piątek, 18 grudnia 2015

Rozdział 1

Przeczytałam list jeszcze raz i zeszłam do salonu, gdzie siedziała babcia. Usiadłam na fotelu naprzeciwko niej.
-Możesz mi to wyjaśnić?- zapytałam beznamiętnym głosem.
-Nie mam wyjścia- stwierdziła babcia i zaczęła swoją historię- Twoja mama miała wtedy szesnaście lat. Była na zabój zakochana w twoim ojcu. Ale niestety. Nie dane im było być razem. Ta noc, którą spędzili razem, była spowodowana tym, że oboje byli pijani. Pewnie zaczniesz się śmiać. Pijani szesnastolatkowie uprawiający seks? A jednak. Po tej nocy twój tata powiedział mamie, że nie zrobiłby tego, gdyby nie alkohol, że jej nie kocha. Jakoś to zniosła. Dwa miesiące później okazało się, że jest w ciąży. Ale nic mu nie powiedziała. Twój tata był już wtedy z dziewczyną, którą kochał i z którą jest teraz i mają dziecko i drugie w drodze. Ale wracając. Mama nic nie powiedziała, bo nie chciała niszczyć mu życia. Za bardzo go kochała. W piątym miesiącu ciąży okazało się, że jest ona zagrożona. Twoja mama przeleżała w szpitalu cztery miesiące. Napisała wówczas dwa listy. Jeden do ciebie. Ten, który dzisiaj dostałaś. I jeden do twojego ojca, który miałaś mu osobiście zanieść, jeśli to będzie możliwe. Dlaczego jeśli będzie możliwe? Bo jest on sportowcem. Dokładniej siatkarzem. I to nie byle jakim. Takim na rangę światową. Stąd u ciebie talent do gry. Grasz na tej samej pozycji, co on. Jesteś do niego podobna. Nawet mieszkacie w tym samym mieście.
-Babciu. Ty chcesz mi powiedzieć, że mój ojciec mieszka tu, w Bełchatowie?- zapytałam z niedowierzaniem.
-Tak Kamilko, dokładnie to chcę ci powiedzieć. Musisz z nim porozmawiać.
-Niby jak, co? Mam pójść do niego do domu i powiedzieć "Cześć, jestem Kamila i mam szesnaście lat. Nie wiem, czy pamiętasz, ale właśnie szesnaście lat temu przeleciałeś moją mamę. Niby nic, a jednak jestem ja. A jak nie wierzysz, to tu masz list od mamy, bo ona nie żyje, bo zmarła przy porodzie". Co. To mam mu powiedzieć?!!- krzyczałam.
-Kamila, uspokój się!- krzyknęła babcia.
-Jak mam się uspokoić? Nawet mi nie powiedziałaś, jak on się nazywa.
-Mariusz Wlazły- wyszeptała.
-CO!!? Chcesz mi powiedzieć, że mój największy idol i wzór do naśladowania jest moim ojcem?!!!- znowu podniosłam głos.
-Tak. Kamila, ja wiem, jak to brzmi. Ale to prawda. Oprócz mnie o twoim istnieniu wiedzą jego rodzice. Zaraz tu będą- powiedziała. Tego było już za wiele. Łzy zaczęły płynąć po moich policzkach. Wtedy zadzwonił dzwonek do drzwi. Babcia wstała i powiedziała- Otworzę.- Jedyne, co zrobiłam, to starłam łzy z policzka.  Wtedy do salonu weszło małżeństwo. Mięli na oko trochę ponad 50 lat.
-Dzień dobry, Kamilo- powiedzieli jednocześnie.
-Dzień dobry- odpowiedziałam.
-Możemy porozmawiać?- zapytał mężczyzna.
-Dobrze- odpowiedziałam.
-Więc usiądźmy. Ja nazywam się Piotr Wlazły, a to moja żona Krystyna. Jak już pewnie wiesz jesteśmy rodzicami Mariusza, a twoimi dziadkami. Nie ma mowy o pomyłce. Zrobiliśmy testy jak byłaś jeszcze malutka- wystawił w moją stronę rękę z kopertą. Wzięłam ją, odpakowałam i zaczęłam czytać. Skupiłam się na jednym zdaniu zaznaczonym tłustym drukiem "Prawdopodobieństwo biologicznego ojcostwa wynosi powyżej 99,9999%, w związku z tym ojcostwo badanego domniemanego ojca w stosunku do badanego dziecka zostało praktycznie potwierdzone."
-Czyli nie ma wątpliwości, że państwa syn jest moim ojcem?- zapytałam dla pewności.
-Najmniejszych- odpowiedział mężczyzna. - I Mariusz musi się dowiedzieć, że ma córkę.
-Przecież to zniszczy jego życie- stwierdziłam.- Ma żonę, synka, drugie dziecko w drodze. I co? Nagle pojawi się jakaś szesnastolatka i będzie mu mówić, że jest jej ojcem. To brzmi co najmniej dziwnie- stwierdziłam.
-Ja rozumiem, że to dla ciebie nowa, trochę abstrakcyjna sytuacja- powiedziała kobieta. To znaczy babcia. To znaczy matka mojego ojca, który nie ma pojęcia o moim istnieniu.
-Trochę abstrakcyjna. Ja się po szesnastu latach dowiedziałam, że moim ojcem jest człowiek, którego przez całe życie stawiałam sobie za wzór w sporcie i życiu. Dowiedziałam się, że mam młodszego brata.
-Wiemy, jak się czujesz....- zaczął mężczyzna.
-Nie wiecie- przerwałam mu.- Nie macie pojęcia, jak się czuję. Nie potraficie tego sobie nawet wyobrazić.
-Masz rację- powiedziała kobieta.- Ale mamy do ciebie prośbę.
-Tak?- zapytałam.
-Chcielibyśmy abyś teraz razem z nami i ze swoją babcią pojechała do naszego syna i razem z nami mu o wszystkim powiedziała- spojrzałam na babcię, która przez cały czas milczała. Cała trójka patrzyła na mnie wyczekująco.
-No dobrze. I tak nie mam przecież innego wyjścia- powiedziałam.
-Gorzej już chyba nie będzie, co...- powiedział mężczyzna.
-Zawsze państwa syn może mnie nie chcieć znać. Wcale bym się nie zdziwiła- powiedziałam szczerze patrząc każdemu po kolei w oczy. Chyba nie do końca to przemyśleli. Wiedzą o tym od szesnastu lat i nie wpadli na to, co ja rozkminiłam przez kilka minut. No ładnie. Zobaczymy, co mnie jeszcze dzisiaj czeka.
-Nie mów do nas na pan i pani. Proszę. Mów babciu i dziadku- odezwała się kobieta, to znaczy babcia. Ta druga. Ta o której się dzisiaj dowiedziałam.
-Spróbuję- powiedziałam. Poszłam po swoją torbę, ubrałam buty i razem z nimi wszystkimi wyszłam z bloku a następnie pojechałam do domu mojego ojca. ''Pamiętaj dziadku, zawsze może być gorzej'' pomyślałam.
Jechaliśmy około dwudziestu minut. Cały czas w ciszy. Zatrzymaliśmy się przed dużym, ładnym domem. Wysiedliśmy i dziadek zadzwonił do drzwi. Otworzyła nam brunetka. Miała na oko 30 lat i była w ciąży.
-Mamo? Tato? Co wy tu robicie?
-Witaj Paulinko, musimy z Wami porozmawiać- powiedziała babcia, ta druga, babcia Krystyna.
-Jasne. Mariusz właśnie przyszedł, był odprowadzić Arka do Winiarskich, bo zażyczyli sobie z Oliwierem maraton filmowy- powiedziała i zaśmiał się- A kim są te kobiety?- zapytała i wskazała na mnie i babcię, która mnie wychowała ruchem głowy.
-Zaraz wszystko wyjaśnimy. Możemy wejść, czy będziemy poważne rozmowy prowadzić w progu?- zapytał dziadek.
-Wejdźcie- powiedziała i wpuściła nas do domu- Może, skoro to ważna rozmowa, to zapraszam do jadalni- powiedziała i wskazała ręką pomieszczenie- Mariusz!! Chodź, mamy gości!!- zawołała i z salonu wyszedł Mariusz Wlazły. Człowiek, który był moim wzorem i jest moim ojcem.
-Mama, tata! Jak miło was widzieć- przywitał się z nimi- Kto to jest?- zapytał pokazując na nas.
-Chodźmy do jadalni, zaraz wszystkiego się dowiesz- powiedział dziadek. Pan domu przepuścił wszystkich w drzwiach do pomieszczenia. Całą szóstką usiedliśmy przy stole.
-Więc o co chodzi?- zapytał po raz kolejny siatkarz.
-Widzisz synku tą dziewczynę, która tu z nami przyszła?- zapytała go babcia Krystyna.
-Tak. Ale o co chodzi?
-Przypomina ci ona kogoś?- zadała kolejne pytanie.
-Nie- odpowiedział pewnie.
-Gwarantuję ci, że jeżeli usłyszysz jej głos, to poznasz czyja to córka. Kochanie, mogłabyś coś powiedzieć?- powiedział dziadek.
-Ale co na przykład? Mam opowiedzieć wszystkie rewelacje, które dzisiaj usłyszałam?- zapytałam.
-Jesteś córką Dominiki Jareckiej- powiedział pewnie siatkarz.- A pani ma na imię Dorota i jest mamą Dominiki- powiedział do babci- Nie poznałem pani od razu.
-Domyślasz się czegoś, synu?- zapytał jego ojciec.
-A może przestaniecie grać w zgadywanki i dacie mu te dwie koperty, co?- powiedziałam poddenerwowana. Nic od niego nie chciałam. Nie musiał nawet wierzyć, że jestem jego córką. Trudno. Najwyżej dalej nie będę miała ojca. Wisi mi to.
-Jakie koperty, o czym ona mówi?- zapytał Mariusz.
-Te koperty- powiedziała jego matka i podała mu dwie koperty. Otwartą z wynikami badań i zamkniętą z listem od mojej matki.- Otwórz najpierw tą zamkniętą- poleciła mu. Zrobił to, co kazała. Z każdym zdaniem jego oczy się bardziej rozszerzały.
-To niemożliwe.....- wyszeptał po chwili i złapał drugą kopertę.
-Tam jest potwierdzenie. Nie pytaj skąd wzięliśmy twoje DNA, to nie było trudne- powiedział jego ojciec. Siatkarz przejrzał wszystkie kartki.
-Ty.. Ty... Ty jesteś.. Jesteś moją córką- wyszeptał patrząc na mnie.
-Teraz widzisz do kogo jest podobna- powiedziała jego mama.
-Ale jak to możliwe?- zapytał.
-Chyba nie muszę cię uczyć skąd się biorą dzieci- powiedział jego ojciec.
-Czego ode mnie oczkujesz? Pieniędzy? Nazwiska? Jakiegoś polecenia? Domu? Mieszkania? Czego?- zapytał.
-Niczego. Dokładnie od godziny wiem, że jestem twoją córką. Mama zmarła przy porodzie. A ja w dzień szesnastych urodzin miałam poznać mojego ojca. Tyle. Nic od ciebie nie chcę.- zwróciłam się do jego rodziców.- Już wie. Jesteście zadowoleni? To świetnie! Ja mam dość wychodzę- wstałam i skierowałam się do drzwi.
-Kamila siadaj! To jeszcze nie koniec!- powiedziała moja babcia.
-Słucham?!- spytałam zaskoczona.
-Usiądź- ponowiła polecenie. Usiadłam i razem z siatkarzem i jego żoną wbiłam w babcię wyczekujący wzrok.
-O co chodzi?- zapytałam.
-Ona nic od ciebie nie chce, bo nie wie najważniejszego- oznajmiła babcia zwracając się do siatkarza.
-Mianowicie?- zapytał siatkarz......


******************
Heyka!!
Przybywam do Was z jedynką.
Jak się podoba?
Proszę o Wasze opinie.
Pozdrawiam, Dream... :*

12 komentarzy:

  1. O jezu! Dziewczyno normalnie ekstra. Aż. się boję co szykujesz w kolejnym rozdziale. Nie mogę. się doczekać i odrazu życzę ci na święta wesolych świąt.

    OdpowiedzUsuń
  2. O matko ale mega! *-* Informuj mnie na bieżąco! Czekam na 2!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jedynym minusem, do którego mogę się przyczepić jest to, że akcja toczy się za szybko. Zwolnij, pozwól nam delektować się fabułą. Taka moja mała sugestia. Ale zapowiada się ciekawie, trzymam za Ciebie kciuki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za radę. Jest to dopiero drugie opowiadanie (dodam, że pierwszego jeszcze nie skończyłam), które piszę. Zastosuję się do tego co powiedziałaś, a przynajmniej postaram.. :)

      Usuń
  4. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  5. W takim momencie? No wez no...
    A tak wgl to witam!
    Jak moja przedmowczyni napisala, akcja rozwija sie ciut za szybko... Ale to jest jeden minus. Historia jak na razie jest ciekawa! Zostaje!
    Pozdrawiam i weny zycze!
    Black.

    OdpowiedzUsuń
  6. Zajebisty! Kocham juz to po tym co napisalaś!kiedy następny? Już nie moge się doczekać! Chce wiedziec co dalej czego jeszcze omi ni e wiedzą...?
    Musze czekac na nastepny dlatego z niecierpliwoscia czekam ;* pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Jejku ale super! :D
    Zostaję! ;)
    Zapraszam do mnie :)
    http://oczywojtka.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Ha! Wiedziałam! XD. Ale skończyć w takim momencie! No nie lubię Cię. I tym razem nic mi nie przychodzi do głowy

    OdpowiedzUsuń