Rozdział dla Pauliny Lewandowskiej, ponieważ prawie idealnie zgadła, co powie Mariusz.
Kiedy tata był już przy drzwiach i trzymał klamkę gwałtownie się zatrzymał. Odwrócił się w moją stronę i podszedł siadając na brzegu mojego łóżka.
-Coś się stało?- zapytałam.
-Nie. Chciałem ci tylko powiedzieć. Tak, żebyś wiedziała......- urwał. Spojrzałam na niego zaciekawiona czekając, co chce mi powiedzieć.- Żałuję, że wcześniej nie miałem okazji cię poznać. Jesteś wspaniałą, mądrą, śliczną i zdolną dziewczyną. Cieszę się, że los pozwolił mi cię poznać i się tobą zająć- wykrztusił wreszcie, a mnie zatkało. Do moich oczu napłynęły łzy, których nie miałam zamiaru hamować. Słowa, które od niego usłyszałam były tak wspaniałe. Podniosłam się i mocno do niego przytuliłam. Siedzieliśmy tak bardzo długo.
-Kocham cię, tato- wyszeptałam w pewnej chwili.
-Ja ciebie też kocham, córeczko- odpowiedział tata również szeptem. Siedziałam tak przytulona do taty i nawet nie wiem kiedy odpłynęłam w objęcia Morfeusza.
Rano obudziły mnie promienie słoneczne przebijające się przez zasłony. Podniosłam się leniwie i zaczęłam szukać telefonu w celu sprawdzenia godziny. Okazało się, że była dopiero szósta trzydzieści. Wyciągnęłam więc z torby bluzę i wyszłam z pokoju, a schodząc po schodach ją ubrałam. Wyszłam na taras i usiadłam na schodkach. Wystawiłam twarz do słońca i się nim delektowałam. Siedziałam tak bardzo długo, kiedy poczułam, że ktoś zajął miejsce obok mnie. Otworzyłam oczy i zobaczyłam Paulinę, która miała na sobie bluzę taty.
-Długo tu siedzisz?- zapytała.
-A która godzina?
-Kwadrans po siódmej- odpowiedziała.
-To czterdzieści pięć minut- powiedziałam i się uśmiechnęłam ponownie odwracając twarz do słońca.
-Ja też nie mogę spać- stwierdziła.
-A czemu?
-Maleństwo przypomina o swojej obecności- zaśmiała się na co jej zawtórowałam. Siedziałyśmy przez dłuższą chwilę w ciszy, kiedy przypomniało mi się, że już wcześniej chciałam ją o coś zapytać.
-Mam do ciebie pytanie- powiedziałam.
-Słucham cię uważnie.
-Dogadałaś się z rodzicami?- zapytałam.
-Nie... Nie chcą na razie ze mną rozmawiać. Ale trudno. Postawiłam im ultimatum: albo zaakceptują cię jako członka naszej rodziny albo mogą zapomnieć o tym, że mają córkę o imieniu Paulina i wnuka, a właściwie dwóch.
-Dlaczego to zrobiłaś?- zapytałam zszokowana jej słowami. Przecież to jej rodzice.
-Bo przez ten czas kiedy się znamy zajęłaś bardzo ważne miejsce w naszym życiu i naszych sercach. Arek cieszy się, że ma starszą siostrę. Drugie maleństwo będzie uważać, że byłaś zawsze. Po Mariuszu widać, że bardzo się cieszy, że trafiłaś do naszego życia i że ma on szansę być twoim tatą. A ja...- urwała, a ja z zaciekawieniem czekałam na to, co powie.- Ja traktuję cię jak rodzoną córkę, pomimo, że nią nie jesteś- powiedziała, a ja szeroko się uśmiechnęłam.
-Ja też bardzo się cieszę, że to wszystko tak się ułożyło. Śmierć babci była dla mnie ogromnym ciosem- powiedziałam i zamknęłam oczy.
-Wiem Słoneczko, wiem- odezwała się Paula i objęła mnie ramieniem. Siedziałyśmy tak dłuższą chwilę, kiedy nagle wpadłam na pewien pomysł:
-A może zjemy dzisiaj śniadanie na tarasie?
-W sumie czemu nie. Idziemy przygotować?- zapytała Paulina, a ja pokiwałam głową, na znak, że się zgadzam. Poszłyśmy więc do kuchni i zaczęłyśmy robić śniadanie. Kiedy wszystko stało już gotowe na stole na tarasie Paulina poszła obudzić tatę i Arka, a ja swoje kroki skierowałam do toalety. Rozczesałam okropnie skołtunione włosy i poszłam usiąść do stołu. Na tarasie byli już wszyscy.
-Cześć- powiedziałam i się uśmiechnęłam.
-Cześć- odpowiedzieli mi tata i Arek jednocześnie.
-Musimy dzisiaj wracać- powiedziała Paulina.
-No niestety. O której wyjedziemy?- zapytał tata.
-Koło dwunastej możemy pójść na obiad, potem zebrać rzeczy i koło pierwszej ruszyć w drogę. Na piątą bylibyśmy wtedy w domu- stwierdziła brunetka.
-No to ustalone. A co robimy przed wyjazdem?- zapytał tata.
-Możemy iść na spacer- stwierdziłam.
-No to ustalone- zatarł ręce tata i zajęliśmy się śniadaniem. Po śniadaniu rozeszliśmy się do swoich pokoi, aby się ubrać i koło godziny dziewiątej wyszliśmy z domu na zaplanowany spacer. Po okolicy chodziliśmy przez dwie godziny i byliśmy w międzyczasie na lodach. Koło jedenastej wróciliśmy do domu i zaczęliśmy pakować wszystkie rzeczy. Zanieśliśmy je do samochodu i kwadrans przed dwunastą ruszyliśmy na obiad. Ten nie zajął nam dużo czasu, bo już po godzinie byliśmy w drodze powrotnej do Bełchatowa. Przespałam prawie całą drogę. Kiedy się obudziłam akurat mijaliśmy znak z napisem "Bełchatów". Podjechaliśmy pod dom i zabierając wszystkie rzeczy z bagażnika weszliśmy do środka. Rozpakowałam się i dostałam SMS'a od Emilki:
Jesteś już w domu? Potrzebuję Twojej pomocy!
Przerażona treścią tej wiadomości odpisałam szybko:
Jestem. Co się dzieje?!
Odpowiedź przyszła natychmiast:
Nie mam sukienki na rozpoczęcie na jutro!
Po przeczytaniu tej wiadomości odetchnęłam z ulgą i zaśmiałam się pod nosem. Zeszłam na dół i zaczęłam szukać taty i Pauliny. Oboje siedzieli na tarasie. Wyszłam więc na dwó i zapytałam:
-Mogę iść z Emilką na zakupy? Bo stwierdziła, że nie ma w czym jutro iść.
-Jasne. Czemu nie- odpowiedział tata.
-Dzięki- powiedziałam i się uśmiechnęłam. Weszłam do domu i wysłałam do Emi wiadomość:
Za pół godziny w galerii.
Przyjaciółka szybko mi odpisała:
Dziękuję :* Jesteś wielka <3
Zaśmiałam się i poszłam do pokoju. Przebrałam się w coś bardziej wyjściowego, rozczesałam włosy, przeciągnęłam rzęsy tuszem i zeszłam na dół zgarniając po drodze torebkę.
-To ja lecę, pa- powiedziałam do taty i Pauliny, którzy siedzieli na tarasie i ruszyłam do drzwi. Kiedy je otworzyłam, za drzwiami zobaczyłam Filipa.
-Cześć- powiedziałam.
-O hej- uśmiechnął się.
-Cześć- powiedział towarzyszący mu Olek.
-Hej smyku- uśmiechnęłam się do młodszego Winiarskiego.
-Oli jak się dowiedział, że wróciliście postanowił odwiedzić Arka- wyjaśnił Filip.
-W takim razie zapraszam. Arek bawi się w ogrodzie- powiedziałam i przepuściłam ich w drzwiach. Oliwier pobiegł we wskazanym przeze mnie kierunku, a po kilku sekundach tata krzyknął:
-Filip, jak by co, to go przyprowadzę!
-Dzięki!- krzyknął w odpowiedzi Winiarski.
-Wchodzisz?- zapytałam.
-Nie. Idę do domu- odpowiedział i ruszył w stronę furtki. Zamknęłam za sobą drzwi i ruszyłam za nim.
-A ty się gdzieś wybierasz?- zapytał, kiedy zamknęłam furtkę i ruszyłam obok niego chodnikiem.
-Tak. Idę z Emilką na zakupy. Zorientowała się dzisiaj, że nie ma sukienki na zakończenie- powiedziałam.
-Szybko- zaśmiał się chłopak, w czym mu zawtórowałam.
-Lepiej późno niż później- zaśmiałam się.
-No to do jutra- powiedział kiedy byliśmy koło jego domu.
-Do jutra- odpowiedziałam- O której wychodzisz?
-Za piętnaście dziewiąta. Po dziewiątej będę na miejscu, a o wpół do rozpoczęcie- odpowiedział.
-W takim razie idę z tobą- oświadczyłam.
-Będzie mi niezmiernie miło- zaśmiał się chłopak.
-Cześć- powiedziałam i ruszyłam w dalszą drogę.
-Cześć- usłyszałam w odpowiedzi. Kwadrans później przekroczyłam próg galerii. Wyjęłam telefon i zadzwoniłam do Emilki.
-Halo?- odebrała.
-No gdzie ty jesteś?- zapytałam.
-A ty?
-Właśnie weszłam do galerii- odpowiedziałam.
-Ja też. Odwróć się- usłyszałam w słuchawce. Zrobiłam to, o co poprosiła i odwróciłam się przodem do wejścia. Emilka akurat wchodziła do galerii. Zakończyłam połączenie i przywitałam się przytulasem z przyjaciółką.
-To gdzie najpierw?- zapytałam.
-Lecim wszędzie po kolei. Muszę coś znaleźć- powiedziała i ruszyła w stronę pierwszego sklepu. Po godzinie nadal nic nie miałyśmy. Weszłyśmy do jednego z ostatnich sklepów i doznałam olśnienia.
-Ta- powiedziałam podchodząc do wieszaka. Wcisnęłam ją Emilce do rąk i popchnęłam w stronę przymierzalni. Poszłam za nie chcąc zobaczyć, czy dobrze wybrałam. Wyszła po trzech minutach i wyglądała... Idealnie.
-I jak?- zapytała Emi.
-Świetnie. Jak by była szyta na ciebie- powiedziałam.
-Bierzemy?
-Bierzemy- odpowiedziałam i poczekałam aż Emila się przebierze. Kupiłyśmy sukienkę i poszyłyśmy do ostatniego sklepu. Tym razem, to ja znalazłam dla siebie sukienkę. Ale nie elegancką tylko sportową. Poszłam przymierzyć. Wyszłam z przymierzalni i okręciłam się.
-I jak?- zapytałam Emilkę.
-Idealnie- usłyszałam za sobą głos Filipa.
-Co ty tu robisz?- zapytałam zaskoczona.
-Wyszliśmy z kumplem na pizzę i przy okazji postanowiłem kupić sobie jakąś koszulkę- odpowiedział.
-Okey- uśmiechnęłam się i stanęłam przed lustrem przyglądając się sobie krytycznym wzrokiem.
-Ślicznie się układa- powiedziała Emilka.
-Powinnaś ją kupić- stwierdził Filip i poszedł do kasy.
-Bierzemy?- zapytała tym razem Emilka.
-Bierzemy- uśmiechnęłam się. Kupiłam sukienkę i razem z przyjaciółką wyszłyśmy ze sklepu.
-Idziemy coś zjeść?- zapytała Emi.
-Sałatkę?
-W drogę- poleciła Emilia i razem ruszyłyśmy w stronę restauracji. Kupiłyśmy sobie sałatki i usiadłyśmy przy stoliku aby je zjeść. Cały czas rozmawiałyśmy. Opowiedziałam jej cały wyjazd na Mazury. Po pół godzinie żegnałyśmy się pod galerią i rozchodziłyśmy się, każda do swojego domu. Gdy wyszłam z galerii ktoś zastukał w moje ramię. Odwróciłam się i zobaczyłam Filipa.
-Winiarski, czy ty mnie śledzisz?- zapytałam.
-Nie. Przypadek. Idziesz do domu?- spytał.
-Tak.
-To chodź- powiedział i poszliśmy do domów. Kiedy już byliśmy koło domu Filip dostał SMS'a od Dagmary, że ma wejść do nas. Kiedy weszliśmy do salonu zastaliśmy widok dość... niecodzienny....
***************
Pojawiam się z kolejnym rozdziałem. Moim zdaniem jest on jednym z najgorszych. Brak weny i problemy robią swoje :). Ale to nie ważne. Ważne jest to, że udało mi się napisać rozdział.
Pozdrawiam Dream <3
Widać, że bardzo im zależy na Kamili. Oby rodzice Pauliny to zrozumieli.
OdpowiedzUsuńNa to raczej trzeba będzie poczekać. Cieszę się, że się spodobało :)
UsuńA tam brak weny. Jest cudownie. Weny i czekam na następny. Buziak. ;*
OdpowiedzUsuńMiło mi to słyszeć. Nawet bardzo. Tym bardziej, że ja na temat tego rozdziału mam inne zdanie. Buźka :*
UsuńJaki brak weny! Wprawie mógłyby być dłuższy ale daje rade! :D A czo to ten Filip? Serio to wygląda jakby ją śledził :'D A może się zauroczył? Ciekawe... Mam nadzieję że szybko się coś wyjaśni! :D Paulina wkońcu doczekała się córki! :D Może już dużej i nie swojej ale córki.. Mario.. Kurde ja też żałuje że wsześniej się nie spotkali.. Ale lepiej puźno niż wcale... Widać że kocha Kamile i Kamila jego! Ale nie zapominajmy o Arku który też kocha Kamalię... A co do rodziców Pauliny to skoda gadać więc nic nie pisze... A Emilka jak ja zawsze w ostatnim momencie. :'D
OdpowiedzUsuńDziękuję za dedykacje!!! <3
Kurde czekam na następny z niecierpliwością!! Buziaki!! ;* <3
P.S. Rozdział cudo! ;*
UsuńSześć razy czytałam Twój komentarz i mordeczka mi się cieszy cały czas. Niby nic wielkiego, ale poprawiłaś mi humor, co w ostatnim czasie jest praktycznie niemożliwe. Dziękuję <3 Buziaki :*
UsuńHej, od pewnego czasu czytam Twojego bloga... Bardzo mnie ciekawi... Te historie są na faktach, czy to może Twoje marzenia? Bo bohaterami są siatkarze, ale jak tak to czytam to zastanawiam się czy na pewno to osoby przypadkowe? W ogóle tak mi się wydaje, że ta Kamila i Filip to tak coś więcej? Mam rację?<3 Buziaki:*
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło, że podobają Ci się moje wypociny :) Te historie są wyłącznie wymysłem mojej chorej, bardzo wybujałej wyobraźni. Siatkarzy wybrałam na bohaterów ze względu na moją bezgraniczną miłość do siatkówki. Część rozmów jest wzięta z mojego życia, jednak jest tego niewiele.
UsuńA co do Kamili i Filipa... Jeszcze zobaczymy ;) Buźka:* <3
Czyżby Paula zaczęła rodzić? A co do rozdziału to jest super. Kiedy można spodziewać się kolejnego? Pozdrawiam i życzę miłego dnia :)
OdpowiedzUsuńPomysł całkiem ciekawy... Zobaczymy czy miałaś rację. A następny zapewne w weekend. Buźka :* <3
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział. Czekam z niecierpliwością na następny.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńHej Kochana!
OdpowiedzUsuńWracam po przerwie i zapraszam na nowe rozdziały:
http://jesli-mowisz-o-milosci.blogspot.com/2016/06/cztery.html?m=1
http://zapomniales.blogspot.com/2016/06/two.html?m=1
Pozdrawiam, Aniaa
Ps. Przepraszam, że tutaj, ale nie znalazłam spamownika. ;)
super rozdział. czyżby Paula zaczęła rodzić czy to fałszywy alarm. czekam na kolejny.Pozdrawiam:*
OdpowiedzUsuń