podłogi.
-To jeszcze nic. Zdziwisz się, jak nakopie ci w dupę do zera w Fifę- usłyszeliśmy głos Filipa.
-Co?!!!- ryknął Ignaczak.- A w życiu. Jestem mistrzem!
-Wiesz Krzysiu, nie miała większych problemów, żeby ograć mnie, więc ty nie jesteś dużo trudniejszą przeszkodą- zaśmiał się młodszy Winiarski i przywitał ze wszystkimi.
-Ale...- Ignaczak miał minę, jakby miał zaraz się rozpłakać.
-Bywa i tak. Widzisz Krzysiu. Znalazła się lepsza osoba od ciebie- zaśmiał się Bartman i poklepał libero po plecach. Ignaczak spojrzał na mnie z widocznym wyzwaniem w oczach. Przeszedł na połowę boiska, na której stałam, spojrzał głęboko w moje oczy i powiedział z wyzwaniem:
-Zagramy. Jeśli wygram ty uznasz, że jestem najlepszy i niepokonany.
-A jeśli przegrasz?- zapytałam, ponieważ bardzo zaciekawiła mnie jego propozycja.
-Uznam, że jesteś najlepsza. Lepsza od samego Krzysztofa Ignaczaka- powiedział. Z nieukrywaną satysfakcją podałam mu rękę. Uścisnął ją. Przez chwilę mierzyliśmy się spojrzeniami.
-Wyglądacie, jakbyście mięli się za chwilę plastikowymi łyżeczkami pozabijać- powiedział Bartek.
-Zamknij mordę, leszczu- powiedział Piter.
-Szczym ryj, bażancie- odparował mu Kurek.** Razem z Igłą nie wytrzymaliśmy i ryknęliśmy śmiechem. Cała reszta spojrzała na nas jak na idiotów i nie skomentowała naszego zachowania.
-To co? Zapraszam do mnie- powiedział tata. Poszłam się przebrać, a oni rozmawiali.

*perspektywa Mariusza*

Kiedy Kamila wyszła z sali i wszyscy mięli pewność, że nas nie usłyszy cała Rzeszowska ekipa spojrzała na mnie i zapytali jednocześnie, jakby trenowali to całą drogę:
-Córka?!
-No tak- powiedziałem.
-Tłumacz się, Wlazły!
-Nie będziesz mi mówił, co mam robić, Ignaczak- zaśmiałem się i już po chwili opowiedziałem im całą historię. Piter zareagował krótkim "och", kiedy przywołałem sytuację ze szpitalem.
-Ale powiem ci, fajna dziewczyna. Polubiłem ją- powiedział Igła, a reszta pokiwała głowami.
-Ale ja ci Krzysiu dobrze radzę, wycofaj się z zakładu póki jeszcze możesz- powiedział Filip, a my usłyszeliśmy śmiech Kamili.

*perspektywa Kamili*

Weszłam przebrana na salę i usłyszałam słowa Filipa:
-Ale ja ci Krzysiu dobrze radzę, wycofaj się z zakładu póki jeszcze możesz- zaczęłam się śmiać, co zwróciło ich uwagę.
-Widzisz Filip- zaczęłam gdy się uspokoiłam- Krzysiek, w przeciwieństwie do ciebie jest na tyle odważny, że nie boi się ze mną zagrać mimo, że wszyscy go straszą, to nie trzęsie portkami. Powinieneś się od niego uczyć- zakończyłam, a Ignaczak wstał, wypiął dumnie pierś, podszedł do mnie, objął ramieniem i powiedział:
-Widać dziecko, że zostałaś w siatkarskim świecie wychowana. Twardym trzeba być, nie miętkim!- zaśmialiśmy się na te słowa, a Winiar powiedział:
-Nawet nie wiecie, jak się cieszę, że nie jestem jedynym, który się z niego nabija- znowu zaczęliśmy się śmiać i wróciliśmy do domu, a tam....

*- Kubiak i Bartman grają w Asseco i nie ma między nimi spin ani nic (nie wiem, jak wygląda teraz sytuacja, ale cóż, w moim świecie jest kolorowo) :)
**- przytoczona standardowa rozmowa moja i mojej przyjaciółki <3 Dużo tego jest i jeśli mi pasuje, to wplatam do tekstu.

***************
Witam!
Pojawiam się po przerwie z kolejnym rozdziałem. Czaicie, że to już DZIESIĄTY!? Ja nie mogę w to uwierzyć. A jednak. Udało się. Cieszę się ogromnie, że tyle wytrzymałam i, co chyba najważniejsze, że wy wytrzymujecie. Dziękuję! Mam teraz trochę więcej czasu, ponieważ testy już na boku. Pisałyście w tym roku? A może macie je za sobą, lub dopiero przed Wami?
Pozdrawiam i informuję, że następny pojawi się w sobotę, ponieważ w niedzielę mój kuzyn ma komunię. I z okazji długiego weekendu może naskrobię coś na wtorek. Zobaczymy.
Boże, w życiu się tak nie rozpisałam.
Pozdrawiam Wszystkich i ściskam bardzo serdecznie, Dream <3

9 komentarzy:

  1. Super rozdział. Z niecierplowością czekam na kolejny.
    Jak znajdziesz chwile czasu to może zajrzysz do mnie:
    http://siatkowkadozyciapotrzebna.blogspot.com/?m=1

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Cieszę się, że się spodobało :)
      Jak znajdę chwilkę, to na pewno zajrzę ;)

      Usuń
  2. Super. Czekam na następny z niecierpliwością :) pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo mi miło, że się podoba, do następnego :)

      Usuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Super ciekawi mnie fifa z Igłą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki :)
      I mam nadzieję, że fifa nie zawiedzie :)

      Usuń
  5. zapraszam serdeczni na pierwszy rozdział. http://czasami-szczescie-szukamy-za-daleko.blogspot.com/.Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń